Rozdział trzynasty

2.4K 65 1
                                    

Następnego dnia obudziłam się dość późno. Posprzątałam w całym domu. Przygotowałam obiad dla taty i brata. Nawet zaczęłam prasować ubrania. Próbowałam zająć czymś głowę do tego stopnia, że nawet skarpetki padły ofiarą żelazka.

Po południu nakryłam do stołu, a odgrzany posiłek ustawiłam na dużym stole. Lance i Flynn wrócili po treningu do domu głodni jak wilki. Grzecznie czekali, aż przyłączę się do nich, a następnie zaczęliśmy nakładać na talerze kurczaka po koreańsku podany wraz z ryżem. Co jakiś czas rzucali w moją stronę pochwały za tak pysznie przyrządzone danie. Kiedy wszyscy odłożyliśmy sztućce, odchrząknęłam.

- Przepraszam za swoje zachowanie. Nie powinnam była wtrącać się w sprawy dotyczące ciebie i Miley. - skierowałam te słowa do brata. - Nie powinnam też wytykać ci przeszłości, tato - przeniosłam na niego wzrok.

Oboje patrzyli na mnie niedowierzając. Rzadko przepraszałam za swój niewyparzony język. Tym razem uznałam, że tak trzeba. Chociaż ten problem chciałam zdjąć ze swoich barków.

- Fakt, nie powinnaś się mieszać - przyznał mi rację Flynn - Jednak miałaś rację, że zachowałem się jak dupek.

Puścił mi oczko. Cicho odetchnęłam, czując ulgę.

- To ja powinienem cię przeprosić, April. - zaczął tata. - Nie jestem najlepszym ojcem, ale się staram. Uświadomiłaś mi, że popełniłem błąd. Może zrobiłaś to w mało grzeczny sposób, jednak doceniam to.

Uśmiechnęłam się z wdzięcznością. Potrzebowałam, żeby wszystko wróciło na dobre tory.

- Na zgodę proponuję popływać dzisiaj jachtem - zaoferował Flynn.

Spodobał mi się ten pomysł. Wszyscy odczuwaliśmy potrzebę spędzenia czasu w rodzinnym gronie.

Wypłynęliśmy jakiś czas później. Tata stał za sterem, a ja z bratem rozłożyliśmy się na kanapach z tyłu łodzi. Patrzyłam na mijane przez nas budynki, a później przeniosłam wzrok w stronę horyzontu. Miałam szczęście, że mogłam tego doświadczać. Doceniłam to w tamtym momencie. Mimo iż tata nie zwracał aż takiej uwagi na mnie jak na Flynna, nigdy mnie nie zaniedbywał.

- Co u Miley? - usłyszałam głos brata.

Zadał to pytanie jakby od niechcenia. Wcale nie zdradzał go dźwięk tonu, z jakim to wypowiedział. Był bardziej niż ciekawy.

Rzuciłam mu wzrok pełen politowania.

- Nie zamierzam się w to mieszać - oświadczyłam.

Jęknął na głos. Zdzieliłam go w głowę. Rozmasował ją z grymasem wymalowanym na czole.

- Człowieku, ty masz rozdwojenie jaźni - uderzyłam go znowu. - Nie chcesz związku, to ją zostaw. Bądźcie przyjaciółmi, ale nie rób jej zbędnej nadziei. Poza tym, już nie jest tobą zainteresowana - wzruszyłam ramionami.

Oczy chłopaka chciały wyjść z orbit.

- Jak to?

Westchnęłam, wstając z miejsca i ruszając do ojca. Nie zamierzam znowu brać udziału w tym cyrku. Flynn Hill pogubił się w swoich uczuciach. Musiał to przepracować w samotności.

- Kapitanie, jak sytuacja? - zagadałam do Lance'a, stając obok niego.

- Zaraz będziemy na miejscu - odpowiedział, spowalniając maszynę.

Przystanęliśmy w odległości kilku kilometrów od brzegu dzikiej plaży. Podziwiałam ten widok z zapartym tchem. Drugi raz poczułam wdzięczność za to, co mam. W poniedziałek musiałam o tym opowiedzieć mojej psycholog. Tłumaczyła mi, abym powoli cieszyła się małymi rzeczami. To była jedna z nich.

RACE AGAINST THE PASTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz