14.

44 3 6
                                    

Zbliżała się godzina 23.
Noah zadecydował że Michael będzie spać z nim, w końcu i tak już są tak blisko.
Leżeli już w łóżku, Michael trzymał od niego dystans leżąc na drugim końcu łóżka tyłem do niego.
Michael już zaczynał zasypiać gdy poczuł ręce obejmujące go wokół pasa i przysuwające do tułowia wyższego chłopaka.

- nie wstydź się tak, nie masz czegoś czego jeszcze nie widziałem-wymruczał Noah delikatnie całując go po tyle szyji-.

Michael cicho zamruczał.
Gdy Noah był tak blisko, czuł się dziwnie. Nie był przyzwyczajony do aż takiej bliskości, nie sądził że związki bywają takie stresujące.

***

Noc minęła spokojnie. Noah ograniczył się do czułego tulenia i całowania.
Michael obudził się sam w łóżku, bez ramion owiniętych wokół jego ciała czy ciepłego oddechu na jego szyji.
Podniósł się patrząc na rozmazaną białą ścianę przed nim, przetarł zaspane oczy poprawiając swoją widoczność. Ziewnął i spuścił nogi z łóżka kładąc je na podłodze, odwrócił głowę i spojrzał na zegar.
9.47.

- o kuźwa-przeklnął na głos podnosząc bluzę z podłogi i szybkim krokiem podchodząc do drzwi, które się otworzyły w których progu stanął blondyn z owiniętym ręcznikiem wokół bioder-e-ehm..

- śpieszy ci się gdzieś?-zapytał opierając się o futrynę-.

- muszę iść do domu, tata już wrócił i pewnie już nie śpi-szybko powiedział próbując wyminąć chłopaka-.

- czekaj czekaj-powiedział kładąc dłoń na ramieniu szatyna i przesuwając go przed siebie-dzwoniła twoja mama, powiedziała że nie musisz się spieszyć bo William został u jakiegoś swojego przyjaciela

Michael patrzył na Noah powoli się uspokajając.
Jednak William nie będzie u, prawdopodobnie, Henry'ego wiecznie.
Michael oparł głowę o tors blondyna cicho wzdychając, na co Noah zareagował delikatnym rumieńcem na twarzy.

- cieszę się że cię poznałem...-powiedział miękko Michael przytulając się do chłopaka-.

- e-ehm, j-ja też..-odpowiedział niepewnie kładąc dłoń na plecy szatyna-.

- kocham cię-powiedział mocniej przytulając chłopaka, którego ciało zesztywniało. Michael zdziwiony reakcją podniósł wzrok na twarz blondyna, na której zobaczył...strach-wszystko w porządku?...za wcześnie?..-zapytał również trochę wystraszony-.

- jesteśmy razem...dwa tygodnie...-odpowiedział uciekając wzrokiem-zaskoczyłeś mnie-dodał patrząc na szatyna-.

- przepraszam...-powiedział cicho puszczając Noah i odchodząc krok w tył-zagalopowałem się...

- spokojnie, nie odpowiednio zareagowałem-odpowiedział patrząc na szatyna-.

***

Michael wrócił do domu, cicho zamknął drzwi i dyskretnie przemknął do swojego pokoju. Wbiegł i zamknął za sobą drzwi ciężko wzdychając, w duchu się uśmiechnął że nie trafił na ojca, musiałby się mocno tłumaczyć.
Zadowolony odwrócił się, i stracił wewnętrzny uśmiech.
Za nim stał wysoki mężczyzna o ciemno brązowych włosach i oczach, z morderczym wzrokiem. Stał z założonymi rękami na torsie patrząc na niego wściekłym wzrokiem.

- gdzie byłeś-zapytał z morderczą powagą-.

- e-ehm...j-ja...yyy-przełknął ślinę i westchnął próbując się uspokoić-byłem u Noah

- po co?-zapytał spuszczając ręce-masz karę, miałeś siedzieć w domu i się uczyć

- chciałem zobaczyć się z chłopakiem, sam mówiłeś że też byłeś w moim wieku-odpowiedział patrząc ojcu w oczy-więc powinieneś wiedzieć że chce się z nim zobaczyć, jak poznałeś mamę też uciekałeś z domu

- a uwierz że nie, słuchałem rodziców-powiedział mijając syna i otwierając drzwi-i radzę ci nie za bardzo ufać temu chłopakowi

Po tych słowach William wyszedł.
Michael usiadł na łóżku patrząc na drzwi.

- według ciebie to nikomu nie mam ufać-wymruczał kładąc się na łóżku-.

***

Po paru godzinach Michael siedział przy biurku, przed sobą miał otwarte kilka książek i zeszytów z różnych przedmiotów. Na blacie biurka leżała również masa ołówków, długopisów i pisaków.
Po dwóch godzinach nauki usłyszał pukanie do drzwi, wstał od biurka i podszedł do drzwi i je otworzył. W ich progu stał jeden z jego przyjaciół. Simon.

- a ty tu czego?-zapytał zdziwiony Michael-nie umawialiśmy się na dzisiaj

- to nie mogę już przyjść?-odpowiedział pytaniem zakładając ręce na biodra-.

Szatyn wpuścił przyjaciela do pokoju, latynos odrazu rzucił się na łóżko Michael'a. Afton z rozbawieniem przeszedł obok niego i usiadł na krześle ustawionym w stronę łóżka.

- uwielbiam twoje łóżko-nie wyraźnie powiedział Simon leżąc twarzą na łóżku-.

- Eliza ma lepsze bo ma większe-odpowiedział przewracając oczami-Chris też ma trochę większe, bo mama dużo z nim spała i dalej czasami śpi bo się boi-powiedział wstając i podchodząc do łóżka-.

- poproś rodziców o większe, jakim cudem taki mały bachor ma większe łóżko od ciebie?-powiedział podnosząc się do siadu-.

- faworyzują ich, uważają że większego nie potrzebuje-odpowiedział siadając obok latynosa-sam masz starsze rodzeństwo, powinieneś wiedzieć jak to wygląda

- moi rodzice traktują nas równo, twój ojciec jest jakiś inny-powiedział-przyszedłem gadać o urodzinach beksy a gadamy o łóżku!

- eh-szatyn westchnął i oparł się plecami o ścianę-no

- Mark powiedział że ty zabierzesz młodego do Fredbear'a a później Fred ci pomoże wsadzić jego głowę do paszczy-wytłumaczył Simon patrząc na zamknięte oczy chłopaka-.

- wszystko zrozumiałe, przyszedłeś tu aby to mi powiedzieć?-zapytał otwierając leniwie jedno oko-.

- nie? Zaraz przyjdzie Mark-powiedział patrząc przez okno nad łóżkiem-już idzie

Dead Life/Martwe życie-Ennchael/FnafOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz