11.

59 2 4
                                    

Następnego dnia Michael pojawił się w szkole, siedział znudzony w ławce na lekcji chemii. Miał dość tego przedmiotu, mimo że był z niej dobry, ocena końcoworoczna A mówi sama za siebie.
Obok niego siedział trochę wyższy od niego chłopak, szatyn o kolorze jednego oka niebieskim a drugim zielonym. Chłopak spojrzał na niego i się uśmiechnął.

- hej-powiedział cicho zwracając na siebie uwagę Afton'a-.

- ehm, hej?-odparł również cicho-nie sądzę abyśmy wcześniej rozmawiali..-powiedział szeptem kątem oka patrząc na tablicę-.

- bo zwykle siedzieliśmy daleko od siebie, i jesteśmy w różnych grupach na dużej ilości przedmiotów-powiedział odwracając wzrok na tablicę-.

- to dlaczego nagle się do mnie odzywasz?-zapytał pogubiony Michael-.

- dobrze się znasz z moim bratem, z dwunastej klasy-powiedział przepisując wzór chemiczny do zeszytu-mam na imię Alistair

- oh, ehm-również zaczął przepisywać wzory z tablicy do zeszytu-Michael, a jak twój brat ma na imię?-zapytał cicho patrząc na tablicę-.

- Noah-odpowiedział z delikatnym uśmiechem-.

- masz na imię tak samo jak jego przyjaciel-powiedział zaskoczony szatyn-niesamowity zbieg okoliczności

Po jego słowach nad swoim zeszytem zobaczył dłoń z długimi paznokciami, podniósł wzrok i spojrzał na wysoką starszą kobietę w okularach.

- zeszyt-powiedziała, Michael podał posłusznie zeszyt który wyrwała z jego rąk. Wzięła do ręki czerwony długopis i napisała coś na stronie zeszytu który oddała-widzimy się po lekcji

Michael spojrzał na stronę zeszytu, ja której było napisane "DETENTION".
Michael zrezygnowany westchnął, znowu rodzice będą na niego źli, ale naprawdę karę za zamienienie kilku słów z sąsiadem z ławki?

Po lekcjach Michael poszedł do sali, pomieszczenie wielkości przeciętnej klasy i o takim samym wyglądzie. Michael wszedł do sali odrazu widząc pewną znaną mu osobę, która znudzonym wzrokiem go zmierzyła.

- ty tu za co?-zapytał blondyn patrząc na chłopaka-.

- gadanie-odpowiedział siadając obok Alistair'a-a ty?

- "dyskusja z nauczycielem", bo nie zgodziłem się z odpowiedzią na zadanie z egzaminu...-odpowiedział Alistair zakładając ręce na torsie-.

- oh, a miałeś rację?-zapytał opierając głowę o rękę-.

- jasne że tak, ja się nigdy nie mylę-powiedział dumnie-.

- heh..wiesz gdzie jest Noah?-zadał kolejne pytanie patrząc na blondyna-.

- poszedł do domu-odpowiedział Alistair przeciągając się na krześle-.

- będziesz się z nim później widzieć?

- raczej, chcesz coś od niego?-zapytał patrząc na chłopaka pytającym wzrokiem-.

- możesz go zapytać czy dałby radę przyjść dzisiaj do mnie?

- a nie możesz zadzwonić? Jestem pewny że siedzi w domu i czyta te swoje papierowe porno-powiedział blondyn patrząc na wchodzącego do sali nauczyciela-.

***

Po odsiedzianej karze Michael wrócił do domu, przy którym spotkał Noah.

- już jesteś?-zapytał zaskoczony Michael podchodząc bliżej do chłopaka-.

- dzwonił twój ojciec, kazał mi przyjść-odpowiedział patrząc w bok-powiedziałeś mu?-zapytał nie nawiązując z nim kontaktu wzrokowego-.

- sam się dowiedział, przeze mnie się tylko upewnił...przepraszam...-opowiedział Michael spuszczając głowę-.

- masz szczęście że masz 15 lat, inaczej by mnie zamknęli-powiedział przechodząc obok niego idąc w stronę drzwi, po chwili się zatrzymał i odwrócił w stronę chłopaka-idziesz?

- ...jasne...-odpowiedział smutny idąc do swojego ukochanego-.

Weszli do środka, William już czekał przy drzwiach. Noah przełknął ślinę i przygryzł dolną wargę, William podszedł bliżej syna i uderzył w twarz z otwartej ręki.

- kolejna kara w tym miesiącu, rób tak dalej to do końca życia z domu nie wyjdziesz-powiedział poważnym tonem przenosząc wzrok na blondyna-a z tobą muszę pogadać

Michael wypuścił łzy poczym pobiegł do swojego pokoju, wbiegł po schodach do góry i wszedł do swojej oazy. Zamknął za sobą drzwi i je zakluczył poczym oparł się o nie plecami.
Po jego policzkach spływały łzy, nie miał siły dłużej tego powstrzymywać, nie miał siły dłużej udawać.

Tymczasem na dole William wpatrywał się w Noah, przez co chłopak czuł rosnący w nim strach.

- jak go traktujesz?-zapytał z powagą William-.

- myślę że...że dobrze-odpowiedział niepewnie-wieszzzz pan, z tego co widzę to też...pan nie traktuje go jak wzorowy ojciec. Bić za godzinę kary w szkole? To już lekka przesada-powidział z odwagą nieznanego mu pochodzenia-al-ale nie będę panu mówić jak wychowywać swoje dzieci..-dodał po chwili zdając sobie sprawę z swojej śmiałości-.

William zmierzył go wzrokiem i odszedł.

Dead Life/Martwe życie-Ennchael/FnafOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz