Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do sklepu i kupiliśmy mnóstwo słodyczy.
Do wieczora oglądaliśmy filmy jedząc słodycze i śmiejąc się z własnych głupot. W pewnym momencie do pokoju wszedł Shane a mój uśmiech od razu znikł.
- Siema. Przyszedłem pokazać ci puchar- powiedział zadowolony.
Pokiwałem lekko głową i odwróciłem wzrok zatrzymując film.
- Coś zrobiłem ?
- I ty jeszcze pytasz ?
- Serio o co ci chodzi ?
- O to że wypchnąłeś mnie z toru na pierwszym okrążeniu !
- Jezu nie dramatyzuj nic się przecież nie stało.
- Zniszczyłeś moje marzenie.
- Przecież dalej jesteś w drużynie.
- Nie w tym problem że nie jestem ! Ten wyścig był dla nas testem ten kto nie dojedzie na minimum P3 ten wylatuje z drużyny a ja dzięki tobie wylądowałem na ostatniej !
Shane patrzył na mnie zaskoczony.
- Co wy tak krzyczycie ?-zapytał Vincent.
- Zechcesz mu wytłumaczyć Shane ?
- Tony wyleciał z drużyny bo wepchnąłem go z toru.
Wstałem z łóżka i pocałowałem Monę w policzek.
- Muszę się przejechać poczekasz u Hailie ?
- Jasne uważaj na siebie.
- Będę.
Wyszedłem z pokoju trącając barkiem Shane który stał ze spuszczoną głową.
Wyszedłem z domu i wsiadłem na motor. Nie zakładałem kasku po prostu ruszyłem. Nie wiedziałem gdzie jadę chciałem być jak najdalej od domu. No i w sumie mi się to udało bo byłem mega daleko od domu i wszystko było by okej gdyby nie to że nie wziąłem telefonu i.... nie mam pojęcia gdzie jestem. Zaczeła się burza a ja byłem pośrodku lasu bez telefonu pieniędzy czy broni. I najgorsze czyli bez paliwa. Tak wiem jestem matołem.