Rudowłosa z łzami w oczach podeszła do męża uderzając go w twarz.
- co się z tobą dzieje?! Jak mogłeś wogóle go uderzyć!? Mogłeś go zabić!-krzyczała na męża z nadzieją że dotrze do niego i zrozumie co zrobił-.
William spojrzał na rozbitą butelkę w swojej dłoni, po chwili na kobietę która nadal na niego krzyczała.
Mężczyzna przewrócił oczami i z zamachem uderzył kobietę w głowę przez co ona upadła na podłogę nieprzytomna.
Trochę zdziwiony spojrzał na kobietę.
Ciekawe...ona zemdlała a Michael nie...-pomyślał William.***
Noah zabrał chłopaka do szpitala, siedział z nim na sorze czekając aż młodszym zajmie się lekarz.
Noah zajął się rejestracją która trwała nie więcej niż 10 minut, po tym siedział obok chłopaka który nadal zakrywał ręką ranę na głowie.
Noah spojrzał na chłopaka który siedział obok niego patrząc przed siebie, cicho westchnął i objął go ręką przyciągając do siebie do delikatnego uścisku.- bardzo boli?-zapytał chłopaka odchylając rękę szatyna od rany-nie wygląda jakoś źle
- tylko trochę...-odpowiedział spuszczając rękę. Wzrok przeniósł na ukochanego-czy ona mnie nienawidzi...?-zapytał bliski płaczu-.
- to twój ojciec, on nie może cię nienawidzić. Jest po prostu załamany po stracie dziecka...to normalne że cierpi, tylko on nie potrafi sobie z tym poradzić..-wyjaśnił całując delikatnie Michael'a w głowę-do tego był pijany, nie działał umyślnie
- ale ja już tak...-wymruczał, wracając do obrazu zakrwawionej sceny i bezwładnego ciała brata-.
- nie myśl o tym, nic już z tym nie zrobisz-powiedział puszczając chłopaka i patrząc na otwierające się drzwi od gabinetu-chodź, opatrzą ci to
Michael wstał i zaczął iść w kierunku otwartych drzwi w których czekała lekarka, Noah szedł za nim.
Oboje weszli do pomieszczenia, Michael usiadł odrazu na kozetce patrząc nadal w podłogę. Lekarka stanęła przed nim i zaczęła oglądać ranę na głowie.- co się dokładnie stało?-zapytała patrząc na swojego pacjenta-.
Michael wzrokiem przeszedł na Noah, dając mu znak aby to on mówił. Noah westchnął i założył ręce na torsie.
- dostał szklaną butelką-odpowiedział zwracając tym na siebie uwagę lekarki-on nie jest w stanie mówić, ostatnio sporo przeszedł...
- czy to nie on spowodował ten wypadek w restauracji z tymi robotami?-zapytała patrząc na blondyna-.
Michael na usłyszenie tych słów poczuł jak łzy napływają mu do oczu, Noah pokiwał krzywo głową w stronę lekarki pokazując żeby nie zaczynała tego tematu.
Lekarka pokiwała głową i wróciła do pacjenta sięgając po wacik i płyn do odkarzenia rany.- będzie trochę szczypać-ostrzegła lekarka zakładając płyn na wacik-a pan sprecyzuje, co się dokładnie stało?
- dokładnie nie wiem, po ehm...wypadku, zabrałem go do swojego mieszkania, dziś jakieś dwie godziny temu wróciliśmy do jego domu on poszedł do swojego ojca i...stało się-powiedział w sporym skrócie oglądając leki za szybą-.
Kobieta nieodpowiedziała nic, delikatnymi ruchami zaczęła odkażać ranę przez co Michael wydał z siebie ciche syknięcie. Michael wyciągnął rękę w stronę blondyna, Noah podszedł trochę bliżej i uklękł przy nim i ujął jego dłoń. Lekarka kątem oka spojrzała na trzymajace się ręce obu chłopaków. Lekko się uśmiechnęła i odłożyła czerwony od krwi wacik poczym wzięła bandaż i gaze która przyłożyła do rany i zaczęła obwijać bandażem.
- rana nie nadaje się do szycia, wystarczy opatrunek. Trzeba go wymieniać raz dziennie, chyba że rana znów by zaczęła krwawić to częściej lub przyjechać na kontrolę-powiedział kobieta kończąc zakładać opatrunek i się odsuwając-i radzę pójść na policję, nie sądzę aby skończyło się na tym jednym razem
- wiem, ale-powiedział blondyn wskazując ruchem głowy na szatyna-.
Michael wstał z kozetki i spojrzał na rękę którą Noah trzymał, lekko się zarumienił i odwrócił wzrok patrząc na lekarkę która się do niego uśmiechała.
- jest opcja aby Michael nie wracał na noc do swojego domu?-zapytała podchodząc trochę bliżej Noah patrząc na niego-.
- planowałem go wziąć do siebie-odpowiedział czując na sobie wzrok chłopaka który coraz mocniej zaciskał palce na jego dłoni-będzie bezpieczny, możemy już iść?
- jasne, proszę-odpowiedziała z uśmiechem kobieta otwierając drzwi od gabinetu i wypuszczając parę-.
Oboje wyszli z budynku nadal trzymając się za ręce, gdy odeszli na sporą odległość od budynku szpitala Michael wydał z siebie ciche prychnięcie.
- o co ci chodzi-rzekł Noah patrząc przed siebie-.
- ładna była, nie?-zapytał patrząc na blondyna który spojrzał na chłopaka-.
- no nawet, w moim...podpuszcczasz mnie-odpowiedział po chwili zatrzymując się i puszczając rękę-.
- nie, pytam się tylko czy ładna-odpowiedział zakładając ręce na torsie i patrząc na blondyna-i "w twoim typie"?
- Michael, nie interesuje się na razie nikim innym niż ty-powiedział stanowczo-.
- narazie?
- Michael!
CZYTASZ
Dead Life/Martwe życie-Ennchael/Fnaf
FanfictionAfton, chyba każdy kojarzy to nazwisko jak i ich historię. Michael Afton, syn William'a Afton'a, poznaje na ulicy ciekawą osobę. Zakochuje się w niej przez to że ta osoba była w większej ilości związków niż jest dni w roku, jest po prostu typowym p...