Rozdział IX

55 2 0
                                    

Dni mi mijały boleśnie długo. Tak jak się spodziewałam niektórzy uczniowie zaczęli plotkować, że pomogłam Harry'emu dostać się do tego Turnieju. Nie mogli być w większym błędzie. Przez te parę dni nie chodziłam na zajęcia. Siedziałam w swoim pokoju i jedyne gdzie chodziłam to do Wielkiej Sali coś zjeść. Męczyły mnie te wszystkie plotki i pomówienia. Siedziałam na łóżku w swoim pokoju i rysowałam. Starałam się zająć czymś innym.

- Wiesz, że nie możesz tak siedzieć w pokoju i się ukrywać? – powiedziała Pansy wchodząc do pokoju.

- Nie ukrywam się – odparłam nie przestając rysować – Po prostu sobie odpoczywam.

- No pewnie – westchnęła – Słuchaj jak wiesz co roku jest organizowana impreza w Salonie Wspólnym Slytherinu. Jak zwykle ma być w piątek czyli za dwa dni i idziesz na tą imprezę – powiedziała siadając na skraju mojego łóżka.

- Wybacz Pansy, ale w tym roku sobie odpuszczę tą imprezę. Może za rok się wybiorę – powiedziałam i spojrzałam na nią z nad szkicownika.

- Przestań się chować Faye. Podobno masz gdzieś co ludzie o tobie mówią.

- Owszem Pansy. Mam to gdzieś, ale naprawdę nie mam ochoty ich na około wysłuchiwać kiedy idę korytarzami. – westchnęłam – I nie chowam się okej? Powiedziałam już nie idę na tą imprezę i koniec. – mruknęłam i wróciłam do rysowania.

- Czasami jesteś niemożliwa – powiedziała Pansy wstając z mojego łóżka – Widziałaś się chociaż z Mattheo ostatnio?

- Tak. Wczoraj wieczorem. Też mnie opieprzał tak jak ty – odparłam krótko.

- To znaczy, że jemu też się nie podoba to, że tak siedzisz tylko w pokoju – powiedziała siadając przy swoim biurku.

- Wychodzę nie raz z pokoju Pansy jakbyś nie wiedziała – spojrzałam na nią.

- Tak. Wychodzisz do łazienki albo coś zjeść w Wielkiej Sali. Ale nie chodzisz już do lasu albo na Wieże Astronomiczną. Wszyscy się o ciebie martwimy.

- To przestańcie. Nic mi nie jest do cholery – mruknęłam – Co mi się może stać w pokoju? Nic. Po za tym po weekendzie wracam na zajęcia więc daruj sobie tą pogawędkę Pansy – burknęłam i odłożyłam szkicownik na łóżko. Wstałam i poszłam do łazienki.

- Miło się gadało – mruknęła pod nosem Pansy.

Westchnęłam i spojrzałam w lustro. Wiedziałam, że Pansy ma rację i nie mogę się wiecznie ukrywać w pokoju. Muszę w końcu wyjść z pokoju i naprawdę nie przejmować się plotkami. Nagle usłyszałam jak ktoś wtargnął do pokoju i zaczął pytać o mnie. Wyszłam z pokoju i zobaczyłam Enzo.

- Enzo? Co się dzieje? – spytałam zaskoczona patrząc na niego.

- Chodzi o Mattheo.. No rusz się wreszcie i chodź! – powiedział gorączkowo Enzo. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.

Pobiegłam razem z Enzo na dziedziniec transmutacji. Gdy tam dotarliśmy zobaczyłam grupkę dzieciaków, którzy stali i kibicowali. Domyślałam się, że chodzi o bójkę. Spojrzałam pytająco na Enzo, a ten tylko westchnął i pociągnął mnie w stronę bójki. Wepchnęłam się między tłum i spojrzałam na dwóch uczniów bijących się. No pięknie. Mattheo bił się z Cedrik'iem. Westchnęłam pod nosem i podbiegłam do Mattheo próbując go odciągnąć od Cedrika.

- Mattheo! – krzyknęłam próbując go odciągnąć. Weszłam pomiędzy nich i odepchnęłam Cedrika od Mattheo – Na Salazara Slytherina odbiło ci?! – krzyknęłam na Cedrika.

- Trzymaj swojego chłoptasia z dala ode mnie! – krzyknął Cedrik.

- To radzę ci w końcu zamknąć swój nie wyparzony ryj! – warknął Mattheo.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz