Rozdział czternasty

3.6K 91 46
                                    

Sobota od samego rana była chaotyczna. Zapytałam się bliźniaków, czy też wybierają się na to przyjęcie. Od razu przyszło powiadomienie przychodzącej rozmowy wideo. Xana siedziała w szlafroku z wałkami na głowie. Zaczęła narzekać, że musi iść bez Alexa, bo złapał jakiegoś wirusa. Obiecałam, że dotrzymam jej towarzystwa.

Kiedy kręciłam blond włosy lokówką, przyszło kolejne połączenie. Tym razem od różowowłosej. Musiała dowiedzieć się od Flynna, że też się wybieram, bo od razu zaczęła temat ubioru. Przebierała się co chwilę, a ja musiałam oceniać jej stylizację. Oburzyła się w momencie, w którym powiedziałam, że wygląda we wszystkim wspaniale. Pożegnała mnie słowami, że wcale jej nie pomogłam i w głowie ma jeszcze większy mętlik.

Zrobiłam mocniejszy makijaż. Kocie oko wydawało się tu odpowiednie, szczególnie kiedy przejechałam krwistą szminką usta. Zacmokałam z zachwytu. Dawno tak pięknie nie wyglądałam.

Wsunęłam na siebie moją ukochaną, czerwoną sukienkę przylegającą do ciała. Dekolt był dość spory, dlatego na szyi zapięłam długi, złoty łańcuszek z przedłużoną zawieszką sięgającą prawie do biustu. Na uszy założyłam pasujące do kompletu opadające kolczyki z długimi frędzlami. Przeglądając się w lustrze, poczułam się pewna siebie. I taka postanowiłam dzisiaj być.

Zeszłam na dół, stukając pozłacanymi szpilkami, trzymając w ręce kopertówkę w tym samym kolorze. Weszłam do salonu, w którym tata właśnie kończył wiązać krawat Flynnowi. W granatowych garniturach prezentowali się bardzo dobrze.

- O kurwa - wrzasnął mój brat, spoglądając na mnie.

- Flynn, do jasnej cholery, język - trzasnął go w ramię Lance, po czym podążył wzrokiem na mnie. - O kurwa - wyszeptał.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Może być? - zapytałam niepewnie.

W głębi duszy miałam nadzieję, że nie przesadziłam z ubiorem.

- Wyglądasz pięknie - wyznał tata, uśmiechając się od ucha do ucha.

- Teraz będę musiał cię pilnować - powiedział poważnie Flynn.

Uniosłam pytająco brew.

- Każdy facet będzie chciał podbijać do mojej młodszej siostrzyczki. Po moim trupie - oburzył się.

- Wiesz, że nie mam piętnastu lat? Poza tym, nie jestem dziewicą od... - nie dane było mi dokończyć.

- O mój dobry boże, nie będę o tym słuchać. Wychodzimy - zajęczał mój ojciec w geście poddania.

Nigdy nie byłam na takim bankiecie. Jako dziecko byłam za młoda na takie wyjścia, a w późniejszym wieku wolałam luźne domówki niż sztywne towarzystwo bogaczy. Tym razem byłam ciekawa tego świata.

Przechodząc przez drzwi wejściowe obstawione ochroniarzami, wręcz zaparło mi dech w piersi. Sala była ogromna. Butelkowa zieleń zmieszana z dodatkami złota była tutaj głównym kolorem. Okrągłe stoły zdobiły ozdoby kwiatowe. W pomieszczeniu panował tłok i szum rozmów. Podążałam za moimi towarzyszami, którzy szybko znaleźli nasz stolik. Usiadłam wygodnie koło brata, zerkając na winietkę po mojej prawej stronie. Xana Chaplin. Uśmiechnęłam się w duchu, bo dziewczyna nie musiała martwić się o brak towarzystwa. Wyciągnęłam szyję, chcąc dostrzec, kogo po swojej lewej stronie będzie miał mój brat. Nie musiałam zerkać, bo na krzesło opadła Miley, wystrojona w srebrną sukienkę z odkrytymi plecami. Uśmiechnęła się, jednak uśmiech zniknął tak szybko, jak się pojawił.

- Hej - odezwał się głos za mną.

Przeniosłam wzrok w tamtą stronę. Ubrana w czarną mini stała Xana. Wzrok miała niepewny.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz