Rozdział XIX

48 3 0
                                    

Minęło parę ładnych dni od momentu przybycia Toma i Mattheo do mojego domu. W między czasie dostałam już parę listów od Ministerstwa. Widać moje zaklęcie zadziałało. Plotki roznoszą się bardzo szybko. Liczyłam się ze wszystkim. Wszystkimi konsekwencjami. Siedziałam na krześle na ganku i wpatrywałam się w tafle jeziora przed domem. Zastanawiałam się co Keeliane miała na myśli mówiąc, że ja wszystko naprawie. Wiele rzeczy mnie zastanawiało i zaprzątało mi głowę. Po za tym chciałam już wrócić do Hogwartu. Chciałam się znów zobaczyć ze swoimi przyjaciółmi.

- Dość często tu przesiadujesz Księżniczko – wyrwał mnie z zamyśleń głos Mattheo. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się lekko.

- To nie Wieża Astronomiczna, ale ma swój urok – odparłam z lekkim uśmiechem.

- Jak się czujesz? – spytał opierając się o drewnianą barierkę na ganku.

- Dobrze – odparłam patrząc na niego – A ty Matty?

- Nie najgorzej. Chociaż ciężko się śpi wiedząc, że jesteś tuż obok – puścił do mnie oczko z uśmiechem.

- Tak samo mamy w Hogwarcie – zaśmiałam się – Ale wiem o czym mówisz.

- Myślałaś już co zrobić ze sprawą w Ministerstwie? – spytał zmieniając temat. Westchnęłam i pokręciłam lekko głową.

- Nie. Wiem na pewno, że nie pozwolę sobie znów założyć Saris. Po za tym skoro pamiętają teraz to kim jest rodzina Rosenwood i Targreen.. Mam nadzieje, że po prostu odpuszczą – przetarłam twarz dłońmi i znów spojrzałam na tafle jeziora.

- Nie licz na to – powiedział Tom siadając na krześle po mojej prawej stronie.

- Co masz na myśli? – spojrzałam na niego pytająco.

- A to, że Targreen'owie byli dużym zagrożeniem gdy Keeliane jeszcze żyła. Ministerstwo nie chce powtórki – spojrzał na mnie.

- Czyli co? Gdybym pochodziła tylko od Rosenwood'ów to bym miała święty spokój? – spytałam patrząc na Toma. On tylko kiwnął głową – Świetnie. Jak po śmierci spotkam rodziców to ich opierdole za to w jakie bagno mnie wpakowali wydając mnie na świat – prychnęłam.

- Ciekawe jakby zareagowali na taki twój opierdziel – zakpił Mattheo.

- Na pewno lepiej niż ja – uśmiechnęłam się lekko – Widzieliście Jerome'a?

- Jest u siebie w pokoju i czyta jakąś książkę – wzruszył ramionami Tom.

- Nie idzie do Ministerstwa? – spytał Mattheo.

- Nie. Powiedział, że na razie odpuści sobie pokazywanie się tam. Zwłaszcza po moim .. wybryku – westchnęłam.

Rozmawiałam tak z nimi dość długo. Wiedziałam, że tak jak ja chcieli już wrócić do Hogwartu. Nie dziwiłam się im. Ukrywanie się nie jest dobre dla nikogo. Wszyscy troje chcieliśmy coś zrobić. Zacząć działać. Ale bez porządnego planu nie możemy się stąd ruszyć. Po chwili naszą rozmowę przerwał dźwięk Aportacji, który dobiegał za pola ochronnego, które stworzyłam już jakiś czas temu. Wstałam z krzesła i oparłam się o barierki ganku. Spojrzałam w stronę dźwięku i zobaczyłam Knott'a i paru Aurorów. Ten widok bardzo mnie zdziwił. Tom i Mattheo również byli w szoku widząc kto się tu zjawił. Wiedziałam, że nie mogą wejść tutaj bez mojego wyraźnego zaproszenia. W końcu ruszyłam się z miejsca i poszłam w stronę Knott'a. Podeszłam do bariery, skrzyżowałam swoje ręce na piersi i spojrzałam na Knott'a.

- Co pan tu robi? – spytałam patrząc na niego.

- Nie odpowiadasz na listy z Ministerstwa Faye. Trochę zacząłem się martwić – odparł przyglądając mi się.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz