28.

48 5 30
                                    

Bo ciężkich kilku godzinach udało im się porozumieć, Michael nadal był niepewny co do zamiarów animatrona lecz wiedział napewno, że tym razem go tak łatwo nie wypuści.
Mimo strachu i braku większych chęci do współpracy z robotem nadal był mu potrzebny, na przykład do zatrzymania procesu gnicia, co zdążył już wymyślić co zrobić aby owy proces zatrzymać.

Michael siedział w piwnicy przy biurku przeglądając projekt wstępny Ennard'a, sam robot stał dwa metry od biurka wyłączony i w początkowej fazie naprawy, czyli otwarty.

Michael zastanawiał się jak dojść do głośnika który miał naprawić, jednak owy głośnik był umieszczony w samym środku robota, przez co musiał go całego rozłożyć.

- super zabawa...jebane klocki LEGO...-wymruczał do siebie poczym wstał od biurka i podszedł do robota-.

Ostrożnie zaczął go rozkładać, rozwijał przewody próbując dostać się do celu. Po godzinie dotarł do czegoś, lecz nie tego czego szukał.
W wnętrzu animatrona było w połowie rozłożone ciało...
Michael zastygł, przełknął nerwowo ślinę, jego ręce zaczęły się trząść. Tego się nie spodziewał.

- William...ty psycholu...-rzekł powoli odsuwając się od robota-.

Po paru minutach odreagowania Michael wrócił do pracy, samo odkopanie potrzebnej części zajęło mu tyle samo czasu co naprawa, a wkładanie spowrotem za to połowę tego czasu.
Po prawie 13 godzinach pracy bez przerwy, skończył.
Animatrona zostawił w piwnicy i poszedł na górę, wszedł do swojego pokoju z chęcią pójścia spać co planował zrobić już jakieś 14 godzin temu.
Jednak, znów, uniemożliwił mu to dzwonek do drzwi. Poirytowany podszedł i otworzył je, za ich progiem stała osoba której tak długo nie widział i na którą czekał.

- Alistair-powiedział z lekkim uśmiechem-co tu robisz?-zapytał czując rosnące ciepło w klatce piersiowej-.

- przyszedłem odwiedzić mojego martwego chłopaka-odparł oddając uśmiech-mogę wejść?

- jasne-rzekł odchodząc na bok, blondyn wszedł do budynku Michael zamknął za nim drzwi-dlaczego tak długo cię nie było? Gdzie byłeś?

Michael poszedł z partnerem do salonu gdzie usiedli na kanapie.

- byłem w stanach u siostry bo zmarł jej narzeczony, trochę się nie odzywałem bo...byłem zajęty-odpowiedział na wcześniej zadane pytanie-.

- oh, to fajnie-odparł lekko się uśmiechając, gdy znów otworzył usta chcąc coś powiedzieć usłyszał otwierające się drzwi od piwnicy. Oboje spojrzeli w tamtą stronę, w progu stał animatron podążający w ich stronę-serio teraz...?

- Benedict...-usłyszał Michael zniekształcony głos-.

- co to jest...?-zapytał lekko przerażony Alistair-.

- to coś żyje wewnątrz mnie...tak jakby-odrzekł wstając z kanapy i podchodząc do robota, stanął przed nim utrzymując kilka metrów odstępu-co chcesz?

- mam propozycję-odpowiedział Ennard rozglądając się dookoła siebie-zamieszkam z tobą, a w zamian pomogę ci i będziesz mógł wychodzić na zewnątrz

- teraz też mogę..w jakim sensie chcesz mi pomóc?-zapytał uważnie patrząc na Ennard'a-.

- Elizabeth-odpowiedział jednym słowem, Michael otworzył szerzej oczy zaskoczony i spojrzał w bok-wiem gdzie jest

- skąd mogę wiedzieć że nie kłamiesz?-zapytał Michael wracając wzrokiem na robota-.

- nie mogę kłamać, mogę tylko naśladować. Więc?-zapytał robot przechylając głowę w bok-mamy umowę?

Michael niepewnie pokiwał głową, przygryzł wargę i odwrócił wzrok. Spojrzał na swojego chłopaka, Alistair wzruszył ramionami. Michael wrócił wzrokiem na Ennard'a który wolnym ciężkim krokiem chodził po pomieszczeniu. Oglądał zdjęcia wiszące na ścianach.
Michael szybko przeszedł do kanapy, usiadł obok blondyna.

Ok, nie było mnie trochę. Ale żyje, spokojnie.
:) powracam

Dead Life/Martwe życie-Ennchael/FnafOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz