Rozdział I

85 3 0
                                    

Zawsze się zastanawiałam jak potoczy się moje życie. Jak będzie wyglądało gdy zacznę dorastać. Początki mojego życia nie były usłane różami, ale dawałam rade. Przetrwałam jeden z najgorszych okresów w moim życiu. Przeżyłam Kirsby. Teraz starałam się patrzeć w przyszłość bardziej optymistycznie. Mój pierwszy rok w Hogwarcie dał mi bardzo dużo. Znalazłam tam przyjaciół oraz moją pierwszą miłość – Mattheo Riddle. Nigdy nie przypuszczałam, że mogę zakochać się w kimś takim. Nawet nie myślałam o tym, że syn Sami- Wiecie- Kogo może stać się dla mnie kimś tak ważnym. A jednak. Mattheo jak i reszta naszych przyjaciół dawała mi nadzieje na lepsze jutro. Dzięki nim nie czułam się zupełnie sama na tym świecie. Do tego wszystkiego doszedł mój wujek Jerome. Zawsze myślałam, że jestem sama, że nie mam już krewnych. Jednak los chciał inaczej i doszło do naszego spotkania. Dzięki temu, że Jerome żyje udało mi się wyrwać z Kirsby. Teraz mieszkałam razem z wujem na Wybrzeżu Clagmar w małym domku nad jeziorem w lesie. Było tu przytulnie i spokojnie.

Jerome okazał się być wspaniałym wujkiem. Starał się jak mógł by wynagrodzić mi wszystkie lata nieobecności w moim życiu. Mimo, że mówiłam mu, że nie musi nic robić to on jednak był na tyle uparty, że nic do niego nie trafiało. Staraliśmy się razem wymyślić sposób na to by zdjąć ze mnie Saris. Niestety bezskutecznie. Każda próba zdjęcia Saris wiązała się z ogromnym bólem, krwią i zawodem. Chciałam się tego pozbyć jak najszybciej.

Pierwsze tygodnie wakacji mijały spokojnie. Nic nie zakłócało nam spokoju. Wreszcie prawdziwie odpoczywałam. Moim ulubionym miejscem na relaks okazał się ganek i bujane krzesło przed domem. Często tam przesiadywałam i dużo rysowałam. Nie raz Jerome znikał z domu na parę godzin. Nie pytałam go gdzie idzie. Stwierdziłam, że to nie moja sprawa. Zresztą jak będzie chciał mi powiedzieć to mi po prostu powie.

- Jak tam Faye? – spytał Jerome siadając na krześle po mojej prawej stronie.

- A dobrze – odparłam i spojrzałam na niego – Szybko dziś wróciłeś wujku.

- A wiesz .. Mało pracy – wzruszył ramionami.

- Rozumiem – kiwnęłam lekko głową. Praca. Nie wiedziałam czym się zajmuję, ale dopóki nie było to coś złego to nie za bardzo się tym interesowałam. Przynajmniej nie teraz – Ugotowałam zupę jeśli jesteś głodny.

- Serio? Oh Faye jesteś prawdziwym skarbem – powiedział z uśmiechem – A słuchaj przyniosłem dziś proroka codziennego. Myślę, że to cię może zainteresować – podał mi gazetę.

- Mnie? Przecież nie interesuje się polityką – wzięłam od niego gazetę.

- Myślę, że powinnaś zacząć. Zwłaszcza kiedy jest ten nagłówek – westchnął i wskazał na proroka codziennego.

Patrzyłam z lekką konsternacją na Jerome'a jeszcze przez chwilę potem spojrzałam na nagłówek gazety. Nie wierzyłam własnym oczom. Czy to było naprawdę?

- Co do ..? – spojrzałam zdumiona na Jerome'a, potem wróciłam wzrokiem do gazety.

- No to jest prawda – odparł krótko. Zaczęłam czytać treść.

- „ Sierociniec Kirsby okazał się miejscem koszmarów dla tamtejszych dzieci. Nikt nie wiedział przez jakie koszmary przechodzą wychowankowie tegoż sierocińca. Jak podaje Ministerstwo za krzywdą dzieci stoi dyrektorka placówki Cersei Monroe, która dziś rano została aresztowana [...]. Placówka została natychmiast zamknięta" – przeczytałam część wpisu z proroka codziennego – Na Brodę Merlina .. to naprawdę się dzieje? – spojrzałam na wujka.

- Tak – kiwnął głową – Już żadne dziecko nie będzie tam cierpiało, a ty już tam na pewno nie wrócisz – powiedział z lekkim uśmiechem.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz