~ Następny dzień, 23 lutego
Obudził mnie czyjś ruch. Przez chwilę nie ogarniałem jakim cudem, dopóki sobie nie uświadomiłem, że przecież spałem u Faustynki z pokoju. To właśnie ona się kręciła przy moim boku.
Rozciągnąłem się, po czym usiadłem po pozycji półleżącej. Dziewczyna zerknęła na mnie z uśmiechem.
- Nie za wygodnie ci? - zapytałem zaspany. Ta jedynie mruknęła i przylepiła się jeszcze bardziej. Przewróciłem oczami z rozbawienia.
- Jest wręcz idealnie - powiedziała kładąc głowę na mojej klatce. Wykorzystałem okazję i przeczesałem palcami włosy Fausti utrzymując z nią kontakt wzrokowy. Jednak po chwili jej mina zrzedła.
- Wszystko w porządku? - Nie powiem, że to trochę mnie zaniepokoiło.
- Chciałam cię przeprosić - westchnęła po czym usiadła obok. Przez moje ciało w moment przeszła fala zimna. - Za tą naszą całą kłótnię w dzień, kiedy mieliśmy wracać do Krakowa. Po prostu... nie lubię za bardzo, jak ktoś nade mną stoi i mi mówi, jak mam się ubierać. Dlatego też nie wspominam jakoś dobrze mojego dzieciństwa, bardzo często moja mama się czepiała wszystkiego, nawet kiedy się wyprowadziłam z rodzinnego domu.
Aż mnie coś zakłuło w sercu. Nie miałem pojęcia, przez co przechodziła moja przyjaciółka jeszcze jako dziecko, bo nigdy mi o tym nie mówiła. Mimo to kontynuowała:
- Wiem, że ty to robisz dla mojego dobra i nie chcesz dla mnie źle, tylko ja to doceniłam prawie za późno, w momencie, kiedy miał być już ze mną koniec...
Fausti spojrzała w moją stronę z przygnębioną miną. W jej oczach widziałem tak zwane szkła.
- Najważniejsze, że znalazłaś się cała i zdrowa - podniosłem się do pozycji siedzącej, opierając się cały czas plecami o ramę łóżka. - A przeprosiny są już dawno przyjęte, z resztą, już ci to mówiłem.
Uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyna odwzajemniła gest, po czym wytarła oczy rękawem.
- Dzięki
W tym samym czasie ktoś zapukał do pokoju.
- Fausti, żyjesz tam? - poznałem po głosie Wiktorię. - Śniadanie zaraz mamy!
- Już idę - odkrzyknęła nieco zachrypnięta i poszła otworzyć drzwi. Ja natomiast postanowiłem iść do łazienki. Nie zdążyłem.
- Co ty tu Bartek robisz? - czerwonowłosa była zaskoczona moją obecnością.
- Ona jest skazana na moją opiekę, więc nie było opcji, żebym spał u siebie - odparłem wzruszając ramionami, a Wiktorię zamurowało. - O właśnie, jedna rzecz.
Wziąłem termometr leżący niedaleko i podszedłem do blondynki z zamiarem sprawdzenia temperatury. Zrobiłem ten sam ruch, co wczoraj wieczorem. Tym razem wynik okazał się o wiele lepszy - równe 36°C.
- Wrócimy do Krakowa, to będziesz zdrowa jak ryba - podsumowałem puszczając jej oczko, co ją nieco zawstydziło.
- JAKIE SŁODZIAKI!
Spojrzeliśmy jednocześnie na drzwi wejściowe, w których nagle pojawiła się Hania, natomiast Wiktoria nadal stała jak wryta. Zaczęliśmy sie śmiać.
- Jeju, jak wy nie będziecie razem, to nie wierzę w miłość - dodała jeszcze młodsza, zanim Fausti mnie wyminęła wychodząc na korytarz. Wróciłem więc to samo i zamknąłem za sobą drzwi.
- Nie ma bata, że to kiedykolwiek nastąpi - odparłem pewny swoich słów. Jednak mimo to zerknąłem dyskretnie na dziewczynę z uśmiechem, co ta odwzajemniła.
CZYTASZ
❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]
FanfictionMiał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na stok narciarski. Czy ratownicy zdołają odnaleźć poszukiwaną Faustynę Fugińską pod wielkimi zaspami śn...