Nowy

192 7 119
                                    

~Dawaj Tony wymyśl chociaż raz coś mądrego.~  

- Yyyyy szukam Willa. 

~Żeś się popisał~

- Przecież siedzi w kuchni. 

Zamknąłem drzwi i wszedłem na strzelnicę. Na jednym z torów stał Shane zdecydowanie mu nie szło bo usiłował wymienić magazynek. Podszedłem do niego wziąłem od niego broń i wymieniłem część. 

- Wreszcie.- powiedział. 

Oddałem bratu broń i sam ustawiłem się na torze obok. Oddałem trzy celne strzały w przeciwieństwie do Shane który nawet nie trafił w tarczę. 

- Jak ?- zapytał widząc moją tarcze. 

- Nie wiem. 

Stanąłem za bliźniakiem i pomogłem mu ustawić się do pozycji. Shane oddał kilka strzałów w tym jeden celny. 

- Brawo.- powiedziałem i się do niego uśmiechnąłem. 

Następną godzinę spędziliśmy na strzelaniu. Shane szło coraz lepiej co bardzo mnie cieszyło. Nie stety strzelanie przerwało mi dzwonienie mojego telefonu. Widząc numer mojego szefa wyszedłem na hol i po upewnieniu się że nikogo na nim nie ma odebrałem. 

- Monet mam kolejną osobę do zabicia dam ci za nią milion jak przyjedziesz teraz do opuszczonego budynku. 

- Już jadę. 

Tak byłem płatnym zabójcą. Dostawałem za to sporo frajdy więc się opłacało. Wróciłem na strzelnicę i wziąłem dwie bronie. Teraz Shane z kimś rozmawiał. Szybko wyszedłem z pokoju. Po krótkim namyśle wziąłem swoje czarne matowe lambo. Na siedzenie obok rzuciłem torbę z bronią i ruszyłem z piskiem opon. Po drodze zadzwonił do mnie znowu mój szef. 

- Tak ? 

- Będziesz miał dzisiaj pomocnika pokażesz mu co i jak. 

- Dam radę sam. 

- To nie było pytanie. 

- Jasne. 

- Pamiętaj nie możecie zobaczyć swoich twarzy. 

- Pamiętam. 

Rozłączyłem się nie zadowolony. Nie lubiłem pracować z kimś. Kiedy ja coś zawale wina w całości leży po mojej stronie tak samo w drugą stronę jeśli coś mi się uda zawdzięczam to tylko sobie. 

Po paru minutach dojechałem na miejsce. Założyłem czarną kominiarkę ogólnie się przebrałem żeby być cały na czarno. Wysiadłem z auta i zacząłem wymieniać magazynki w broniach. Po chwili nie daleko mnie zaparkowało inne auto dziwnie znajome jednak nie miałem  czasu na zastanawiania się nad tym. Wysiadł z niego chłopak ubrany prawie tak samo jedyne co go różniło to to że miał białą kominiarkę. Tak odznaczało się u nas nowe osoby. Podszedł do mnie i wyciągną w moją stronę rękę. 

- Shane.- przedstawił się. 

- Ty masz świadomość tego że nikt tu się nie zna ? Mamy być anonimowi dla własnego bezpieczeństwa. 

No tak mój jak zawsze głupi bliźniak. ( Sorry Shane). Chłopak wytrzeszczył oczy. 

- O kurwa zapomniałem o tym. 

Przewróciłem oczami i podałem mu jedną z broni. Weszliśmy do pomieszczenia gdzie do krzesła siedział mężczyzna którego mieliśmy się pozbyć. Pilnowało go dwóch ochroniarzy którzy sporo nam pomagają. 

- Strzelaj.- powiedziałem do bliźniaka który dalej nie skapnął się kim jestem. 

Wycelował w ofiarę jednak po chwili opuścił broń. 

- Co ty robisz strzelaj ! 

- Nie mogę. 

- Japierdole trzymajcie mnie. 

Odepchnąłem chłopaka na bok i sam strzeliłem prosto w głowe. 

- Jak zawsze celnie.- powiedział jeden z ochroniarzy i lekko się do mnie uśmiechnął co odwzajemniłem. 

Włożyłem broń do torby i odwróciłem się aby wziąć pistolet od nowego. Poczułem coś ciepłego w okolicach żebra. Popatrzyłem w dół i zamarłem. Mój własny bliźniak wbił mi nóż. Bez zastanowienia strzeliłem. Nie wiem czy celnie bo straciłem przytomność.  



Bliźniaki MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz