19.

37 4 4
                                    

Noah wrócił do domu wraz z swoim chłopakiem. Wpuścił Michael'a przodem i wszedł za nim, zdjęli przy drzwiach buty i poszli do salonu. Usiedli na kanapie, Michael przyciągnął nogi do klatki piersiowej i je objął.

- jeśli jesteś zmęczony to idź spać-powiedział Noah obejmując go ręką-.

- nie jestem...-wymruczał podnosząc głowę i opierając jej tył o oparcie kanapy-muszę trochę pomyśleć...

- może chcesz pogadać?-zapytał opierając się głową o ramię chłopaka-.

- nie...muszę tylko coś przemyśleć...

Noah patrzył chwilę na niego, po paru sekundach wstał i poszedł do łazienki.
Michael siedział w jednym miejscu całą noc, w głowie miał straszny bałagan. Od śmierci Chris'a minęły dwa dni, zdecydowanie za mało aby poukładać sobie wszystko w głowie.

Czy kto kolwiek mi kiedyś wybaczy?... Ojciec mnie nienawidzi, czy to jakiś impuls czy coś... Elizabeth napewno mnie nienawidzi, prosiła abym go zostawił... Mama nie wydawała się aby miała do mnie jakaś urazę, ale napewno trzyma to w sobie i nic nie mówi bo jestem jej dzieckiem... Kurwa, ale ze mnie atencjusz. A mogłem po prostu pogadać z ojcem...

Na takie myśli wykorzystał pół nocy.
Po godzinie 3, przyszedł do niego Noah.
Michael nie zmienił swojej pozycji ani trochę, siedział w ten sam sposób od kilku godzin.
Noah usiadł obok niego również patrząc przed siebie.

- jest już prawie 4, chodź już spać...-powiedział cicho spuszczając trochę wzrok-.

- jeszcze chwila...zaraz przyjdę-odpowiedział nie spuszczając wzroku z wytyczonego sobie punktu-mam pytanie..

- tak?-zapytał przenosząc spojrzenie na chłopaka-.

- możesz mi obiecać że nigdy mnie nie zostawisz?-zapytał spoglądając na niego-.

- oczywiście że tak-odpowiedział obejmując go ręką i przyciągając do siebie przytulając go-będę z tobą do końca mojego życia

Cóż...nie skłamał.

***

Dzień po incydencie, William poprosił blondyna aby pojawił się w jego pracowni.
Noah niedokońca przekonany udał się tam, stał kilka krok od wejścia wpatrując się w metalowe drzwi.
Po co on tam idzie? Co on chce?
Tego miał się dowiedzieć za kilka chwil.
Noah westchnął starając się pozbyć zbędnego mu stresu i wszedł do środka, rozejrzał się dookoła patrząc na pusty przedsionek.
Poszedł dalej, wszedł do dużej pracowni w której już z daleko zobaczył mężczyznę którego szukał.
Podszedł do biurka przy którym siedział i oparł się wpatrując w wzrok faceta wlepiony w swoje ręce.

- jestem, czego chcesz?-zapytał Noah posyłając mu niezadowolone spojrzenie-.

- musimy porozmawiać-odparł spokojnym tonem głosu podnosząc wzrok na chłopaka-.

- odnośnie?-zadał kolejne pytanie patrząc na fioletowe tęczówki szatyna-.

- chodź za mną-powiedział wstając od biurka i kierując się w stronę dalszego przejścia do kolejnej części hali, Noah posłusznie lecz niepewnie poszedł za nim. Przeszedł przez duże metalowe drzwi i wszedł do dużego ciemnego pomieszczenia-.

William zamknął drzwi przez co pomieszczenie stało się ciemniejsze i mroczniejsze.
Noah zdezorientowany postawił kilka kolejnych kroków, natrafiając stopą na coś na podłodze. Spojrzał w dół wpatrując się w tę rzecz, niedokońca móc zobaczyć co to jest.
Po chwili zapaliła się żarówka przy suficie, Noah nadal patrzył w tą rzecz która okazała się ręką martwego dziecka.
Noah otworzył szerzej oczy patrząc na okrwiawioną głowę dziecka, wystraszony cofnął się kilka kroków w tył wpadając na mężczyznę za nim. Nerwowo się odwrócił, zauważając nóż przed swoimi oczami.

- z-zwariowałeś...-powiedział cicho czując łzy nachodzącego do jego oczu-.

- powiedz, "dobranoc"~-rzekł z uśmiechem, poczym zamachnął się nożem i wbił go w głowę blondyna, poczym ciało chwilę ustało na swoich nogach upadając na podłogę-.

Pod głową chłopaka zaczęła się rozprzestrzeniać kałuża krwi. Oczy blondyna się zamknęły a ciało się rozluźniło, opadając dokońca na podłoże.
William z sadystycznym uśmiechem uklękł przy zwłokach patrząc na nie fioletowymi tęczówkami.

- jesteś słaby..-zaśmiał się wstając i przesuwając ciało nogą-.

Dead Life/Martwe życie-Ennchael/FnafOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz