Rozdział IV

58 2 0
                                    

Nie wiem ile leżałam nieprzytomna. Gdy zaczęłam odzyskiwać przytomność czułam jak moje całe ciało mnie boli. Otworzyłam oczy i jęknęłam cicho z bólu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Zorientowałam się, że leże na kanapie w salonie. Mój wzrok zatrzymał się na Jerome'mie, który siedział na fotelu patrząc na mnie. Widziałam po jego minie, że jest na mnie wściekły. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej, syknęłam cicho z bólu. Nie spuszczałam wzroku z Jerome'a. Widziałam jak nerwowo poruszał nogą. Po chwili przetarł swoją twarz dłońmi i pochylił się do przodu.

- Czy ty zdajesz sobie sprawę co narobiłaś? – spytał przez zaciśnięte zęby patrząc na mnie.

- Wujku ..

- Wiesz?! – krzyknął patrząc na mnie. Oparł się znów o oparcie fotela – Gdy wróciłem do domu i znalazłem cię na ziemi w piwnicy nieprzytomną .. Saris prawie cię zabiło. Z trudem cię uratowałem – prychnął niedowierzając we własne słowa.

- Przepraszam .. – powiedziałam cicho, łzy napłynęły mi do oczu – Ja tylko chciałam..

- No co? – spytał patrząc na mnie wściekle – Co takiego chciałaś zrobić ryzykując przy tym? No słucham.

Nie powiedziałam nic tylko wstałam powoli z kanapy. Westchnęłam cicho i poszłam do kuchni. Jerome wstał z fotela i poszedł za mną.

- Faye nie ignoruj mnie!

- Bo co?! – spojrzałam na niego – Wiesz co chciałam zrobić? Chronić ciebie i siebie przy okazji! Nie wiemy jak Bastian mnie tu znalazł. Nie wiemy również czy kogoś by tu nie sprowadził wiec musiałam coś zrobić. Rzuciłam zaklęcie ochronne na tyle potężne, że przez barierę możesz przejść tylko ty i ja! – powiedziałam patrząc na niego.

- Mogłaś na mnie poczekać. Faye mogliśmy wymyślić coś innego! Nie możesz używać magii nie dociera to do ciebie?!

- Dociera aż za dobrze, ale nie mogę pozwolić by coś ci się stało! Wiem, że się o mnie martwisz wujku i doceniam to, że o mnie dbasz i chcesz mnie chronić, ale ja nie mogę siedzieć z założonymi rękami i się tylko przyglądać. Za miesiąc wracam do Hogwartu. Lepiej pomóż mi się pozbyć tego ustrojstwa zamiast na mnie krzyczeć – mruknęłam i odwróciłam się od niego. Weszłam do kuchni i nalazłam sobie szklankę wody.

- Jesteś jak twoja matka – westchnął.

- To coś złego? – spojrzałam na niego i napiłam się wody.

- Nie, tylko .. Jesteś tak samo stanowcza i uparta jak ona. Lyana też nie potrafiła siedzieć z założonymi rękami gdy coś się działo. Przypominasz ją – uśmiechnął się lekko.

- Odbieram to jako komplement wujku – odparłam i uśmiechnęłam się lekko.

- Bo to jest komplement. Faye proszę cię naprawdę odpuść na razie. Znajdziemy jakieś rozwiązanie i zdejmiemy to z ciebie, ale naprawdę tym razem mi obiecaj, że nie użyjesz już magii – patrzył na mnie błagalnie.

- Tym razem naprawdę obiecuję wujku – powiedziałam patrząc na niego – Jeszcze raz przepraszam.

- Okej – podszedł do mnie i przytulił mnie do siebie.

- Nie powiedziałeś nic Mattheo prawda? – spytałam przytulając się do Jerome'a.

- Myślisz, że pozwoliłby się zabrać gdyby wiedział? –odparł i odsunął się ode mnie. Spojrzał mi w oczy – Nic nie powiedziałem.

- Dziękuję – szepnęłam. Spojrzałam po chwili na swoje dłonie i zobaczyłam, że mam na nich jeszcze czarne żyły. Westchnęłam cicho.

- Jeszcze ci nie zniknęły. Na barku i łopatce też je jeszcze masz. Nie wiem czy Saris nie uszkodziło ci jakiegoś nerwu..

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz