12.

48 3 7
                                    

Po rozmowie z Afton'em, Noah wrócił do swojego mieszkania.
Zamknął za sobą drzwi odrazu wchodząc do swojej sypialni, położył się na łóżku i westchnął.
On chciał już to zakończyć, ale jeszcze ma tyle planów na niego. Chciał od niego jeszcze tyle wyciągnąć, ale William coś podejrzewa.
Noah mruknął coś do siebie i podłożył ręce pod swoją głowę.
Noah wpatrywał się w sufit, miał ochotę na jedną rzecz, bardziej czynność. Seks.

***

Noah poszedł do swojego ulubionego klubu, siedział przy barze trzymając w ręce szklankę po drinku.
Po niecałych 15 minutach spędzonych tam podeszła do niego dziewczyna, ruda z brązowymi oczami. W krótkiej czarnej sukience z mocnym makijażem.
Noah zmierzył ją wzrokiem uśmiechając się.

- hej-przywitała się dziewczyna siadając obok blondyna-obserwuje cię odkąd przyszedłeś

- naprawdę? Czym zasłużyłem sobie na uwagę tak pięknej kobiety?-zapytał posyłając jej ponętny uśmiech-.

- jeśli kupisz mi drinka, to może "coś" ci dam-powiedziała kładąc dłoń na udzie blondyna-.

Na to właśnie czekał!
Po pół godzinie rozmowy która tak naprawdę nie grała żadnej roli poszli do mieszkania Noah.
Gdy zamknęły się drzwi dziewczyna odrazu rzuciła się niebieskookiemu na szyję namiętnie go całując, Noah niezbyt zaskoczony objął się w pasie oddając pocałunki.

***

Następnego dnia Noah obudził się z koszmarnym bólem głowy, a obok niego nie było już dziewczyny z poprzedniej nocy. Ciężko westchnął i wpatrywał się w sufit.
Muszę przestać pić...-pomyślał wydając z siebie niezidentyfikowany jęk.
Jego użalanie się nad swoją osobą przerwał mu domofon, bardzo niechętnie wstał z kanapy i podszedł do domofonu.
Okazało się że przyszedł Michael, chciał z nim pogadać.
Gdy już usłyszał pukanie do drzwi uświadomił sobie że nie ma na sobie kompletnie nic, więc wrócił się do salonu przekopując się przez stos poduszek, kocy i ubrań w poszukiwaniu czegokolwiek aby zakryć swoje ciało. Po paru sekundach kopania znalazł bieliznę i spodnie z wczoraj. Szybko to ubrał i pobiegł otworzyć. W progu stał niski szatyn wpatrujący się w blondyna z lekkim uśmiechem.
Noah wpuścił go do środka i zamknął za nim drzwi.

- sory za bałagan, obudziłem się jakieś dwie minuty temu-powiedział Noah stając naprzeciwko chłopaka zakładając ręce na torsie-.

- spokojnie, przyszedłem tylko na chwilę. Tata chciał abym cię zaprosił na urodziny mojego brata, organizują je w następną sobotę w restauracji mojego ojca. Będziesz?-zapytał z lekkim uśmiechem Michael przechylając delikatnie głowę-.

- oh ehm, myślę że tak, nie mam żadnych planów-odpowiedział Noah spuszczając ręce i chowając je za plecami-które to urodziny?-zapytał patrząc na szatyna który całą swoją uwagę skupił na lekko umięśnionym torsie blondyna-.

Nie odpowiedział lekko się rumieniąc, po kilku długich sekundach Michael podniósł wzrok trochę wyżej aby napotkać rozbawiony wzrok blondyna skierowany na niego. Michael jeszcze bardziej się zarumienił i odwrócił zawstydzony twarz.

- ehmm...dziewiąte, chyba-odpowiedział wracając wzrokiem na blondyna-.

- chyba?-zapytał nadal rozbawiony-no dobrze, coś jeszcze chciałbyś powiedzieć?-zadał kolejne pytanie zakładając rękę na biodro-.

- raczej nie, sądzę że to wszystko..-powiedział powoli pozbywając się rumieńca z twarzy-.

- chcesz coś może zjeść? Podejrzewam że coś wykopie co nadaje się do jedzenia-po dłuższej chwili ciszy powiedział idąc do kuchni-.

- miałem tylko przyjść na chwilę...mh, no dobra-odpowiedział idąc do kuchni za chłopakiem-.

Noah klękał przed lodówką wyciągając produkty i odrazu je wyrzucając do kosza, twarz blondyna co chwilę miała wyraz obrzydzenia i chęci zwrócenia wczorajszej kolacji.
Gdy lodówka była prawie pusta znalazł jeden produkt z datą przydatności do następnego tygodnia.
Spaghetti bolognese, do odgrzania w mikrofali.

- ty wogóle coś jesz?-zapytał obrzydzony stanem jedzenia w śmietniku Michael-czy tylko kupujesz i wyrzucasz?

- zwykle nie ma mnie w domu, więc jem poza domem, a gdy jestem to zwykle coś zamawiam...więc chyba tak-odpowiedział Noah wstając z podłogi-może uda mi się znaleźć jakieś ciastka, albo-powiedział otwierając górną szafkę-lubisz donaty?-zapytał Noah wyciągając kilka wcześniej wspomnianych łakoci, jeden z nich wziął do ręki i uderzył nim o blat, przez co można było usłyszeć głośne pukanie-...albo nie, nie ważne-powiedział wyrzucając donaty do śmietnika-.

- nie chce nic, zjedz jakieś śniadanie ja dopiero jadłem

Dead Life/Martwe życie-Ennchael/FnafOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz