Hailie

177 12 29
                                    

Pov Vincent. 19:00 

Wszyscy siedzieliśmy przy stole czekając na kolację jednak nie było Tonego i Shane. Wstałem od stołu i ruszyłem do pokoi bliźniaków. Bez pukania wszedłem najpierw do pokoju Tonego jednak ich w nim nie było. Tak samo w pokoju Shane. Wybrałem numer młodszego bliźniaka jednak nie odebrał. Po tem wybrałem numer drugiego. Odebrał po trzech sygnałach. 

- Halo? 

- Gdzie jesteś siadamy do jedzenia. 

- Zaraz będę. 

- Dobrze. Wiesz gdzie jest Tony ? Nie odbiera i nie ma go w domu. Plus jak wychodził to brał torbę z pistoletami. 

Shane chwilę milczał. 

- Japierdole ! 

- O co chodzi ? 

- Ktoś wbił mu nóż w brzuch. 

- Słucham ?! Gdzie jesteście ?! 

- W opuszczonym budynku na ulicy *******. 

- Co wy robiliście tak daleko ?- zapytałem zbiegając na dół. 

- Pojechaliśmy się przejechać. 

-  Vincent co jest ?-zapytał zaniepokojony Will. 

- Ktoś Tonemu wbił nóż w brzuch. 

- Co gdzie ? Jak ? Czemu ?- pytał Dylan. 

- Nie wiem ! Zbierajcie się karetka już tam jedzie. 

Zgarnąłem klucze z szafki. Już miałem wyjść do garażu jednak poczułem coś zimnego przy szyi. 

- Nie ruszaj się albo strzelę.- odezwał się żeński głos. 

- Poważnie baba nas napada ?-zapytał Dylan i prychnął. 

- Dylan zachowuj się.- powiedziałem. 

Kiedy poczułem że lekko oderwała broń od mojej szyi i gwałtownie się obróciłem przejmując broń. Kiedy zobaczyłem dziewczynę nie za bardzo wierzyłem w to co widzę. Napadła nas Hailie. Tak kurwa Hailie. 

Ochrona przyjęła dziewczynę a my pojechaliśmy w miejsce gdzie został dźgnięty Tony. 

Pov Shane. Po rozmowie z Vincentem. 

Gwałtownie zawróciłem i jak najszybciej wróciłem do brata. Leżał dalej w tym samym miejscu z wbitym nożem. Jak mogłem go nie rozpoznać ? Przecież znałem to auto te pistolety tylko nasze były matowe. 

Wybiegłem z auta i klęknąłem przy bliźniaku. Był nie przytomny. 

- Tony obudź się proszę cię !- krzyknąłem a w moich oczach pojawiły się łzy. 

Obraz zaczął mi się zamazywać jednak nie przez łzy zaczeło kręcić mi się w głowie a po chwili zapadła ciemność. 

Pierwsze co usłyszałem to pikanie i jakieś głosy. Otworzyłem oczy moje przypuszczenia były słuszne byłem w szpitalu. Głosy należały do Dylana i jakiegoś lekarza. 

- Shane !-krzyknął i do mnie podbiegł. - Jak się czujesz ? 

- Jak by ktoś mnie pogryzł i wypluł. 

Dylan lekko się uśmiechnął. Po chwili przypomniałem sobie o najważniejszej rzeczy. 

- Gdzie Tony ?! Co z nim ? Przeżył ?

Twarz Dylana zmieniła się diametralnie. 

- Jest jeszcze na operacji. Nie wiadomo czy przeżyje. 


Bliźniaki MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz