~°8°~

72 6 0
                                    


– Wytłumacz mi co to znaczy, że mam przerąbane mam się bać?– zapytałam zabierając z koszyczka na szybko jogurt naturalny. 

Zaraz po treningu i pierwszej lekcji w końcu nadszedł czas na śniadanie. Od dwóch godzin mój żołądek domagał się jedzenia burcząc jak zardzewiała koparka. Cała moja taca była wypełniona różnorodnym jedzeniem nie patrzyłam już nawet na kalorie. Wzięłam sobie dwa mini burrito, jajka z majonezem i ogórkiem, sałatkę grecką i wcześniej wspomniany jogurt. No i nie obyło się bez kawy, czarnej jak mój los. Usiedliśmy przy stoliku bliżej ściany, było to stałe miejsce Esmee i jak widać nie tylko jej bo zaraz dołączyła do nas Gia, która tylko pierwszego razu postanowiła zjeść ze mną. Cieszyła się, że ja i moja współlokatorka się dogadałyśmy. Absolutnie tak nie było.  Niech jednak marzy i myśli sobie o czym chce.

– Cześć kochane, o czym rozmawiacie?– zapytała siadając obok Esmee, zręcznie wymieniły się połową kanapki. Pół z szynką i pomidor za połowę awokado z grillowanym serem.

– Hesperia ma przerypane.– wspomniała wgryzające się w chleb.– Pieprz, obrzydlistwo.– odrzuciła kanapkę na tace i sięgnęła po szklankę z herbatą rumiankową.

– Ta dziewczyna wiecznie wpada w problemy.– zwróciła się do niej druga jakby mnie tu nie było. Machnęłam im ręką przed twarzami.

– Też chce wiedzieć czemu. Domyślam się, ale takiej reakcji ze strony Esmee się nie spodziewałam. Myślałam bardziej, że się zaśmiejesz z mojego nieszczęścia.

– Jak chcesz mogę nadrobić.– odparła na co Gianna kazała jej przestać się sprzeczać.– Chodzi o to, że Carter to jej trener.

– Co?! Kogoś tu solidnie porypało. Czemu się na to zgodziłaś?– zwróciła się do mnie.

– Nie zgodziłam!– wykrzyczałam szeptem przez zęby a potem wytłumaczyłam im całą sytuację uwzględniając to jak profesor olał zupełnie sprawę.

– To ja chyba też czegoś nie wiem.– upomniała się czarnowłosa.

– Carter wczoraj wieczorem groził mi i Lindsay.

– Dlatego nie możecie razem ćwiczyć przecież on cię tam zamorduje!

– To musieliście go zdenerwować i to mocno. Zazwyczaj jest spokojny.

– No chyba nie kochana. On od kiedy pamiętam był narwany. Chory człowiek, psychicznie nierównomierny względem osi.

– A tobie o co chodziło?– dopytałam się już kolejny raz. Nieustannie dopóki mi nie odpowie.

– On jest wymagający. Sam ma ogromne ambicję więc nie będzie raczej łagodny dla kogoś kogo uczy. Wyjdziesz spod jego skrzydła musisz być najlepsza, ale nie lepsza niż on.

– I co ja mam zrobić?– przesunęłam tace kładąc się czołem na stole, a ręce zarzuciłam na głowę.

– Według mnie powinnaś dać mu się trenować. Nie ważne jaki jest. Masz rok w plecy, a dzisiaj na treningu się nie pokazałaś.

– Dzięki wiesz. Chociaż się starałam. W New Haven chodziłam na pilates, a nie na treningi wojskowe.

– Mówiłam, że jeszcze będziesz żałowała. My mieliśmy morsowaniem.– prychnęła śmiechem i potargał mi włosy.

– Nic mi nie mów. – uniosłam niechętnie głowę patrząc na zegar na ścianie. Za niedługo miałam kolejne zajęcia w klasie oddalonej długą drogą od stołówki. – Idę się poużalać nad sobą na  historii.

Wstałam od stolika żegnając się z nimi, tace odłożyłam na miejsce zwrotu naczyń. Podeszłam do zagadanej na parapecie Lindsay, która przytulała się do swojego chłopaka jakby nie widziała go lata. Saint był uczniem trzeciej klasy, chodził do niej razem z Carterem więc pobiegła do niego w pierwszej kolejności powiedzieć o sytuacji tamtego wieczoru. z takiej racji, że tylko on mógł wejść na piętro trzecich klas wedle ustalonych tu zasad. Nadal nie rozumiem czego się tak boją ja poszłam do pierwszaków bez problemu i nikt nie patrzył na mnie pogardliwie. Oprócz dziwnej koleżanki Jodie. Z tego co przekazała mi Lissy mieli męską rozmowę, a na drugi dzień Carter jak potulny piesek przyszedł do niej i obiecał, że pomoże przy przygotowywaniu imprezy, którą planują zrobić u Dryad. Zdziwiłam się, że ten typ naprawdę może poczuć skruchę. Lindsay pożegnała go podchodząc do mnie i ja odmachałam chłopakowi nawet jeżeli nie zamieniliśmy jeszcze nigdy żadnego słowa. To się zmieni. Napewno. Nie mogę przecież być obca dla chłopaka przyjaciółki. Lissy uwiesiła mi się na szyi, a jej fioletowe włosy wpadły mi do buzi.

Złota Elita || DziedzictwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz