[...] Sophie's pov, 2 dni po ucieczce.
W końcu udało nam się wyjechać z wioski. Jo rozkazał mi iść ciągle ścieżką na przód, a sam bez słowa zginął w zaciemnionej części lasu. Byłam tak zmęczona ostatnimi wydarzeniami, że nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Korzystając z okazji, zwolniłam kroku. Ponownie wzięło mnie na rozmyślenia. Wychowywali mnie na skromną dziewczynę. Wpajali, że kontakty, a co gorsza przebywanie z mężczyzną sam na sam jest niedopuszczalne. Tylko czy gdybym nie spotkała tego jegomościa, a on nie zgodziłby się wziąć mnie ze sobą, to czy dalej bym żyła?
Moje rozmyślenia przerwał wrzask sowy. Klacz nadstawiła uszu.-To tylko sowa, Bohra. Spokojnie.
Wrzask ponowił się, jednak z całkowicie innej strony. Ten był dość... mało naturalny. Coś przebiegło obok za drzewami.
-Jo, to ty?
Zapytałam krótko. Klacz w pewnym momencie odskoczyła w bok, pociągając mnie za sobą. Brakowało kilka minimetrów, by strzała trafiła mnie w bark. Nagle usłyszałam brzdęk rzucanego noża, bólowe westchnięcie i głuchy dźwięk uderzającego o ziemię ciała. Zdezorientowana zaczęłam się rozglądać, puściłam wodze klaczy, łapiąc za mały sztylecik. Szelest dobiegał z każdej strony. Ktoś zaczął się krztusić, prawdopodobnie pluł krwią. Za plecami usłyszałam bieg. Mężczyzna ubrany cały na czarno, z zasłoniętą twarzą biegł w moją stronę z mieczem. Spanikowałam, wystawiłam rękę przed siebie, licząc na zbawienie. Moja magia, jak gdyby tylko na to czekała wystrzeliła fioletowym promieniem w napastnika. Był tym tak zaskoczony, że nie próbował zrobić uniku. Upadł bezruchu na ziemię. Nagły, gorący ból na plecach sprawił, że przyklęknęłam, mało co nie upadając na ziemię. Nie mogłam się odwrócić, ale usłyszałam, że co najmniej dwie osoby biegną, oddalając się ode mnie. Po chwili nie słyszałam już nic. Złapałam za rączkę nożyka, który wbił się centralnie między prawą łopatkę i bark. Syknęłam, adrenalina umożliwiła mi zrobienie czegoś, na co na "trzeźwo" bym się nie zdecydowała. Szybkim ruchem wyciągnęłam narzędzie i odrzuciłam je na ziemię. Próbując uspokoić oddech, wstałam i oparłam się lewą ręką o strzemię siodła. Klacz przekręciła łeb w moją stronę, w jej oczach widniało zmartwienie.
-Jesteś cała? - Podskoczyłam, gdy Jo nagle pojawił się w moim polu widzenia. Pożałowałam mojej nagłej reakcji i skrzywiłam się z bólu.- Odwróć się.
Dotknął delikatnie moich pleców.
-Trzeba to opatrzeć. Musimy się gdzieś zatrzymać. -Poczułam jego oddech na swoim karku.
Jo przejechał koniuszkami palców po mojej łopatce, syknęłam cicho, czując promieniujący ból. Zerknął przez moje ramię, dojrzał powalonego przez moją magię mężczyznę.
-Nie żyje?
-Nie wiem, zaatakowałam go magią... -Speszyłam się.
-Dobra robota. - Przekręcił w dłoni nożyk, wyszedł zza mnie, pochylił się nad ciałem mężczyzny. Szybkim ruchem rozciął mu gardło.- Nawet jeśli żył, to już żyć nie będzie. Nie chciałaś go zabić, inaczej twoja magia zrobiłaby to za ciebie.
Nie zdążyłam odwrócić wzroku, mimo że widziałam w ciągu ostatnich kilku dni już tyle trupów, to bezwzględne zachowanie Jo przyprawiło mnie o mdłości.
-Boisz się krwi? Czy może śmierci? -Pokiwałam głową, obojętnie odwracając wzrok.
[...]
Chłopak znalazł domek na skraju wioski, najwyraźniej właścicieli nie było od przynajmniej kilku dni. Bez problemu włamał się do środka. Chciałam zdjąć z klaczy sprzęt, by spokojnie puścić ją wolno, jednak to było ponad moje siły z dziurą na plecach. Jo przeciągnął krzesło na środek pokoju i wskazał na nie ręką. Zaczął szperać w szafkach. Wyciągnął przezroczystą ciecz i jakiś bandaż.
CZYTASZ
Zło twojej krwi
Fantasy18-letnia Sophie jest córką wysoko postawionego w kraju mężczyzny. Będąc całe życie w ukryciu chce poznawać świat i zacząć chodzić z rówieśnikami do szkoły. Problemem są jednak jej magiczne zdolności, przez które przed jej narodzinami toczyła się kr...