Michael przesiedział u chłopaka cały dzień, Noah wydawał się szczerze zadowolony z obecności szatyna.
Siedzieli na kanapie w pewnej od siebie odległości, Noah robił próby przybliżenia się do Afton'a, jednak on się odsuwał nie chcąc go nawet dotknąć.- muszę już iść do domu, jest późno-powiedział Michael wstając z kanapy-.
- jest dopiero 17, możesz zadzwonić po ojca żeby po ciebie przyjechał-odpowiedział patrząc na chłopaka-.
- tata jest w pracy, kończy dopiero rano-odpowiedział idąc w stronę drzwi-.
- poczekaj-powiedział wstając i idąc za Michael'em-może zostaniesz na noc? Jutro jest dzień wolny, nie trzeba iść do szkoły-zaproponował podchodząc bliżej do chłopaka i zakładając ręce na jego biodra przyciągając go bliżej do siebie-.
- nie wiem czy to dobry pomysł...-odpowiedział spuszczając wzrok-.
- dlaczego? Przecież cię nie zabije ani nie porwę-powiedział opierając głowę o głowę chłopaka-zapytaj mamę, napewno się zgodzi
- eeeeehm...nie sądzę, ale mogę zapytać-odpowiedział z lekkim uśmiechem podnosząc wzrok patrząc mu w oczy-.
Blondyn się uśmiechnął i przybliżył twarz bliżej szatyna składając krótki delikatny pocałunek na jego wargach, Michael patrzył na niego z zauroczeniem. Noah za to ze sztuczną miłością.
Michael wtulił się w tors chłopaka wsłuchując się w bicie jego serca.- idź zadzwonić do mamy, żeby się nie martwiła-powiedział puszczając Michael'a-.
- później...-powiedział cicho mocniej przytulając blondyna-teraz jestem zajęty..
- hm? Czym?-zapytał zmieszany Noah patrząc na szatyna-.
- słuchaniem twojego serca, teraz cicho-powiedział zakrywając usta chłopaka dłonią-.
Noah nadal zdziwiony stał patrząc na ukochanego, stali tak kilka minut. Noah w końcu przytulanie się znudziło, więc odsunął od siebie chłopaka i poszedł do kuchni a za nim odrazu zaczął podążać Michael.
***
- hej mamo-powiedział do słuchawki szatyn-.
- cześć skarbie, rozmawiałam z ojcem, powiedział że może wyjść wcześniej aby po ciebie przyjechać-odpowiedziała odrazu-.
- właśnie ja w tej sprawie..-powiedział przekładając słuchawkę w drugą rękę-rozmawiałem z Noah, i mam takie pytanie...mogę zostać u niego na noc?-zapytał niepewnie patrząc kątem oka na chłopaka siedzącego na blacie-.
- Michael-powiedziała groźnym tonem kobieta-wiesz że masz karę, nie powinnam ci pozwolić-powiedziała stanowczo-ale...no dobra, tata i tak wraca rano, nie zauważy. Możesz
Michael z uśmiechem rozmawiał z matką jeszcze kilka kolejnych minut, poczym odłożył słuchawkę i odetchnął z ulgą.
Rozejrzał się dookoła siebie, Noah już nie było. Wyszedł z kuchni i wszedł do salonu, gdzie był blondyn. Michael podszedł do niego siadając na podłodze obok kanapy.- masz jakieś specjalne plany że chciałeś aby został?-zapytał z lekkim uśmiechem Michael-.
- skąd wiesz?-odpowiedział pytaniem otwierając oczy-co powiedziała twoja mama?
- że mam wrócić koło 8, jak tata będziesz spać. I cię pozdrawiała-powiedział z uśmiechem kładąc dłoń na nagi tors blondyna-.
Noah leżał patrząc na uśmiechnięty wyraz twarzy młodszego szatyna, po chwili sam się uśmiechnął i położył dłoń na tej na jego torsie.
Michael oparł głowę o brzuch chłopaka zamykając oczy.- pracujesz gdzieś?-nagle zapytał Afton-.
- mhm, w kawiarni ojca Alistair'a-odpowiedział bez zastanowienia-tylko na pół etatu bo mam szkołę, i czasami pójdę gdzieś zająć się dziećmi jakiejś ciotki albo znajomych mamy
Michael otworzył oczy patrzył na wzrok blondyna utkwiony w suficie, przybliżył się bardziej w kierunku głowy blondyna i zaczął składać delikatne pocałunki na jego torsie. Noah cicho pomrukiwał spoglądając na chłopaka lekko się rumieniąc.
CZYTASZ
Dead Life/Martwe życie-Ennchael/Fnaf
FanfictionAfton, chyba każdy kojarzy to nazwisko jak i ich historię. Michael Afton, syn William'a Afton'a, poznaje na ulicy ciekawą osobę. Zakochuje się w niej przez to że ta osoba była w większej ilości związków niż jest dni w roku, jest po prostu typowym p...