rozdział 45

3 0 0
                                    

perspektywa Pansy

Po śniadaniu wraz z rodzicami i innymi przeniosłam się do posiadłości Blacków. Gdzie okazało się, że Snapowie, Lupinowie i Potterowie oraz Zabini byli już tutaj od dwóch dni. Ale jakoś się nie działam. Po rozpakowaniu się wraz z innymi dołączyłam do resztę. I rozmawialiśmy o tym co się dzieje. Okazało się, że wszyscy oprócz Rona i Neville mają już na pisane eseje. A owa dwójka otrzymała od swoich rodziców karę. Ala  jakoś nikt nie był tym faktem zaskoczono. Bardziej byśmy wszyscy chyba byli. Gdyby było właśni inaczej. 


perspektywa Rona

 A taką miałem nadzieje, że może jednak będą nam chociaż trochę współczuć. Ale jednak nie. Ale co się dziwić. Jak nigdy nic nie wiadomo. I żeby o tym nie myśleć to wraz z innymi udałem się do jadalni na obiad. A później dowiedzieliśmy się co nas czeka. Wraz z Nevillem oznajmiłem, że mamy jeszcze trochę do na pisania esejów. Na co nasi rodzice. Że dobrze o tym wiedzą. Ale i tak mamy jeszcze sprzątać. W co nie mogliśmy uwierzyć. Może ci i nas ostrzegali. Że tak właśnie będzie. Ale no co, niby warto mieć zawsze nadzieje. 


perspektywa Dracona

Obserwując swojego chłopczyka i Neville uznałem, że ta dwójka nigdy się nie zmieni. Ja na prawdę nie wiem co by musiało się stać, żeby do tego doszło. Gdy przestałem o tym myśleć to od razu wraz z innymi zacząłem rozmawiać na różne ciekawe tematy. Najbardziej o tym co będziemy robić po szkolę. Jak i o zbliżającym się powoli ataku na szkołę. Na szczęście rodzice to przed nami nie ukrywali, ponieważ uznali, że powinniśmy o tym wiedzieć. A ja się im  nie dziwiłem. Bardziej byłbym zaskoczony gdyby było właśnie inaczej. 


perspektywa Blaise

Muszę przyznać, że cieszę się, że za bardzo nie muszę sprzątać. Tylko na siebie uważać. Mój brat co dziennie mi mówi, że to mi służy.  A ja mam ochotę w nagrodę zmienić go w żabę. Ale coś mi jak zawsze nie wychodziło. Ale to już nie moja wina. A mój ukochany się z tego śmiał. A ja udawałem, że tego nie widzę. Ale nie dziwię się mu, ponieważ na pewno to śmiesznie mogło wyglądać. Na szczęście uratował mnie skrzat z wiadomością, że za chwilę będzie kolacja. Dlatego też od razu wraz z innymi udałem się do jadalni. A po skończonym posiłku udałem się z Harrisonem do naszej sypialni. 


perspektywa Harrisona

Teraz przynajmniej już wiem co mnie będzie czekało. Jak zdenerwuję swojego ptaszka. Ale co się dziwić. Jak można było się tego właśnie spodziewać. I gdy przestałem o tym myśleć to w sypialni trochę podrażniłem swojego ukochanego. A później od razu poszedłem spać. 

Harrison Black VOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz