Rozdział XXI

62 2 0
                                    

Siedziałam na kanapie w salonie rysując w swoim szkicowniku. Wciąż nie odzywałam się do nikogo. Nie powiedziałam gdzie byłam. Mattheo i Jerome siedzieli w salonie przypatrując mi się. Wiedziałam, że się martwili. Odkąd tylko wróciłam do domu zadawali pytania. Co miałam im niby powiedzieć? Że przypadkiem trafiłam do jakiejś dziwnej posiadłości z czterema wilkami? To nie brzmiało zbyt wiarygodnie. Do tego ten facet, Carter Barnes. Podobno był przyjacielem i mentorem mojego ojca. Spojrzałam na szkic posiadłości oraz bramy z logiem, który zapamiętałam. Westchnęłam cicho i spojrzałam na Mattheo. Świdrował mnie swoim wzrokiem tak, że aż ciarki mi przeszły po plecach.

- Dobra starczy proszę. Przestańcie się we mnie tak wpatrywać. – mruknęłam.

- O! Ona mówi! – prychnął Mattheo. Przewróciłam oczami.

- Faye gdzie byłaś tak długo? – spytał Jerome.

- Nawet nie wiem od czego zacząć – westchnęłam.

- Może najlepiej od początku? Po tym jak długo cię nie było to nie mogłem ścierpieć ich paniki– mruknął Tom wchodząc do salonu.

- Bardzo śmieszne Tom – warknął na niego Mattheo – Ale tak serio Księżniczko gdzieś ty była? – spytał spoglądając na mnie.

- Może będzie łatwiej jak wam pokaże – powiedziałam podając mu szkicownik. Mattheo wziął go ręki i spojrzał na mój rysunek. Po chwili podał szkicownik Jerome'owi.

- Tam byłaś? – spytał mnie Mattheo. Kiwnęłam lekko głową- Jak się tam w ogóle dostałaś?

- Gdy chciałam się Aportować z Ministerstwa tutaj pomyślałam o dostaniu się do domu. Ale trafiłam tam gdzie nie trzeba – mruknęłam. Spojrzałam na Jerome'a, który ewidentnie zbladł kiedy zobaczył co narysowałam – Wujku?

-Hm? – spojrzał na mnie.

- Wiesz co to za miejsce prawda? – spytałam patrząc na niego.

- Oh Faye .. – westchnął i przetarł twarz dłonią – Przez lata myślałem, że to miejsce już nie istnieje – powiedział cicho.

- Jakie miejsce? – spytał Tom podchodząc do Jerome'a. Wziął od niego szkicownik i spojrzał na rysunek – Posiadłość Rosenwood'ów – prychnął – Wciąż są tam wilki? – spytam Tom spoglądając na mnie.

- Wilki?! – spojrzał na mnie zaskoczony Mattheo.

- Były cztery – odparłam patrząc na Toma.

- Czy ktoś tam jeszcze był? – spytał mnie Jerome. Spojrzałam na niego i kiwnęłam lekko głową.

- I ten ktoś nic ci nie zrobił? To dziwne trochę .. – mruknął Mattheo.

- Był raczej zafascynowany moim istnieniem. Sądził, że nie żyje – westchnęłam.

- Jak się nazywa? Przedstawił ci się? – dopytywał mnie Jerome. Spojrzałam na niego.

- Tak. Powiedział, że nazywa się Carter Barnes – odparłam przyglądajac się wujowi – Znasz go prawda?

- Stary Barnes – uśmiechnął się lekko – Tak znam go. Gdy się urodziłaś przez prawie twój pierwszy rok życia mieszkaliście w tej posiadłości. Możliwe, że dlatego tam trafiłaś gdy pomyślałaś o domu – westchnął cicho – Carter to człowiek z dobrym sercem. Może się wydawać szorstki na pierwszy rzut oka, ale .. Poświęcił dużo dla twojej rodziny.

- Wiesz dlaczego rodzice ją z tamtąd zabrali? – spytał go zaciekawiony Tom. Jerome na niego spojrzał.

- A jak ci się wydaje Tom? – spytał go Jerome – Aidan i Lyana musieli uciekać przed Voldemortem. Dlatego przenieśli się do swojego drugiego domu w Willow Creek.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz