Widziałam ciemność.
Wszystko słyszałam, co prawda momentami jak przez mgłę, ale to już zawsze coś. Jednak przed oczami miałam pustkę i nie mogłam się ruszyć, a nawet nic powiedzieć. Coś mnie blokowało.
Co się tak właściwie stało?
W ogóle nie miałam poczucia czasu. Czy to dzień, czy południe? Albo może wieczór? Nie wiedziałam totalnie nic. Jedynie raz na jakiś czas słyszałam lekarzy kręcących się wokół mnie, co niestety dużo mi to nie podpowiedziało.
W pewnym momencie zauważyłam jedną rzecz - nie czułam ani bólu, ani zimna. Nie miałam pojęcia jak, ale wszystko mi nagle przeszło. Tak po prostu.
Traktować to jako cud, czy jak?
- Jak tam nasza pacjentka? - poznałam czyjś głos. Był mi on obcy. Najprawdopodobniej jakiś lekarz przyszedł na obchód.
- Narazie jest stabilnie - tym razem głos należał do jakiejś kobiety. - Temperatura ciała wynosi 29°C i cały czas rośnie.
Niby nie mogłam się odezwać, ale wewnętrznie nie potrafiłam ukryć szoku, jakiego właśnie doznałam.
JAK 29°C?!
- Dobrze... a parametry?
- Praca serca wraca powoli do prawidłowego rytmu, oddech dziewczyny także się wyrównuje, jednak saturacja jest nieco obnizona - odparła nieznajoma.
- To akurat normalne w czasie hipotermii, też wróci do pierwotnego stanu - usłyszałam kroki, jak gdyby lekarz przeszedł z jednej strony mojego łóżka na drugą. - Chyba że miała jakieś wcześniej problemy zdrowotne
- Nie dostałam od nikogo takiej informacji.
- No to nie powinno być żadnych problemów...
Lekarz z bodajże pielęgniarką coś tam jeszcze rozmawiali między sobą, a ja w międzyczasie zachodziłam sobie głowę, dlaczego nikt im nie powiedział o astmie, z którą się zmagam. Czy ona ma jakikolwiek w tym momencie wpływ na mój powrót do zdrowia?
Nie minęła chwila, a w sali rozległy się kolejne kroki. O dziwo miałam w miarę dobry słuch, więc śmiało mogłam stwierdzić, że przyszedł ktoś jeszcze.
- Jest sprawa, mam gościa do naszej pacjentki, nikt nie będzie miał przeciwko, żeby wszedł na chwilę?
To była kolejna kobieta.
Nastała chwila ciszy, a w tle było słychać rytmiczny dźwięk z kardiomonitora. Nagle mężczyzna odparł:
- Wydaje mi się, że nie
Potem usłyszałam szmery, otwieranie drzwi, następne nieznane mi kroki, a na końcu czyjeś pociąganie nosem. Poznałam, że ten ktoś postanowił usiąść koło mojego łóżka. Nieco mnie przytkało, kiedy poznałam, do kogo należy głos.
- Jejku, nawet nie wiesz, jak ja się cieszę, że cię w końcu odnaleźli...
Bartuś.
Przyszedł mnie odwiedzić.
Tylko dlaczego nie mogę go zobaczyć...?
Poznałam po nim, nawet nie widząc jego twarzy, że jest przejęty moim stanem, chociaż sama nawet nie wiem, co się ze mną aktualnie dzieje. Przez pewien czas nic się nie odzywał. Przeczekał moment, kiedy chyba wszyscy wyszli z sali.
- Fausti... - westchnął. - Zapewne nie masz pojęcia, co ci się stało i jak trafiłaś do tego szpitala, więc postaram się ci wszystko jakkolwiek sprostować.
CZYTASZ
❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]
FanfictionMiał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na stok narciarski. Czy ratownicy zdołają odnaleźć poszukiwaną Faustynę Fugińską pod wielkimi zaspami śn...