[...] 3 Miesiące później.
Od dnia egzekucji minęły już 3 miesiące, jednak dalej regularnie odwiedzam gród małej dziewczynki, która straciła życie tego dnia. Moje życie towarzyskie kwitnie, dzięki pannie Snow poznaję coraz więcej historii o wojnie. Nauka w szkole przemija miło, dalej nie rozumiem czemu wszyscy tak narzekają na naukę z rówieśnikami. Oczywiście, znajdują się osoby, które próbują dogryźć mojej osobie, ale mnie nie interesują takie zaczepki. Zaczęłam spotykać się z przyjaciółmi poza szkołą, nawet ojciec był zadowolony, odkąd mam naszyjnik ani razu nie zdarzyło mi się spowodować żadnych niebezpiecznych sytuacji, jakby magia była całkowicie uśpiona. Kilka razy udało mi się trafić z powrotem do tej dziwnej krainy... Jednak nikogo tam nie spotkałam, jakby to miejsce opustoszało. Czuję przez to dziwną pustkę, jakby część mnie zaniknęła gdzieś w głębi tego miejsca. Matt ostatnio nie zjawiał się ani w szkole, ani u mnie. Ojciec mówi, że zachorował, ale kazał się nie martwić, ponoć to zwykłe przeziębienie. Wszystko kwitnie, moje życie w końcu zaczyna wyglądać tak, jak o tym marzyłam.
-A pamiętasz tego przystojniaka za barem? - Iris złapała mnie za dłoń wyrażając swoją ekscytację. Siedziałam na pniu przy ognisku, a ona kręciła się wokół mnie majacząc.
-A ty dalej o tym? To było 3 miesiące temu. Pierwszy raz gdzieś mnie wyciągnęłaś. - Zaśmiałam się cicho, wspominam tamten wieczór jako... ciekawy.
-Nie mów mi, że ci się nie podobało! Ten jego kolega postawił ci piwo, pasowalibyście do siebie! - Spojrzała na mnie zalotnym spojrzeniem, ja za to zganiłam ją za te słowa.
-Jestem zaręczona, pragnę napomnieć.
-Nuuuuuuda! Tamtego wieczora nikt nie wiedział kim jesteś i nikogo to nie obchodziło. Zamaskowałaś się tak, że nawet ojciec by cie nie rozpoznał.
-Bo co, bo założyłam kaptur ukrywając część twarzy? Przestań, za bardzo się wczuwasz. -Posłała mi niezadowolone spojrzenie, przez ten czas bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. Kto by pomyślał, że taka dziewczyna jak ona ma w sobie tyle energii i nawet czasami empatii. Wśród obcych jest oczywiście tą mniej pozytywną wersją siebie, ale dzięki temu czuję się pewniej mając taką lwicę przy sobie.
-Matka zaprasza cie na kolację. Opowiadałam jej trochę o tobie. Oczywiście, jeśli twój ojciec i narzeczony nie będą mieli nic przeciwko, że zjawiasz się w takim "mało luksusowym" miejscu... -Iris nie należała do najbogatszych w stolicy. Według ojca wyglądało to źle, jednak nie chciał się ze mną kłócić, mimo że doskonale wiedział, że bym się ugięła.- Jak nie chcesz...
-Z przyjemnością.
-Wiesz no, jeśli nie... Naprawdę?
-Nie obchodzi mnie, z jakiej rodziny jesteś, jeszcze nie zostałam królową, prawda? Król dosłownie powiedział "rób co chcesz", takie tam przywileje bycia zaręczoną z następcą tronu.
-Świetnie...! -Rzuciła się w moją stronę zrzucając mnie z pniaka. - Ah... Mam nadzieję, że nie boisz się zwierzątek. Moja mama ma ciepłe serce, zawsze ratuje głodujące zwierzaki z ulicy. Ostatnio przyniosła takiego białego, małego pieska... Chyba stracił mamusie, ma jakieś deformacje na ciele.
-Jakie deformacje? -Dopytałam zainteresowana.
-Odstające dwie kości od boków, ale nie przeszkadza mu to w normalnym funkcjonowaniu.
-Oh... Okej. Nie, nie boję się zwierząt. Zwłaszcza uroczych szczeniaków.
Iris pomogła mi wstać, musiałyśmy wrócić na ostatnie lekcje, z czego nie była zbytnio zadowolona. Przez cały dzisiejszy dzień miałam niezrozumiałe uczucie niepokoju, jakby coś miało się wydarzyć. Coś niedobrego. To nie dawało mi spokoju, nie pozwalało się skupić na nauce. Panna Snow chyba to zauważyła, gdyż co raz starała się przyciągnąć moją uwagę. Ah tak... Panna Snow. To kolejny niezrozumiały dla mnie temat. Pomogła mi. Jest wiedźmą pozbawioną mocy, ale dalej ma magiczną krew. Król nie jest świadom ile magicznych istot jest tuż pod jego długim nosem... Jedną niedługo posadzi na tronie obok własnego syna. A mówi się, że tak mało magii zostało na świecie... A tu taka niespodzianka.
Po lekcjach postanowiłam od razu zawitać do Iris, by ojciec nie mógł szukać żadnych bezsensownych wymówek. Jej dom znajdował się na skraju stolicy, więc dość spory kawałek. Zaproponowałam, by pojechać wierzchem na Bohrze. Ani klacz, ani Iris nie były zbytnio zadowolone z tego pomysłu, jednak obie starały się go zaakceptować. Mają zbyt podobne do siebie charaktery, by któraś mogła odpuścić swoją niechęć do drugiej.
Udało nam się dostać na miejsce miło spędzając przy okazji czas.
CZYTASZ
Zło twojej krwi
Fantasy18-letnia Sophie jest córką wysoko postawionego w kraju mężczyzny. Będąc całe życie w ukryciu chce poznawać świat i zacząć chodzić z rówieśnikami do szkoły. Problemem są jednak jej magiczne zdolności, przez które przed jej narodzinami toczyła się kr...