Rozdział 13

176 3 0
                                    

Operacja trwała kilka godzin i każdy podczas niej był zestresowany. Nie było ani minuty bez stresu ze strony lekarzy, ani moich braci. Reakcje mojego rodzeństwa były podobne do tych, których doświadczyli podczas mojej pierwszej operacji po incydencie z Clarissą.
Ja w tym czasie po prostu byłam w śpiączce i zapewne byłam rozcięta na brzuchu, aby lekarze mogli wyjąć kulkę, która w nim utknęła.
Lekarz po tych kilku godzinach męczarni wszedł do poczekalni, w której czekali już moi bracia cali zestresowani i potwierdził, że operacja się udała...
Przeżyłam.

Will'owi znów ugięły się kolana, tak jak ostatnio, ale tym razem starł też z twarzy łzy, które po niej bezlitośnie spływały.

Shane zaczął skakać z radości i on też się popłakał, ale ze szczęścia. Przyrzekł też, że nigdy więcej nie będzie dla mnie chamski. Jak można się domyślić, obietnicy nie dotrzymał. Tak samo jak Dylan i Tony.

Dylan chciał chyba zamordować lekarza spojrzeniem, ale kiedy ten potwierdził, że przeżyłam, jego wzrok zrobił się dużo łagodniejszy, a on sam zaczął walić w ściany ze szczęścia. Tak, moja rodzina była pokręcona.

Tony kiedy tylko przyszedł spod szpitala i usłyszał te dobre nowiny wrócił tam znowu, żeby zapalić jeszcze kilka razy. Tym razem ze szczęścia.

Vince podobno uśmiechnął się tak, jak jeszcze nigdy, co rozbawiło wszystkich braci.

Moja rodzina naprawdę była kochana. Każdy ucieszył się na swój własny sposób, ale grunt, że się ucieszył.
Ja również się ucieszyłam, jak ich zobaczyłam. Wszystkie te informacje, które napisałam wyżej dowiedziałam się od - co dziwne - Tony'ego.
............................................................
Po operacji musiałam być jeszcze dwa dni w śpiączce, aby organizm się zregenerował chociaż trochę. Codziennie któryś z braci ze mną był. I w dzień i w nocy. Codziennie. Godzina w godzinę, minuta w minutę, sekunda w sekundę.

Po tych dwóch bardzo długich dniach w końcu się wybudziłam. Co prawda tylko ja o tym wiedziałam, żaden z braci nie wiedział, że jestem już przytomna i w miarę kontaktuje ponieważ starałam się nie ruszać, ani nic nie mówić, mimo, że często zbierało mi się na śmiech. Przez ten wysiłek bardzo bolał mnie brzuch i chciało mi się kaszleć, ale się powstrzymałam.
Kiedy tak dryfowałam sobie w oceanie moich myśli, moją chwilową zadumę przerwał Tony.
Darł się wniebogłosy.
- DLACZEGO ONA SIĘ JESZCZE NIE OBUDZIŁA?!
- Tony, spokój. Nie pozwalaj sobie. Jesteś w szpitalu, pamiętaj.
- ONA POWINNA SIĘ JUŻ OBUDZIĆ I DALEJ TEGO NIE ZROBIŁA. CO JEŚLI COŚ JEST NIE TAK?!
- Tony spokojnie, wszystko jest pod kontrolą naszą i lekarzy. Nie ma co się martwić. - Teraz próbował go uspokoić Will.
Podczas lekkiego ataku histerii najmłodszego z braci ja uznałam, że to świetny moment żeby się im wyjawnić. Szepnęłam tylko cicho:
- Tony, bądź trochę ciszej. Nie mogę spać.
- Nie wtrącaj się jak dorośli rozmawiają, dziewczynko.
  Chciałam sobie jeszcze z nich pożartować, więc powiedziałam ciche "okej" i poszłam spać. W sumie to tylko się położyłam wciąż czekając na reakcję braci. Jednak nie byli tacy spostrzegawczy. W końcu wszyscy się skapnęli, że ja żyję i mam się dobrze.
- Hailie?!
- Malutka?!
- Dziewczynka?!
Te wszystkie przezwiska były dla mnie skarbem. Pierwsze od Vincenta, drugie od Willa i trzecie od Świętej Trójcy.
- Tak, to ja. - Odparłam cicho.
Wszyscy jak na zawołanie wstali i mnie przytulili. Kochałam ich, no po prostu kochałam.
- Jezu Hailie jak dobrze, że się wybudziłaś!
- Nie wiesz nawet jak się cieszymy!
- Nie wiesz co przeżywaliśmy jak byłaś operowana!
  I mniej więcej wtedy Tony zaczął opowiadać jak to było. A co do Miji. Ona również miała być aktywna podczas mojej operacji, ale Vincent powiedział, że ma jednak nie jechać, bo jest za młoda i nie powinna oglądać takich rzeczy, jak operowanie własnej siostry.
Ona jeszcze nie wie, co w życiu przeżyje.

Rodzina Monet inne historie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz