~ W tym samym czasie
- Jak było na randkach? - zapytałem zarówno Qrego jak i Przemka, którzy przyszli do mojego oraz Oliwiera pokoju. Cały dzień spędzili ze swoimi drugimi połówkami, więc na pewno się nie nudzili. Tak samo mój współlokator, właśnie go nie ma, ponieważ jeszcze nie wrócił ze spaceru z Mają. Cieszyłem się ich szczęściem, trafili na najlepsze dziewczyny, jakie mogłem poznać.
Szkoda tylko, że akurat moje szczęście jest w niebezpieczeństwie i niewiadomo, czy wyjdzie z tego wszystkiego cało. Cholernie się o nią bałem.
Chłopaki spojrzeli na siebie porozumiewawczo.
- Zawaliście - rzucił z ekscytacją starszy (Qry). - Lepszego wypadu nie dało się wymyśleć!
- Zwłaszcza, jak była zorganizowana podwójna randka - dodał Przemo z uśmiechem, który odwzajemniłem. Z przymusu, ale zrobiłem to.
Usiadłem wygodniej, by również lepiej widzieć swoich przyjaciół.
- To opowiadać, co się działo - odparłem ze śmiechem. Tak, też wymuszonym, jednak nie chciałem ich martwić, ponieważ to już był ten moment, kiedy zastanawiałem się, czy nie rezygnować ze wszystkiego.
Dosłownie, wszystkiego.
Przez kolejne 15 lub 20 minut obydwoje opowiadali, jak spędzili razem randki z Julitą i Wiktorią. Oczywiście obydwoje sobie wchodzili w słowo, co wyglądało nawet zabawnie, bo byli tak podekscytowani, że zapominali połowy wydarzeń. Chociaż się dowiedziałem większości, czyli na przykład gdzie są fajne miejscówki na takie właśnie okoliczności, albo dobre restauracje. Warto wiedzieć takie szczegóły na przyszłość.
Dzięki nim zapomniałem na chwilę o swoim największym dotychczas zmartwieniu. Długo to jednak nie trwało, ponieważ pogawędki przerwało nam pukanie do drzwi.
- Już idę! - krzyknąłem wstając z łóżka, po czym podszedłem otworzyć. Z początku myślałem, że Oliwier nie wziął kluczy do pokoju i próbuje się dobić, ale nic bardziej mylnego. - O, hej...
Za drzwiami stał Karol.
- Nie przeszkadzam ci? - zapytał. W odpowiedzi pokręciłem głową.
- A coś się stało? - zerknąłem na Przemka i Qrego. Ci jedynie wzruszyli ramionami. Karol chyba to zauważył, ponieważ odparł:
- Lepiej, jak pogadamy na korytarzu na osobności
Moje serce przyspieszyło tempa. Czyżby były jakieś nowe ślady w sprawie Faustynki?
Westchnąłem wychodząc z pokoju.
- Chodzi o postępy w poszukiwaniach, prawda? - spojrzałem szefowi prosto w oczy, w których widziałem współczucie.
- Dokładnie...
- Wiadomo coś więcej?
Karol przegryzł nerwowo wargę. Zaczynałem się bać, ale liczyłem na dobre wiadomości.
Proszę, żeby coś znaleźli.
Błagam.
Błagam, cokolwiek.
- Niestety nie.
Ręce mi opadły z załamania. Pomimo to czułem, jak się we mnie zaczyna gotować. Niemożliwe, żeby ratownicy w przeciągu trzech dni nie potrafili niczego znaleźć.
- Żartujesz? - zapytałem, jednak ten na to nie odpowiedział.
- Jeden z ratowników oznajmił mi, że jeżeli nie znajdą nic do wieczora, zaczynają brać do pomocy wyszkolone do tego psy.
CZYTASZ
❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]
FanfictionMiał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na stok narciarski. Czy ratownicy zdołają odnaleźć poszukiwaną Faustynę Fugińską pod wielkimi zaspami śn...