W końcu...

33 0 0
                                    


Obudziłam się. Bałam się już, że to się nie stanie. Jednak się stało. Wstałam i pofrunęłam do góry. Przywitały mnie anioły grające na trąbce. Była to piękna melodia. Ta melodia, to było to, co zawsze moja mama puszczała mi, na zasypianie. Oczywiste jest więc to, że mnie to uśpiło. Opadłam powoli na ziemię i zasnęłam.

Obudziłam się w dziwnym miejscu, to miejsce już znałam. Był to sklep. Sklep, w którym się zgubiłam.

-Czyli ja jednak żyję! Czyli jeszcze nie wszystko stracone!- Pomyślałam.
Nie mogłam się podnieść. Tylko ledwo patrzyłam w górę. Nagle przed moimi oczami pojawił się widok Masona.
-Alice! Bałem się, że coś Ci się stało!- Powiedział Mason.
-M-Mason...- Powiedziałam po czym wstałam powoli. Już trochę przyzwyczaiłam się do latania, ale dałam radę wstać.

Wstałam, i nie wiedziałam co robić. Byłam zdezorientowana. To już było dla mnie za dużo. Zgubienie się, brak jedzenia i energii, śmierć, zmartwychwstanie.. To już na prawdę wiele. I tyle przeżyłam w około 50 dni, czyli półtorej miesiąca. Ten miesiąc minął jak 3 lata. Tak to się dłużyło. Ale co miałam zrobić? Jedyną osobą jaką miałam przy sobie w tym momencie to był Mason.
A więc wstałam, i go przytuliłam. Bałam się, że to odbierze jako „Miłość" Ale najwidoczniej tak nie pomyślał bo objął mnie również. Chociaż skąd ja mogę to wiedzieć?
-Rzuciłem pracę.- Powiedział Mason. Powiedział to jakieś 30 sekund po moim przytuleniu się do niego. Tak od razu. Bez innego słowa.
-To.. Chyba dobrze?- Spytałam
-Tak. Właśnie o to chodzi, że teraz mogę wyjść.- Powiedział.
-A tak się składa, że jestem taki miły, że zabieram Cię ze sobą.- Dodał.
-Na prawdę?- Spytałam.
-Nie, na niby. No oczywiście że Cię biorę. Boję się, co by się z Tobą działo gdyby mnie tu nie było.- Powiedział.
-To.. To idziemy?- Spytałam.
-Ta, chodź.- Powiedział i chwycił mnie za rękę po czym ruszyliśmy do wyjścia.
Wyszliśmy. Ja nie wierzyłam, że wyszłam na świeże powietrze. Nie mogłam się powstrzymać, więc położyłam się na ziemię. Akurat padał deszcz, ale trudno, to było cudowne przeżycie po tym jak byłam więziona w sklepie przez miesiąc. Mason, położył się obok mnie. Po chwili jednak wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę peronu. Zdziwiłam się, że Mason wie gdzie mieszkam.
-Skąd wiesz, gdzie mieszkam?- Spytałam
-Ja wszystko wiem, hahahah, żartuję. Jakoś tak zgaduję. Zgadłem?- Spytał
-Tak! Dobra, chodź bo nam pociąg ucieknie.- Powiedziałam.
Pojechaliśmy pociągiem, a gdy dojechaliśmy pożegnałam się z Masonem przy peronie w moim mieście. Było mi bardzo przykro. Zaczęłam płakać. To była straszna, ale jednak cudowna przygoda. Cudowne było poznać Masona, Perełkę i innych. Tylko nie było cudownie poznać Waltera.
Po długim czasie w końcu ruszyłam w stronę mojego domu. Gdy przyszłam, drzwi były otwarte. Nikogo nie było w domu. Bałam się, o moją mamę.
Weszłam do domu, to od razu podeszłam do kontaktu i podłączyłam telefon. Następnie zakluczyłam drzwi i poszłam coś zjeść. Lodówka wyglądała jakby nie była otwierana conajmniej kilka dni. Zjadłam pół lodówki. Następnie podeszłam do kontaktu, i zobaczyłam na datę.
Data, gdy wyjechałam do sklepu to 16 sierpnia 2024. Gdy spojrzałam na datę w telefonie, okazało się, że nie spędziłam w sklepie miesiąca. Data pokazywała 26 marca 2029. Nie dowierzałam w to co widzę. Byłam już pełnoletnia. Miałam 19 lat.
Poszłam na górę do mojego pokoju, zamknęłam drzwi położyłam się na łóżku i odpoczywałam. O tym marzyłam od ostatnich pięciu lat.
Nagle usłyszałam pukanie w okno. Miałam zasłonięte zasłony więc nie widziałam to co jest. Mój pokój był dosyć wysoko. Ja nie zastanawiając się otworzyłam i zamknęłam z całej siły okno. Usłyszałam tylko bardzo głośne
-AŁAA!!!- To był głos Masona.
-Matko jedyna!- Krzyknęłam i szybko wybiegłam z domu.
Rozejrzałam się i nigdzie nie widziałam Masona. Nagle spojrzałam w kwiaty, około 20 metrów pod moim oknem. Zobaczyłam leżącego w nich Masona.
Podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.
-Przepraszam...- Powiedziałam.
-Nic nie szkodzi, ale następnym razem uważaj.- powiedział.
-Co Ty w ogóle robiłeś na MOIM oknie w MOIM domu?- Spytałam.
-Yyy, no tak się składa, że jednak nie chce wyjeżdżać i Cię zostawiać. Chciałem z Tobą zostać.- Powiedział.
-Ooo, bardzo mi miło!- Powiedziałam i przytuliłam go.
-Dobra, to wejdź.- Powiedziałam.
-Dziękuję.- Powiedział.
Weszliśmy do domu. Mason pobiegł do mojego pokoju a ja nawet nie zdążyłam za nim pobiec, bo od razu usłyszałam trzask i ponowny krzyk
-AŁAAA!!- Krzyknął Mason.
-No nie wierzę! Co on robi?!- Pomyślałam.
Pobiegłam do góry i zobaczyłam Masona leżącego na MOIM zawalonym łóżku.
-Co Ty robisz?!- Spytałam Masona.
-Byłem zmęczony.- Powiedział.
-Wystarczyło mi się spytać, do góry jest jeszcze jeden wolny pokój. Może być twój jeśli chcesz.- Powiedziałam.
-Dzięki!- Krzyknął Mason po czym wybiegł i wbiegł do pokoju obok. Znowu usłyszałam trzask. Już ja dobrze wiedziałam co on zrobił.
-AŁ..- Nie zdążył dokończyć.
-MASON!!!- Krzyknęłam i pobiegłam. Zobaczyłam leżącego go na zawalonym łóżku MOICH rodziców.
-Mason... to nie ten pokój. To pokój moich rodziców. Twój pokój jest obok.- Powiedziałam.
-DOBRA!- Krzyknął ale zanim pobiegł ja go zatrzymałam i powiedziałam
-Tylko nie skacz na łóżko.-
-Ale ja nie umiem nie skakać.- Powiedział.
-Ehh, no idź już.- Powiedziałam.
Znów usłyszałam trzask. Czułam się jakby Mason był małym dzieckiem a był ode mnie starszy o 4 lata.

Zagubiona w głębi rozpaczyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz