Rozdział XVIII

45 3 2
                                    

Minęło parę tygodni od ostatnich wydarzeń. Siedziałam w swoim pokoju na łóżku. Po pogrzebie znów zaczęłam mieszkać z Jerome'em. Miałam tu zostać na  minimum miesiąc. Ale wiedziałam, że znaczyło to co najmniej dwa miesiące. Co znaczyło, że ominę drugie zadanie turnieju. Nie specjalnie jakoś cieszyłam się z tego względu. Wolałam chodzić na zajęcia by móc zając czymś swoją głowę. Tak to byłam zamknięta w domu z dala od wszystkiego. Co dziennie dostawałam listy od Mattheo i reszty. Nawet Tom raz na jakiś czas przysłał mi list co mnie dziwiło gdyż nigdy nie wysyłał mi listów. We wszystkich listach były zapytania jak się czuje, co mnie omija w Hogwarcie i że tęsknią za mną. Natomiast Tom w swoich listach starał się mnie pocieszyć. Wiedziałam, że nie jest w tym dobry, ale i tak doceniałam jego starania. Po za tym wciąż trwały poszukiwania Cersei. Podobno włączyło się w to też Ministerstwo. Byłam ciekawa czy uda im się ją złapać.

Siedząc na łóżku patrzyłam się na komodę na której zostawiłam list i pudełeczko od Bastiana. Jeszcze nie odważyłam się otworzyć listu. Bałam się tego co jest tam napisane. Westchnęłam cicho pod nosem i przetarłam twarz dłońmi. Wstałam z łóżka i podeszłam do komody. Wzięłam do ręki list od Bastiana. Wzięłam głęboki wdech i lekko trzęsącymi się dłońmi otworzyłam kopertę. Wyjęłam z koperty kartkę złożoną na pół. Otworzyłam i zaczęłam czytać. Łzy od razu wezbrały mi w oczach gdy zobaczyłam jego pismo.

„Droga Faye,

Nigdy nie chciałem by tak się stało. Byś dostała ten list w taki sposób. Chce byś wiedziała, że to co się ze mną stało to NIE JEST TWOJA WINA. Nic by mnie nie powstrzymało przed tym by cię bronić. Ochronić. Jesteś moją małą siostrzyczką pamiętasz?

Od zawsze byłaś wyjątkowa. Wiedziałem to już od pierwszego dnia gdy Cię przywieziono do sierocińca. Dlatego proszę cię o jedno – NIE ZMIENIAJ SIĘ. Zawsze bądź sobą. Nigdy nie przestawaj walczyć o to co kochasz.

Mam nadzieję, że zawartość pudełka, które przekazała tobie Lorelai przyda Ci się. Udało mi się to odzyskać gdy szukałem informacji na temat Keeliane i twoich przodkach. Gdy będziesz gotowa Lorelai przekaże Ci resztę rzeczy, które udało mi się znaleźć.

Bardzo Cię za wszystko przepraszam Faye.

- Bastian."

Łzy spłynęły mi po policzkach. Odłożyłam list na komodę i wzięłam pudełeczko do ręki. Otworzyłam je i moim oczom ukazał się srebrny pierścień z błyszczącym jasnoniebieskim kamieniem. Wyglądał na pierścień z innej epoki. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. To bym pierścień Keeliane. Skąd wiedziałam, że to ten? Czułam to. Emanowała od niego energia starożytnej magii. Uśmiechnęłam się delikatnie. Czyli Bastian go znalazł. Wyjęłam pierścień z pudełeczka i zacisnęłam go w dłoni. Nie wiedziałam jak go użyć. Od Keeliane nie dostałam instrukcji obsługi do niego. Gdy się tak zastanawiałam usłyszałam pukanie do drzwi. Zwróciłam głowę w tamtym kierunku. Drzwi do mojego pokoju się otworzyły.

- Jak tam maleńka? – spytał Jerome stając w drzwiach.

- Nie najgorzej – odparłam i spojrzałam na list.

- Otworzyłaś go w końcu. Co napisał? – spytał przyglądając mi się.

- To jego list pożegnalny .. Wiedział, że coś może mu się stać – powiedziałam cicho- Po za tym.. – pokazałam mu pierścień, który trzymałam w dłoni – Znalazł pierścień Keeliane – spojrzałam na Jerome'a.

- Znalazł go? Jak? – spytał zaskoczony.

- Nie wiem – wzruszyłam ramionami i spojrzałam na pierścień- Nie wiem też do czego ma mi służyć i nie wiem jak go powinnam używać.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz