perspektywa Albusa
Uznałem, że czas przeprowadzić jak mały atak gdy wszyscy się będą przygotowywać na święta. Bo wtedy tego się nie będą spodziewać. Dlatego też wezwałem do siebie sowich ludzi. A później przeniosłem nas w dane miejsce. Gdzie od razu zaczęliśmy wszystko niszczyć. I szło to nam na prawdę dobrze. Ale nie trwało to zbyt długo, ponieważ można było usłyszeć od głos teleportacji. I od razu można było się domyślić co to oznacza.
perspektywa Syriusza
Właśnie kończyło się spotkanie gdy zabrzmiał alarm. I od razu udałem się w dane miejsce. Dobrze wiedząc o co chodzi. A mina Albusa była jak zawsze bezcenna. Gdy nas ujrzał to się wściekł. Ale nikt się tym nie przejął. Bo i tak to nic mu nie dało. I musiał się po jakimś czasie ewakuować, ponieważ połowa jego ludzi została schwytana. Ale można było się tego spodziewać. I gdy przestałem o tym myśleć to przeniosłem się do posiadłości. Gdzie mile spędziłem czas z rodziną, Zabinimi, Potterami i Snapami, ponieważ ci wczoraj też się u nas już pojawili.
perspektywa Jamesa
Ucieszyłem się, że nic mu się stało. Najmłodsi uznali, że nic ciekawego się nie dzieje. A starsi się tylko przywitali a ten odesłał ich do biblioteki aby dalej pisali eseje. I dał Severusowi wykład z powodu zadanych esejów. Ale Sev się tym nie przejął bo zawsze jest tak samo a ja z innymi nie mogłem ze śmiechu. I po jakimś czasie wszyscy udaliśmy się do Wielkiej Sali na kolację. Która minęła na prawdę szybko. Ale można było się tego właśnie spodziewać.
perspektywa Harrisona
Pisanie szło nam jak zawsze szybko. Dlatego też gdy wybiła odpowiednia godzina to udaliśmy się szczęśliwi na kolację bo zostało nam do napisania tylko dziesięć esejów. A po minie ojca i wujka Seva dobrze wiedziałem wraz z innymi, że ci się o eseje znowu pokłócili. Ale to nic nowego. Dlatego też nikt z nas się tym nie przejął. I jak gdyby nigdy nic po kolacji od razu poszliśmy spać.