Rozdział trzeci

3.7K 92 41
                                    

Wokół mnie były światła. Ciemność. Światła. Przeplatały się na zmianę. Chaos. Głosy. Rozmowy. Śmiech. Alkohol. Później ciemność. Długa ciemność. Nieprzyjemne uczucie. Krzyk rozdzierający moje gardło.

Otworzyłam oczy zlana potem. Łapałam oddech resztkami sił. Podniosłam się do siadu, a wtedy zobaczyłam ciemną postać w progu mojego pokoju. Zaszło słońce, a z zewnątrz wpadały pojedyncze promienie lamp z posesji.

Wydawało mi się, że dalej śniłam. Zaczęłam szczypać się po dłoniach z nadzieją na powrót do rzeczywistości. Nie pomagało, a ja czułam się bezsilna.

Postać zrobiła krok w moja stronę. Zamarłam. Byłam na skraju płaczu.

- Wszystko okej? - odezwał się zachrypnięty głos.

To nie był sen. Ten głos. Zander stał w moim pokoju. Starałam się uspokoić oddech. Wróciłam. Nie byłam już w koszmarze. Chciałam tylko opanować swoje ciało. Jednak nie pomagało.

Ciemnowłosy, widząc to, zbliżał się powoli do mnie. Kiedy wyciągnął swoją dłoń, aby złapać moją, odruchowo cofnęłam się na łóżku.

- Nie dotykaj mnie - warknęłam.

Światło teraz padało na jego twarz. Jego mimika dalej była taka sama, niewzruszona.

- Wyluzuj. Nic ci nie zrobię.

Czy mogłam być tego pewna? Tak naprawdę każda osoba mogła stanowić zagrożenie. Dlatego moje ciało płonęło na dotyk ludzi.

- Po prostu kurwa wyjdź.

- Pieprzony pierwszy raz próbuje być dla ciebie miły, a ty dalej zachowujesz się jak księżniczka- odburknął po czym skierował się za drzwi.

Spodziewałam się trzaśnięcia, jednak tylko delikatnie je zamknął.

Ten chłopak był nienormalny. Przekraczał moje granice wpatrując się jak śpię. Czy nie tak zachowują się psychopaci? Miałam wrażenie, że jego obecność wywoła w moim życiu zamieszanie.

Odetchnęłam. Musiałam skupić na czymś wzrok. To pomagało. Więc leżałam tak długo patrząc w gwiazdy na suficie.

Nostalgie przerwało wtargnięcie mojego brata. Tęskniłam za spokojem w Houston. Tam miałam swoją przestrzeń. Ciszę, w której przepadałam.

- Wychodzę z Zanderem. Idziesz nami?

- Źle się czuję. Innym razem – odpowiedziałam, nie zaszczycając go nawet spojrzeniem.

Podszedł i usiadł na skraju łóżka. Złapał mnie za dłoń. Jedyna osoba, której przyjemne ciepło mogłam poczuć.

- Hej, co jest?

Skierowałam na niego swoje oczy. Obrałam neutralny wyraz twarzy.

- Potrzebuje spokoju, a odkąd tu jestem, ciągle coś się dzieje – wyznałam.

Odetchnął głośno. Posłał mi jeden z jego zmartwionych spojrzeń.

- Wiesz, że nie możesz się chować się cały czas w pokoju?

- Daj mi się zaaklimatyzować w swoim czasie - burknęłam.

- Mam zostać? Zrobimy tonę popcornu i obejrzymy po raz tysięczny "The Walking Dead" - uśmiechnął się w moja stronę.

- W życiu. Nie zniosę twojego marudzenia na Carla - dałam mu kuksańca w ramię.

- Bo ten dzieciak to chodząca niemota! - udał obrażonego.

I tym wywołał mój lekki uśmiech. Poczochrał moje włosy po czym wyszedł.

Dzisiejszej nocy, dla odmiany postanowiłam obejrzeć serial. Plusem braku ochoty na sen było to, że mogłam nadrobić stracone odcinki. Tak więc, o drugiej nad ranem, leżałam rozwalona na wielkiej kanapie w salonie, wrzucając orzeszki do buzi. Włączyłam kolejny odcinek, kiedy mój telefon zawibrował. Zerknęłam na niego. Połączenie od mojego brata. Podniosłam słuchawkę od ucha.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz