~ 10 lutego
Zarówno mnie jak i Oliwiera, ze snu wyrwał budzik. Była godzina 8.30, czyli najwyższy czas na śniadanie. Wstałem i poczłapałem do łazienki, chociaż tak bardzo mi się nie chciało. Co ja poradzę na to, że są tutaj tak wygodne łóżka?
- Stary, wstawaj - powiedziałem do śpiącego współlokatora. A że nie reagował to postanowiłem zrzucić go z materaca.
- Ałaa to bolało - jęknął wstając z podłogi, na której wylądował.
- To rusz się, leniuchu
Chłopak coś tam jeszcze marudził, a ja zadowolony ze swojego czynu poszedłem się ubrać. Nie minęło 10 minut, kiedy ktoś zapukał do naszego pokoju.
- Już otwieram! - krzyknąłem, po czym otworzyłem drzwi. - O jaa, dwa słodziaki do mnie przyszły.
W progu stała Faustyna z Majusią na rękach, która bawiła się jej włosami i nie zwróciła nawet uwagi, że pojawiła się nowa osoba obok. Wyglądały razem uroczo.
- Czemu dwa słodziaki, a nie jeden? - zapytała po chwili blondynka.
- Bo mówię tu nie tylko o Mai
Powiedziawszy to, oparłem się o framugę z uśmiechem. Nie byłem do końca przytomny, więc nie ogarniałem za bardzo, co mówię. Jednak wiedziałem, że w tej kwestii mam w 100% rację. Fausti stała przede mną ubrana w piżamę, a że postanowiła jeszcze wyręczyć Weronikę w opiece nad dzieckiem pomimo swojego nieogarnięcia, to spowodowało, że nie mogłem się napatrzeć na tę dwójkę.
Dziewczyna odwzajemniła uśmiech śmiejąc się pod nosem.
- Miło mi to słyszeć - odparła, po czym zaraz dodała: - Dobra, ja idę bo się zakochasz zaraz, a śniadanie na was czeka na dole
- Właśnie zaraz idziemy - powiedziałem i pokazałem na Kostka, który dopiero co poszedł do łazienki - A raczej pójdę sam, bo jakbym miał na niego czekać, to wszystko zdarzą posprzątać
Zaśmialiśmy się.
- W takim razie widzimy się później.
Faustynka odeszła, kiedy Maja mnie zobaczyła. Pokazała ręką w moją stronę i krzyknęła donośnym głosem:
- Bibi!
Boże, myślałem że się popłaczę ze słodkości.
Zamknąłem drzwi i wróciłem na swoje łóżko. Leżąc, miałem w swojej głowie obraz Faustynki sprzed kilku minut. Gdybym mógł, to bym patrzył na nią cały czas.
- Typowo, mnie poganiasz, a sam się teraz ociągasz - Oliwier rzucił we mnie swoją koszulką, co wyrwało mnie z zamyśleń. - Chodź, a nie w obłokach bujasz
- Czekałem za tobą - powiedziałem szybko, by nie miał do mnie więcej pretensji.
- A słyszałem, że idziesz beze mnie
- Jezuu, żartowałem przecież - wstałem z łóżka kierując się na korytarz - Większej marudy chyba jeszcze nie spotkałem.
- Mów za siebie, staruchu
Nagle uświadomiłem sobie, o czym ja wcześniej pomyślałem i przypomniały mi się słowa Faustynki: "Bo się zakochasz zaraz". Czułem, jak się rumienię, więc szedłem tak, by chłopak nie widział mojej twarzy.
Kochana, nie żeby coś, ale chyba to już się stało.
----
- Kto chce iść dzisiaj na stok narciarski?
CZYTASZ
❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]
FanfictionMiał to być tylko urodzinowy wyjazd - niespodzianka na tydzień, a pobyt wydłuża się 3-krotnie ze względu na powikłania podczas jednego z wypadów na stok narciarski. Czy ratownicy zdołają odnaleźć poszukiwaną Faustynę Fugińską pod wielkimi zaspami śn...