Rozdział dwudziesty drugi

2K 59 11
                                    

Sobotni wieczór był chaotyczny. Ojciec wyjechał dopiąć jutrzejszy wylot jego i Flynna do Los Angeles, zaś mój brat chodził podekscytowany nie tylko możliwym podpisaniem wspaniałej współpracy, ale także dzisiejszym nocnym wyścigiem, który miał odbyć się na obrzeżach miasta. Na wspólnej grupie wszyscy pisali, zachwyceni tym miejscem, bo to oznaczało mniejsze ryzyko pojawienia się policji. Cóż, wszyscy oprócz Zandera, który nie odzywał się do nikogo od feralnego zdarzenia.

Byłam wdzięczna Xanie za to, jak się zachowała w czwartek, bo kiedy wróciłam do domu, reszta rzuciła się na mnie jak hieny na padlinę, chcąc wyciągnąć ze mnie informacje o zmartwychwstałej siostrze. Na szczęście nasza grupowa matka ustawiła każdego z nich po kolei tak, że nikt więcej nie poruszył tematu pomimo, że zjadała ich ciekawość.

Leżałam na łóżku, przygotowana na wieczorne wyjście, kiedy rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. Musiałam trzy razy zamrugać, po zobaczeniu imienia na ekranie.

- Hej, Zoe - odebrałam pośpiesznie. - Coś się stało?

W głowie miałam już jakieś okropne scenariusze.

- Hej. Ugryzłam pielęgniarkę - powiedziała dumnie.

Byłabym okropną matką, zamiast dać jej reprymendę, ja zaczęłam się śmiać jak idiotka. Ta mała to moja idolka.

- Czym sobie zasłużyła? - zapytałam.

Dziewczynka westchnęła.

- Miałam dzisiaj wymieniany wenflon, a ona nie rozumiała, że mnie boli, więc pokazałam jej jak bardzo.

- Zuch dziewczyna - zaśmiałam się.

- Zander mnie za to ochrzanił - zaczęła oburzona. - Pan maruda.

- Niszczyciel dobrej zabawy i pogromca uśmiechów dzieci - dodałam, na co Zoe zachichotała.

- April - zaczęła nieśmiało po dłuższej chwili. - Czy Zander jest szczęśliwy?

To pytanie wręcz wbiło mnie w ziemię. Nie znałam sama odpowiedzi na to pytanie. Czy był szczęśliwy? Odkąd się poznaliśmy, wydawał się zmęczony samym istnieniem, ale zdarzały się wyjątki, w których nawet jego oczy błyszczały radością.

- Skarbie, na pewno jest szczęśliwy, bo ma ciebie. Musisz pamiętać, że dorośli na co dzień mierzą się z różnymi problemami, więc nie zawsze zobaczysz uśmiech na jego twarzy, co nie zmienia faktu, że mocno cię kocha - odparłam zgodnie z tym, co podpowiadało mi serce.

Mała pociągnęła nosem, tak jakby wzruszyła się delikatnie na moje słowa.

- Dziękuję - zdołała wydukać.

Skradła mi serce.

- Pamiętaj, że do mnie też możesz dzwonić, kiedy będziesz czuła się samotna - wyznałam.

- Fajnie, że cię poznałam - odparła, a później w słuchawce usłyszałam jakieś hałasy. - Przyszła pielęgniarka, ale nie ta, którą dziabnęłam. Muszę już kończyć. Cześć, April.

- Cześć, Zoe - uśmiechnęłam się pod nosem.

Kto by pomyślał, że pięciolatka będzie postrachem personelu medycznego.

Przed północą dotarliśmy całą piątką w wyznaczone miejsce. Wydawało mi się, że było znacznie więcej osób niż podczas wyścigów w centrum Miami. Flynn wraz z Miley poszli zapisać się do startu, a ja z bliźniakami krążyliśmy po terenie, rozpatrując, jakich samochód można się dzisiaj spodziewać na linii startowej.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz