Bolid.

287 13 12
                                    

Po wyjściu ze szpitala i jednym dniu do wyścigu. 

Od razu po moim wyjściu pojechaliśmy wszyscy na tor na trening. 

- Witam nasze gwiazdy. A teraz powiedzcie który z was to Tony a który Shane. Jesteście identyczni.- powiedział ze śmiechem szef zespołu. 

- Dzień dobry ja to Shane a ten obok to Tony i nie jesteśmy tacy sami.- odsłoniłem rękę z tatuażami. 

- Dobrze zapraszam do bolidów. 

Założyliśmy kombinezony i kaski po czym ja pierwszy wsiadłem. Uwielbiam siedzieć w bolidzie. Świadomość tego że jeżdżę w najlepszym zespole w F1 była zajebista. 

Wyjechałem z boksu i wjechałem na tor od razu cisnąć na maxa. 

- Tony za tobą Shane nie pozwól mu się wyprzedzić. 

- Jasne. 

Blokowałem Shane jak tylko mogłem ale na jednym zakręcie zajechał mi drogę przez co ja wypadłem z toru. Unikając tym wypadku. 

- Co on kurwa robi ?!

- Spokojnie jedz dalej jak dojedziesz do startu zaczynasz okrążenie kwalifikacje. (Okrążenie które na podstawie czasu będzie oznaczało na której pozycji będzie startował na wyścigu) 

Wróciłem na tor i zacząłem okrążenie. Nigdy jeszcze nie byłem aż tak skupiony. Ful pozyszyn ! (Pierwsza pozycja) 

- Brawo Tony. 

- Dzięki. 

Zjechałem do boksu i oddałem bolid na przegląd przed wyścigiem. 

- Co ty robisz idioto ?!- krzykną Shane podchodząc do mnie.

- Co ja robię ?!

 -Zajechałeś mi drogę i gdybym nie zjechał z toru to któreś z nas leżało by w szpitalu i był byś to ty ! Bo ja nie mam zamiaru tam wracać więc ogarnij dupe i patrz co robisz ! 

Po tych słowach wyminąłem  Shna i ruszyłem do swojego motoru. Na dzisiaj nie mieliśmy już nic zaplanowane więc mogliśmy jechać do domu i tak też zrobiłem. Reszta rodzeństwa siedziała na trybunach więc na pewno widzieli came zajście a ja nie chciałem o tym gadać.

Wszedłem do domu i już miałem dość. Na kanapie siedziała Hailie z Moną jej koleżanką która od dawna się we mnie buja ale jest sporo młodsza a ja takich nie lubię. 

- Hej Tony. - powiedziała miło Hailie. 

- Mhm Hej. 

- Oooo Tony !- krzykneła Mona. 

~Japierdole trzymajcie mnie bo albo jej przypierdolę albo zejdę i stanę obok~ 

- Jak poszły kwalifikacje?- zapytała Hailie. 

- Bierzesz udział w wyścigach ?!- pisneła Moną na co Hailie walneła ją w rękę. 

- Nie było tragedii ful pozyszyn ale na treningu ten idiota zajechał mi drogę i wypadłem z toru. 

- Oł ale gratulacje ful pozyszyn.

- Czemu jesteś taka miła ? 

- Przemyślałam sobie to wszystko i przepraszam cię za tamto. 

- Luz. 

- Tonyyy... 

- Mona - powiedzieliśmy w tym samym czasie z Hailie. 

Zamknąłem się w swoim pokoju. Ogarnąłem się jeszcze raz przejrzałem tor i położyłem się spać. 

Bliźniaki MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz