Rozdział VI

56 1 0
                                    

Nie wierzyłam w to co się stało. Siedziałam na ziemi oparta plecami o ścianę z podkulonymi do siebie kolanami przy windzie w ministerstwie. Nie mogłam się ruszyć. Na policzkach miałam zaschnięte strużki po łzach. Nade mną stał Jerome pod postacią Aurora Casiusa Marshalla. Kłócił się z Ministrem Knot'em. Nie słuchałam za bardzo tego co mówili. Nie potrafiłam skupić swoich własnych myśli. Chciałam już stąd wyjść. Chciałam wrócić do domu.

- Jak mogliście do tego dopuścić?! Nie miało prawa się jej nic stać! – mówił podniesionym głosem Knot.

- To nie ja to zrobiłem Korneliuszu! To był przeklęty wypadek. Dobrze wiesz, że Cersei jest zawziętą czarownicą, która nie potrafi odpuścić. Walczyła z nami. Nie mieliśmy wyjścia – bronił się Jerome.

- To nie zmienia faktu, że teraz nie mamy możliwości przetransportowania jej do Azkabanu. – odparł Knot.

Zaczęłam przysłuchiwać się ich konwersacji. Spojrzałam na Jerome'a i zobaczyłam, że eliksir powoli przestawał działać. Westchnęłam i podniosłam się z ziemi. Położyłam dłoń na ramieniu Jerome'a. On na mnie spojrzał. Po chwili odsunął się i odwrócił plecami. Wyjął z kieszeni kurtki piersiówkę i napił się z niej. Ja podeszłam bliżej Ministra odwracając jego uwagę od Jerome'a.

- Czy jest jakaś szansa by to zdjąć ze mnie nawet jak Cersei jest nie przytomna? – spytałam patrząc na Knot'a.

- Obawiam się, że nie dziecko – odparł – Musi być tego w pełni świadoma.

- Czyli to znaczy, że z tym utknęłam do końca życia? – prychnęłam – Cudownie ..

- Dołożę wszelkich starań by umożliwić ci pozbycie się tego urządzenia – powiedział patrząc na mnie.

- Tak jak dopilnowałeś by najlepsi z najlepszych Aurorów pilnowało Cersei? – powiedział Jerome zwracając się do ministra – Nic się nie zmieniłeś Knot. Wciąż widzisz czubek własnego nosa – prychnął.

- Co to ma znaczyć? – spojrzał na niego pytająco.

- To co słyszysz. Zawsze byłeś naiwny i widziałeś tylko czubek własnego nosa. Ukrywasz się za biurkiem nie wiedząc co się dzieje na zewnątrz – mruknął Jerome – Zabiorę Faye w bezpieczne miejsce. Już wystarczy jej wrażeń jak na jeden dzień.

- Nie zapominaj się Casius. Dzięki mnie jesteś najlepszym Aurorem. Pamiętaj, że zawsze mogę cię pozbawić tego stanowiska – syknął Knot.

- Nie. Jestem najlepszy bo wiem co robię. Sam sobie na to wszystko zapracowałem. I tą posadę mam dzięki Aidanowi zapomniałeś już? Zapomniałeś co poświęcił i co zrobił dla Ministerstwa? Dzięki niemu jeszcze oddychasz Knot – warknął Jerome – Chodź Faye. – powiedział zwracając się do mnie. Kiwnęłam lekko głową i zaczęłam iść w stronę windy z Jerome'em.

- Dlaczego Cersei ci to założyła Faye? – spytał mnie Knot. Zatrzymałam się i spojrzałam na niego – Musiał być jakiś powód.

- Uwierzy mi pan jeśli powiem, że z nienawiści do mnie i mojej rodziny? - odparłam patrząc na niego – Powinien pan wiedzieć jeszcze, że Cersei była na miejscu zdarzenia. Była przed moim domem gdy moi rodzice zginęli. Po za tym ona współpracuje razem z Viktorem Riverą. Może tym się pan teraz zajmie skoro nie może mi pan pomóc? – odwróciłam od niego wzrok i razem z Jerome'em weszliśmy do windy.

- Pomożemy ci ..

- Wystarczająco już dla niej „zrobiliście" – przerwał mu Jerome.

- Stąpasz po cienkim lodzie Marshall – powiedział ostrzegawczo Knot.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz