❄️21❄️

587 26 14
                                    

- Cóż...

Spojrzałem na stojącego przede mną ratownika, tak samo pozostali.

- Jest w stanie krytycznym, u poszukiwanej zdiagnozowano hipotermię i temperatura ciała wskazywała około 23°C.

Przez ułamek sekundy poczułem się z jakby ktoś wbił mi w serce sztylet.

Hipotermia. Coś, czego się bałem w tamtej chwili najbardziej. Pomimo, że nie czytałem o tym jakoś dużo, to wiedziałem jedno:

Jest źle. Bardzo źle.

- C-co to znaczy? - dopytała Natalka, która chwilę wcześniej mnie przytuliła od tyłu. Mężczyzna westchnął.

- Gdy ją znaleziono, nie oddychała i jest bardzo duże ryzyko zatrzymania akcji serca.

Zamarłem.

Nie...

Błagam, nie...

Faustynka, nie rób mi tego...

Wstałem i wyszedłem bez słowa z pomieszczenia. Patryk z Oliwierem próbowali mnie zatrzymać, ale z marnym skutkiem. Nie słuchałem ich.

Potrzebowałem teraz spokoju.

Szybkim krokiem skierowałem się w stronę pokoju dziewczyny z poprzednim uprzedzeniem w recepcji o klucz. Z moich oczu samoistnie leciały łzy, których nie kontrolowałem. Czułem się rozdarty od środka. Nie wiedziałem, co robić.

Wszedłem do lokum dziewczyny zamykając za sobą drzwi na klucz. Wziąłem poduszkę z łóżka, oparłem się plecami o najbliższą ścianę, po czym schowałem twarz w poduszce. Ryczałem jak bóbr bez opanowania.

Cholernie się o nią bałem.

Jeszcze nie zdążyłem się uspokoić, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Nie odezwałem się, nie byłem w stanie.

- Bartuś, proszę otwórz - głos należał do Hani. Mój wzrok w tym momencie utkwił w jednym punkcie na równoległej ścianie. Ze świadomością, że ta mnie nie widzi, pokręciłem głową. Nie miałem siły nawet wstać.

Kolejne dno w przeciągu tego miesiąca.

- Każdy z nas się o nią martwi - odparła po chwili. - O ciebie również. Boimy się, że sobie nie z tym nie poradzisz...

Wybuchnąłem ponownie płaczem. Nie umiałem w sobie tego długo trzymać.

Nie chciałem jej stracić.

W końcu nie wytrzymałem emocji i nagle z mojego gardła wydobył się wrzask. Tak głośny, że najprawdopodobniej było mnie słychać na cały hotel. Jednak mnie to nie obchodziło.

- Bartek...

W głosie starszej poznałem przerażenie. Potem usłyszałem czyjeś kroki, a zaraz po nich Karola, Natalkę oraz pozostałych. Na nowo rozległo się pukanie.

- Otwórz te drzwi - szef odparł stanowczo, jednocześnie z empatią - Inaczej wyjdą z zawiasów.

Nie miałem wyjścia. Uspokoiłem się nieco, zanim wstałem na własne nogi. Oczywiście nie obyło się bez małego zachwiania. Podszedłem do drzwi i je otworzyłem wycierając twarz rękawem od bluzy. Wyglądałem jak siedem nieszczęść.

Wszystkie pary oczu były skierowane ku mnie, natomiast Hania wyszła przed szereg.

- Biedactwo - powiedziała łamliwym głosem i mnie przytuliła. Oddałem uścisk z głową na jej ramieniu. - Wyjdzie z tego cało, zobaczysz.

----

~18 lutego

Obudził mnie śmiech chłopaków na korytarzu. Nie miałem zielonego pojęcia, co robili, ale na pewno było głośno. Skoro już się obudziłem, ledwo żywy wywlokłem się z łóżka i skierowałem do łazienki. Spojrzałem w lustro, w którym zobaczyłem siebie. Było ewidentnie po mnie widać, że nie spałem jakoś długo.

❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz