Rozdział jedenasty

2.5K 78 11
                                    

Przeciągnęłam się leniwie na łóżku. Otworzyłam powieki, spoglądając na godzinę. Dochodziła dziewiąta. Skierowałam oczy na gwiazdki.

Podniosłam się zaraz do siadu, uświadamiając coś sobie. To była pierwsza noc, w której nie śniłam o złych rzeczach. Nie obudziłam się zlana potem czy z krzykiem na ustach.

Normalność. Coś czego mi brakowało.

Założyłam jakieś luźne dresy i wyszłam z pokoju. Zaraz jednak przeżyłam kolejny szok.

Różowowłosa właśnie wychodziła z pokoju mojego brata. Rozczochrane włosy miała ukryte pod kapturem.

- Czy od dzisiaj mam ci mówić szwagierko?

W tamtej chwili bardzo chciałam usłyszeć jej delikatny śmiech. Zamiast uśmiechu, po podniesieniu przez nią głowy, ujrzałam spływające po policzkach łzy.

Zrobiłam trzy szybkie kroki.

- Co się stało? - zapytałam nerwowo.

Przetarła rękawem bluzy zarumienioną twarz.

- Nic. Muszę już iść - wychrypiała.

- Chcesz porozmawiać?

Zaniepokoiłam się jej stanem. Ta dziewczyna zawsze radosna, wyglądała jakby właśnie się rozpadła.

- Nie, dziękuję. Pójdę już.

Ruszyła schodami w dół. Stałam tak wpatrzona w miejsce, w którym przed chwilą była. Otrząsnęłam się dopiero, kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi.

Chwyciłam za klamkę i bez pukania przeszłam przez próg. Flynn siedział na łóżku, przeglądając telefon.

- Co ty odjebałeś? - warknęłam.

Przeniósł na mnie wzrok, marszcząc brwi.

- O co ci chodzi?

- Nie udawaj idioty. Kojarzysz dziewczynę, która przed trzydziestoma sekundami wyszła z twojego śmierdzącego pokoju, czy cierpisz kurwa na pamięć krótkotrwałą?

- Od dzisiaj mów mi Dory - prychnął.

No jeszcze śmiał poruszyć naszą ulubioną bajkę z dzieciństwa.

Założyłam ręce na piersi. Nie ruszam się stąd. Nie ma opcji.

Westchnął.

- Powiedziałem jej, że to była jednorazowa akcja.

Mój brat to idiota.

- Ty jesteś pojebany - stwierdziłam.

- Dziękuję?

Wywróciłam oczami.

- Czemu tak powiedziałeś?

- Bo to prawda? Nie będę jej robił nadziei.

Odparł, po czym minął mnie w drzwiach, kierując się na dół. Szłam za nim prawie depcząc mu po piętach. Dosłownie.

- Przecież ona ci się podoba! - krzyknęłam - Co z tobą kurwa nie tak? Cierpisz na jakieś rozdwojenie jaźni? Jeszcze niedawno byłbyś w stanie przejechać Liama, gdyby chciał ją pocałować, a teraz odwalasz taką akcję. Zgubiłeś mózg? Poszukamy go razem.

Nawijałam bez końca. Czasami wydaje mi się, że nawet jeżeli kilka godzin biłabym jego głową w ścianę, za nic w świecie nic by do niego nie dotarło.

Przystanął w salonie, odwracając się w moją stronę.

- Nie mam czasu na związki. Mam zawody na głowie.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz