Rozdział XXV

42 3 0
                                    

Siedziałam w swoim pokoju na podłodze przy łóżku po turecku. Starałam się skupić na uczuciu niepokoju, które mnie ogarniało. Zamknęłam oczy, skupiłam się na magii i starałam się znaleźć źródło niepokoju. Niestety to było na nic. Czarna dziura. Nic nie pozwalało mi zajrzeć za kurtynę tego co czułam. Czułam przez to frustracje. Otworzyłam oczy i spojrzałam przed siebie. Westchnęłam cicho. Myślałam o swoim ostatnim śnie. Chciałam wiedzieć, że to co widziałam we śnie nic nie znaczyło. Że był to tylko głupi sen. Miałam ochotę krzyczeć z bezsilności, którą teraz czułam, ale nie mogłam by nie obudzić Pansy. Przez całą noc próbowałam odkryć co to wszystko znaczy. Nie mogłam zasnąć. Nie potrafiłam. Spojrzałam na zegarek. Była 6 rano. Świetnie. Minęła już cała noc a ja nie potrafiłam nic zrobić. Nic wyczuć. Czułam się bezradna. Wstałam po cichu z ziemi i poszłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam po prysznic. Odkręciłam wodę i po chwili poczułam ciepłą wodę spływającą po moim ciele. Zamknęłam oczy i próbowałam oczyścił umysł. Może jak się uspokoję i przestane nagminnie myśleć o wszystkim może wtedy mi się uda zobaczyć to co się kryję za kurtyną tego mojego uczucia niepokoju.

- Dasz rade .. – pomyślałam i westchnęłam cicho – Będzie dobrze .. dasz radę Faye.

Starałam się uspokoić. Dać sobie siłę. Mam nadzieje, że mi to pomoże. Stałam pod strumieniem wody z zamkniętymi oczami pozwalając wodzie zabrać wszystkie moje złe emocje, złe myśli. Niestety w głowie wciąż miałam obrazy z ostatniego snu. Słowa Voldemorta odbijały się echem w mojej głowie. Nie chciałam taka być. Nie prosiłam się o to. Gdyby nie ta magia to bym już nie żyła to pewne. Zginęłabym razem z moimi rodzicami. Może tak byłoby lepiej? Wtedy Daphne by nie cierpiała, Bastian by żył, Mattheo byłby sobą i by się nie zmienił, a Tom .. Nie byłabym jego słabym punktem. Może gdyby mnie nie poznali byliby silniejsi. Potrząsnęłam głową. Jak ja mogę tak myśleć? Dzięki nim się teraz trzymam. Dzięki nim staram się normalnie żyć i funkcjonować. Muszę zacząć być wdzięczna losowi za daną mi szanse na życie. Muszę ją wykorzystać w całości. Coraz częściej takie myśli kłębiły mi się w głowie. Nie mogłam ich powstrzymać. Muszę się wziąć w garść do cholery.

- Faye? – z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Pansy – W porządku?

- Tak – odparłam – Już kończę się kąpać. – westchnęłam. Wykąpałam się szybko i zakręciłam wodę. Wyszłam spod prysznica i wytarłam się. Owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na Pansy – Łazienka wolna jak coś – uśmiechnęłam się do niej lekko.

- Dzięki. Na Merlina ile można się kąpać – powiedziała z sarkazmem. Weszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi.

- Tyle ile chce! – odparłam z lekkim uśmiechem.

Podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Wyjęłam z szafy swoją bieliznę, spodnie i koszulkę z długim rękawem. Zdjęłam z siebie ręcznik i ubrałam się szybko. Potem usiadłam na łóżku. Spojrzałam w stronę stolika nocnego i zobaczyłam książkę, którą dostałam w zeszłym roku na urodziny od Toma. Uśmiechnęłam się lekko. Po chwili wstałam z łózka i wyszłam z pokoju. Widziałam w salonie uczniów podnieconych dzisiejszym trzecim zadaniem z turnieju. Nie wiem czym się tu podniecać. Ten turniej i tak był jak dla mnie durny. Chciałam by ten dzień się w końcu skończył. W końcu w ten weekend miałam jechać do posiadłości. Może tam uda mi odpocząć i oczyścić umysł. Rozejrzałam się po chwili po salonie. Przy oknach zobaczyłam Toma czytającego książkę. Podeszłam do niego.

- Tommy tu jesteś – mruknęłam siadając naprzeciwko niego.

- Co chcesz laleczko? – spytał nie odwracając wzroku od książki.

- Czy Mattheo ci powiedział coś na temat mojego snu? – spytałam patrząc na niego.

- Nie – odparł krótko – Czemu miałbym się tym zainteresować?

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz