W dniu pierwszego zadania w Turnieju Trójmagicznym czułam się nieswojo. Miałam wrażenie, że wydarzy się coś złego. Nie wiedziałam tylko co. Od samego rana byłam nerwowa. Nie mogłam się skupić na niczym. Wciąż myślałam o tym co powiedział mi wujek. O tym, że Cersei jest na wolności. Do tego pomógł jej Viktor Rivera. Fakt, że Cersei była nie przytomna mnie nie uspokajał.
Siedziałam w Wielkiej Sali sama wcinając śniadanie i przeglądając księgę rodziców. Rozejrzałam się po Sali i zobaczyłam jak wszyscy byli podekscytowanie tym całym pierwszym zadaniem z Turnieju. Pokręciłam lekko głową i wróciłam wzrokiem do księgi. Przeglądałam ją szukając czegoś ciekawego dla mnie. Po chwili naprzeciwko mnie usiadł Theo. Wyglądał na wkurzonego.
- Co się stało? – spytałam unosząc na niego wzrok z nad księgi.
- Nic – mruknął.
- Theodore Nott – patrzyłam na niego – Mów co się dzieje?
- Nie odpuścisz co Bella? – spytał patrząc na mnie.
- Dobrze mnie znasz – uśmiechnęłam się lekko – A teraz mów Theo.
- Bliźniacy Weasly – mruknął zaczynając jeść śniadanie.
- Co zrobili tym razem? – spytałam go zaciekawiona trochę.
- Wyobraź sobie, że wymyślili jakieś pieprzone zakłady. Po za tym uznali, że świetnym pomysłem będzie podrzucenie paru uczniom lipnych różdżek – prychnął – W tym mi również.
- Uuu. Dałeś im chociaż nauczkę?
- Nie znasz mnie Bella? – uśmiechnął się – Nie ośmielą mi się w życiu nic więcej podłożyć. W ogóle co ty tu robisz sama?
- Jem śniadanie – wzruszyłam lekko ramionami – Mattheo mi mówił dzisiaj, że ma coś do załatwienia. Nie chciał mi powiedzieć co. Mam się po prostu nie martwić.
- Z tego co widziałem to poszedł porozmawiać ze Snape'em – wzruszył ramionami – Nie wiem po co. A co tam ciekawego znalazłaś w księdze? – wskazał na księgę przede mną – Myślałem, że znasz ją już na wylot po takim czasie.
- Owszem – westchnęłam i spojrzałam na księgę – Jest tu opisana historia mojej rodziny ze strony Targreen, są zaklęcia i ostrzeżenia. Ale mam wrażenie, że czegoś tu brakuje.
- Ale czego?
- Nie wiem Theo. – znów westchnęłam – Chciałabym móc porozmawiać z kimś kto się zna na tej magii. Wiesz dowiedzieć się w ogóle jak to wszystko ogarnąć i czego może brakować w tej księdze.
- Szkoda, że nie ma na to jakiegoś zaklęcia by się jakoś magicznie skontaktować z kimś z twojej rodziny – powiedział jedząc kanapkę. Spojrzałam na niego i mnie naglę olśniło. Theo na mnie spojrzał i zmarszczył brwi widząc moją minę – Co?
- To jest to – przewertowałam parę stron w księdze i zatrzymałam się na jednej – To nie koniecznie zaklęcie tylko eliksir.– spojrzałam na Theo.
- Nawet o tym nie myśl Bella – powiedział ostrzegawczym tonem Theo – Ja tylko żartowałem – Non essere stupido Faye. Naprawdę chcesz znów ryzykować?
- Theoodore muszę nauczyć się panować nad tą magią. Jeśli nie zacznę ćwiczyć to mi się to nie uda – powiedziałam zamykając księgę i wstając od stołu – Widzimy się na pierwszym zadaniu Turnieju. W razie czego powiedz Mattheo, że będę u siebie – powiedziałam krótko i wybiegłam z Wielkiej Sali.
Poszłam szybko do swojego pokoju. Ominęłam wszystkich uczniów i weszłam do pokoju. Podeszłam do biurka i położył księgę. Otworzyłam ją na interesującej mnie stronie. Spisałam sobie na kartce składniki potrzebne do eliksiru. Na szczęście nie trudno będzie mi je zdobyć. Schowałam sobie kartkę do kieszeni kurtki, którą miałam na sobie. Wyszłam z pokoju i poszłam po potrzebne mi składniki.

CZYTASZ
The Slytherin Princess II
FanfictionCzternastoletnia Faye Rosenwood przeżyła w swoim życiu wiele. Dołączyła do szkoły magii i czarodziejstwa Hogwart na trzecim roku. Tam poznała przyjaciół i zaznała swojej pierwszej miłości. W międzyczasie udało jej się odkryć część sekretów swojej ro...