Jako prezent z okazji dnia dziecka rozdział ☺️
William z trudem podniósł ciało blondyna i przeniósł do małego obitego metalu pomieszczenia, a którym był stół, narzędzia i animatron.
Afton rzucił ciało chłopaka na stół zrzucając przy tym jakieś narzędzia.
Mężczyzna westchnął zmęczony targaniem ciała przez pół zakładu, po chwili podszedł do trzymetrowego animatrona. Zadowolony zmierzył go wzrokiem i kątem oka spojrzał na leżącego na stole chłopaka.- mam nadzieję że prezent ci się spodoba..~-powiedział z sadystycznym uśmiechem-.
Podszedł do stołu na którym leżał chłopak wyciągnął utknięty w jego głowę nóż, spojrzał na okrwawioną twarz chłopaka.
Odłożył nóż na bok i wziął strzykawkę z fioletową substanjcą którą wstrzyknął w szyję chłopaka.
Rana na głowie była głęboka, ostrze przebiło się prawie przez cały mózg, niemal przechodząc na wylot.
Krew była na jego twarzy, włosach, ubraniach, wszędzie. Oczy miał zamknięte a usta lekko rozchylone, jakby chciał coś powiedzieć. Pożegnać się.Pod ścianą niewielkiego pomieszczenia stał robot z otwartą klatką piersiową, z miejscem na ciało blondyna.
William z trudem znów podniósł ciało i z jeszcze większym próbował go wsadzić do wnętrza robota, po kilku niepowodzeniach udało mu się umieścić ciało w środku.
Po umieszczeniu ciała w środku robot odrazu się zamknął owijając ciało kablami i przewodami ściskając każdą jego część ciała.William zadowolony patrzył na swoje dzieło, widział jak pomiędzy przewodami przepływa krew ściśniętego w środku ciała.
Mężczyzna się zaśmiał*Trzy lata później*
Michael od trzech lat nie widział się z ukochanym, policja uznała go za zmarłego po tym jak nie było żadnych znaków ani dowodów na to że żyje.
Afton zaczął szukać pracy, miał 18 lat i chciał zacząć zarabiać. Od kiedy ukochany go zostawił był zmuszony mieszkać z ojcem, przynajmniej do dziś, gdy ukończył 18 lat i jest pełnoletni.
Zaspany wyszedł z swojego zabałaganionego pokoju, i poszedł do kuchni gdzie spotkał swojego ojca siedzącego przy stole i trzymającego w ręce gazetę.
Michael przeszedł za nim o kątem oka spojrzał na stronę gazety "Zaginęło 6 dzieci". Na widok tej treści Michael'a przeszły dreszcze, nie chciał wiedzieć co czuły matki tych dzieci.- Charlie zaginęła-powiedział po długiej ciszy William-jest jednym z tych dzieci
Michael patrzył na ojca nieodwracajacego wzroku od gazety. Jak on mógł to mówić z takim spokojem?
- ale widzieliśmy się z nią ostatnio...?-bardziej zapytał niż stwierdził patrząc na ojca dużymi oczami-kiedy to się stało..?
- parę dni temu, uciekła z domu-odpowiedział niezbyt przejęty-policja jej szuka
Gdy Michael chciał coś odpowiedzieć do kuchni weszła zaspana Elizabeth, spojrzała na starszego brata który patrzył na nią zaskoczonym i smutnym wzrokiem.
- o czym rozmawiacie?-zapytała dwunastoletnia dziewczyna-słyszałam o Charlie-powiedziała z uśmiechem wypowiadając imię przyjaciółki-przychodzi do nas?
- nie, ona...-zaczął niepewnie Michael spuszczając wzrok na podłogę-.
- zaginęła-dokończył William przewracając stronę gazety-.
Oczy Elizabeth się powiększyły, usta trochę rozszerzyły a wargi zatrzęsły.
Elizabeth była bardzo blisko z Charlie, były przyjaciółkami.
Michael podszedł do siostry i delikatnie ją przytulił opierając jej głowę o swój tors.- znajdą ją..-powiedział mocniej obejmując rudą dziewczynkę-.
Elizabeth zacisnęła zęby i zamknęła drzwi czy opierając ręce o tors brata, chciała go odepchnąć jednak wiedziała że teraz go potrzebuje. Potrzebuje swojego starszego kochającego brata, który ją przytuli i powie że wszystko będzie dobrze. Brata który ją kocha i będzie z nią nie ważne jak ciężko będzie.
Elizabeth w końcu uległa swoim myślą. Przytuliła się do chłopaka, na co Michael się uśmiechnął.- jak uroczo-powiedział znudzony starszy mężczyzna wstając od stołu i zwijając gazetę w rulon-idę do pracy, a wy się bawcie-dodał wychodząc z kuchni-.
Oboje odprowadzili go wzrokiem poczym wrócili spojrzeniami na siebie.
- słyszałam że uznali Noah za zmarłego-powiedziała niespodziewanie rudowłosa nadal przytulając się do szatyna-.
- ta...skąd wiesz?-zapytał chłopak puszczając dziewczynkę i zakładając ręce na torsie odchodząc od niej o krok-.
- słyszałam jak rozmawiałeś z swoim nowym chłopakiem-odpowiedziała dziewczyna podchodząc do kuchennej szafki i zaczynając robić sobie kanapki-.
- Alistair to nie jest mój chłopak, tylko znajomy-odpowiedział siostrze przestając oczami-pozatym go był jego przyjaciel, to było by chamskie zagranie
- mów co chcesz, widzę jak na ciebie patrzy-powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając do siebie-widzę tu miłość
- w dupie chyba-odpowiedział wychodząc z kuchni I idąc do swojego pokoju-.
***
Michael chodził do klasy 12, ostatniej. Po niej chciał iść na Collage o kierunku Inżynieria Mechaniczna, tak jak jego ojciec.
Przynajmniej tego chciał William, aby jego najstarsze dziecko zajmowało się tym co on aby ewentualnie przypisać mu to on osiągnął i aby to kontynuował.
Jednak Michael miał inne plany, nie chciał iść do Collage'u, chciał iść do pracy.Michael wszedł do szkoły rozglądając się dookoła, prawie nikogo tam nie było, tylko parę osób które czekały na swoje lekcje.
Szatyn szedł korytarzem idąc do swojej sali, lekcje miał mieć dopiero za godzinę, ale miał się spotkać z przyjacielem, który na niego czekał już przed salą której drzwi już widział.
Podszedł bliżej i stanął przed brunetem.- długo czekałeś?-zapytał Michael poprawiając torbę na plecach-.
- kilka minut, taka jedna dziewczyna cię szukała. Powiedziała że chce z tobą pogadać-powiedział Mark podnosząc wzrok znad książki na twarz szatyna-mówiła że chodzi o Noah
- czemu dzisiaj wszyscy chcą o nim rozmawiać!?...gdzie poszła?-zapytał zrezygnowany patrząc zmęczony na przyjaciela-.
- mówiła że będzie na ciebie czekać po lekcjach na boisku-odpowiedział niebieskooki zamykając książkę-a i Alistair na ciebie czeka, jest za szkołą
- czego wszyscy dzisiaj odemnie chcą!-krzyknął poirytowany zaczynając iść w stronę wyjścia z budynku-.
CZYTASZ
Dead Life/Martwe życie-Ennchael/Fnaf
FanfictionAfton, chyba każdy kojarzy to nazwisko jak i ich historię. Michael Afton, syn William'a Afton'a, poznaje na ulicy ciekawą osobę. Zakochuje się w niej przez to że ta osoba była w większej ilości związków niż jest dni w roku, jest po prostu typowym p...