Rozdział XI

61 3 0
                                    

Zostałam w pokoju przez następne parę dni by się zregenerować. Wszystko mnie cholernie bolało i samodzielnie nie byłam wstanie się podnieść z łóżka. Mattheo oczywiście nie odstępował mnie na krok i został ze mną. Pomagał mi we wszystkim. Mój wujek Jerome też zjawił się w Hogwarcie po tym jak wysłałam do niego sowę z opisem co się stało. Był na mnie wściekły, że zrobiłam to sama. Nie ważne były dla niego moje wymówki. Również często przychodził do mnie i się mną opiekował. Pansy, Theo i Enzo opowiadali mi co traciłam gdy nie było mnie na lekcjach. Pomagali mi też nadrobić materiał przerobiony na lekcjach.

Po kilku dniach przeleżanych w łóżku w końcu mogłam sama wstać z łóżka i wyjść z pokoju. Mattheo cały czas był przy mnie. Gdy razem weszliśmy do Salonu Wspólnego zobaczyłam, że wszyscy się na mnie patrzą. A niech się patrzą. Mam to gdzieś. Podeszliśmy razem do Theo, Enzo, Pansy i Astorii siedzących na kanapie. Uśmiechnęłam się do nich lekko.

- Hej – powiedziałam cicho patrząc na nich.

- Hej Faye! – powiedziała z entuzjazmem Astoria wstając z kanapy. Podeszła do mnie i mnie lekko przytuliła.

- Nareszcie możesz się ruszyć z pokoju Bella? – spytał Theo spoglądając na mnie – Jak się w ogóle czujesz?

- Już lepiej – powiedziałam i odsunęłam się od Astorii. – Tak w końcu mogę wyjść z pokoju. Ale jeszcze wiesz.. przyzwyczajam się do sytuacji – spojrzałam na Mattheo.

- A ty jak się czujesz stary? – spytał go Enzo.

- Dobrze – odparł Mattheo z lekkim uśmiechem. Objął mnie w pasie i przyciągnął delikatnie do siebie.

- Na pewno? – dopytała go Pansy.

- Tak – kiwnął głową – Z resztą przy Faye się wysypiam. – odparł Mattheo i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.

- Wiesz o tym, że powinieneś wrócić na zajęcia Matty? – spytałam patrząc na Mattheo.

- Spokojnie razem wrócimy. A teraz chodź na mały spacer – odparł krótko.

- Dobrze. – spojrzałam na resztę towarzystwa – Widzimy się później. A! Gdyby wujek mnie szukał to powiedzcie mu, że wyszłam z Mattheo okej?

- Pewnie Bella – odparł z uśmiechem Theo.

Uśmiechnęłam się lekko do nich, potem poszłam z Mattheo na spacer. Wyszliśmy z Salonu Wspólnego i skierowaliśmy się na dziedziniec transmutacji. Przez całą drogę Mattheo obejmował mnie w pasie. Dużo rozmawialiśmy i co chwilę sprawdzał czy na pewno dobrze się czuje. Na Salazara! Czasami miałam wrażenie, że on bardziej martwi się o mnie niż o samego siebie. Ale cieszyłam się, że się mną zajmuje.

Wyszliśmy na dziedziniec transmutacji i poszliśmy w stronę drzewa. Zobaczyłam, że przy nim jest Draco, Blaise i ich kumple. Podeszliśmy tam tak czy siak.

- Hej Draco – powiedziałam z lekkim uśmiechem.

- Faye! – odparł spoglądając na mnie – Możesz już normalnie wychodzić?

- Od dzisiaj tak – uśmiechnęłam się szerzej.

- To dobrze bo wiesz.. martwiliśmy się trochę po tym co się stało – powiedział Blaise.

- Cała szkoła już o tym słyszała co się stało – powiedział Goyle dołączając się do rozmowy – Wiesz.. może za bardzo za sobą nie przepadamy, ale uważam że Andrew przesadził wtedy. Po za tym w sumie niektórzy mają rację, że bez ciebie byłoby trochę nudno w Slytherinie.

- Wow – prychnęłam – Dzięki Goyle – odparłam uśmiechając się.

- Nie wiedziałem, że cię na to stać – zakpił z niego Mattheo.

The Slytherin Princess IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz