❄️8❄️

620 24 15
                                    

~ 10 lutego

Zarówno mnie jak i Oliwiera, ze snu wyrwał budzik. Była godzina 8.30, czyli najwyższy czas na śniadanie. Wstałem i poczłapałem do łazienki, chociaż tak bardzo mi się nie chciało. Co ja poradzę na to, że są tutaj tak wygodne łóżka?

- Stary, wstawaj - powiedziałem do śpiącego współlokatora. A że nie reagował to postanowiłem zrzucić go z materaca.

- Ałaa to bolało - jęknął wstając z podłogi, na której wylądował.

- To rusz się, leniuchu

Chłopak coś tam jeszcze marudził, a ja zadowolony ze swojego czynu poszedłem się ubrać. Nie minęło 10 minut, kiedy ktoś zapukał do naszego pokoju.

- Już otwieram! - krzyknąłem, po czym otworzyłem drzwi. - O jaa, dwa słodziaki do mnie przyszły.

W progu stała Faustyna z Majusią na rękach, która bawiła się jej włosami i nie zwróciła nawet uwagi, że pojawiła się nowa osoba obok. Wyglądały razem uroczo.

- Czemu dwa słodziaki, a nie jeden? - zapytała po chwili blondynka.

- Bo mówię tu nie tylko o Mai

Powiedziawszy to, oparłem się o framugę z uśmiechem. Nie byłem do końca przytomny, więc nie ogarniałem za bardzo, co mówię. Jednak wiedziałem, że w tej kwestii mam w 100% rację. Fausti stała przede mną ubrana w piżamę, a że postanowiła jeszcze wyręczyć Weronikę w opiece nad dzieckiem pomimo swojego nieogarnięcia, to spowodowało, że nie mogłem się napatrzeć na tę dwójkę.

Dziewczyna odwzajemniła uśmiech śmiejąc się pod nosem.

- Miło mi to słyszeć - odparła, po czym zaraz dodała: - Dobra, ja idę bo się zakochasz zaraz, a śniadanie na was czeka na dole

- Właśnie zaraz idziemy - powiedziałem i pokazałem na Kostka, który dopiero co poszedł do łazienki - A raczej pójdę sam, bo jakbym miał na niego czekać, to wszystko zdarzą posprzątać

Zaśmialiśmy się.

- W takim razie widzimy się później.

Faustynka odeszła, kiedy Maja mnie zobaczyła. Pokazała ręką w moją stronę i krzyknęła donośnym głosem:

- Bibi!

Boże, myślałem że się popłaczę ze słodkości.

Zamknąłem drzwi i wróciłem na swoje łóżko. Leżąc, miałem w swojej głowie obraz Faustynki sprzed kilku minut. Gdybym mógł, to bym patrzył na nią cały czas.

- Typowo, mnie poganiasz, a sam się teraz ociągasz - Oliwier rzucił we mnie swoją koszulką, co wyrwało mnie z zamyśleń. - Chodź, a nie w obłokach bujasz

- Czekałem za tobą - powiedziałem szybko, by nie miał do mnie więcej pretensji.

- A słyszałem, że idziesz beze mnie

- Jezuu, żartowałem przecież - wstałem z łóżka kierując się na korytarz - Większej marudy chyba jeszcze nie spotkałem.

- Mów za siebie, staruchu

Nagle uświadomiłem sobie, o czym ja wcześniej pomyślałem i przypomniały mi się słowa Faustynki: "Bo się zakochasz zaraz". Czułem, jak się rumienię, więc szedłem tak, by chłopak nie widział mojej twarzy.

Kochana, nie żeby coś, ale chyba to już się stało.

----

- Kto chce iść dzisiaj na stok narciarski?

❄️ℍ𝕚𝕡𝕠𝕥𝕖𝕣𝕞𝕚𝕒 [Fartek]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz