- Adrien... Nie możemy...
- Nie chcę cię do niczego zmuszać.
- ..Ale, tak Adrienie, możesz mnie dotknąć.
Widziałam błysk w jego oku.
Zadrżałam, kiedy jego zimna ręka dotknęła mojej, ciepłej. Nie zadrżałam jednak z zimna, tylko z dziwnej aury, która dostała się do mnie przez ten dotyk. Jego ręka na mojej to jedyne o czym wtedy myślałam. Adrien poszedł krok dalej i po prostu mnie przytulił. Byłam w wielkim szoku, dlatego moje ręce z dużym opóźnieniem oplotły jego. Trwaliśmy w tym uścisku jakieś pięć minut, bo tą piękną, ale też dziwną chwilę przerwał Tony...
Tony.
- Co się tu wyprawia!? Hailie?! Co ty sobie myślisz żeby uciekać w środku no...
Tony przerwał kiedy zobaczył z kim się przytulam.
- Santan?! Hailie co ty z nim robiłaś?! Co wy sobie myślicie?!
- Ja mogę myśleć co chce chłopczyku. - Odezwał się Adrien pełen odwagi i spokoju. Niestety wkurzył tym mojego narwanego brata i ten mu odpyskował.
- Uważaj bo rozjebie ci ryj.
- Nie żartuj sobie dziecko.
Adrien tak wkurzył Tony'ego, że ten naprawdę ruszył na niego z pięściami. Wyrwałam się z uścisku Adriena i pobiegłam w stronę mojego brata. Całe szczęście udało mi się go powstrzymać, mimo osłabionych sił. Chciałam przemówić mu do rozsądku, ale byłam tak zdenerwowana, że po prostu na niego krzyczałam.
- Tony myśl! On ma obstawę! Prędzej to oni cię zabiją niż ty się w ogóle do niego zbliżysz!
- To mi wytłumacz co żeście robili razem pod szpitalem o drugiej w nocy! - Odkrzyknął mi Tony z furią w oczach i głosie.
- Rozmawialiśmy, nic strasznego.
- Rozmawialiście tak?! To czemu się do niego przytuliłaś?!
- Bo było mi smutno?
- To czemu nic nie powiedziałaś chociaż, że wychodzisz?!
- Chciałam mieć chwilę spokoju, bo jakbym powiedziała to byś poszedł ze mną.
- Wiesz jak się wystraszyłem?!
- No nie wiem, bo na ogół jesteś nieczuły.
Adrien patrzył na ten teatrzyk trochę z rozbawieniem, ale i litością w oczach. Czasami się uśmiechał, ale robił to delikatnie i tak, żeby Tony nie widział, bo wtedy to by się dopiero wkurzył. Mimo, że już był nabuzowany.
Tekstem, którym do niego wypaliłam zdołałam go uciszyć, ale niestety tylko na chwilę.
- Dzwonię do Dylana.
- NIE! NO CO TY OSZALAŁEŚ?
- A wolisz Vincenta?
- Nikogo. No Tony błagam! Nic między nami nie ma! - Mówiąc to wskazałam otwartą dłonią za plecy, czyli tam, gdzie najprawdopodobniej siedział Adrien.
- Nie będę cię krył Hailie. Nawet o tym nie myśl.
- To chociaż powiedz im to, jak już wyjdę ze szpitala.
- Mam inny plan.
- Jaki? - Powiedziałam z nadzieją w głosie, mimo, iż wiedziałam, że ten plan będzie gorszy od mojego, który mu chwilę wcześniej przedstawiłam. Moje obliczenia okazały się bezbłędne.
- Sama im to powiesz i masz czas do wyjścia ze szpitala. Inaczej - ja nakapuje, albo zostawię sobie to jako haka.
- Ale Tony ja...
- Żadne "ale". To nie prośba Hailie.
Adrien parsknął cicho na słowo "haka", bo brzmiało dziecinnie, ale Tony spojrzał mu w oczy i powiedział złowrogo:
- Lepiej się nie odzywaj.
Adrien za bardzo szanował siebie i nie odpowiedział mojemu bratu. Jedynie patrzył na niego z politowaniem.
- Adrien, idź już...okej?
- Jak sobie życzysz Hailie Monet.
Poczułam motylki w brzuchu. Nie wiem czemu. Ten człowiek to jakiś czarodziej! Potrafił zaczarować każdego, a już na pewno wychodziło mu to na mnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/359784227-288-k449941.jpg)
CZYTASZ
Rodzina Monet inne historie.
Teen FictionHailie Monet dużo w życiu przeszła, ale czy to, co napisała to wszystko w jej życiu?