Rozdział 6-Poważna rozmowa

39 5 0
                                    

Maggie coraz częściej spotykała się z Valdezem, co strasznie działało na nerwy jej braciom. Chcieli coś zrobić, ale liczyli się z tym, że jeśli skrzywdzą Valdeza to siostra się już do nich nie odezwie, czego nie chcieli. Maggie była świetną towarzyszką i niedość, że można z nią było o wszystkim porozmawiać to na dodatek robienie z nią żartów i wysadzanie różnych rzeczy było istną przyjemnością. Postanowili, że na razie nic nie będą z tym robić. Będą czekać na rozwój wydarzeń.
Maggie siedziała na obrotowym krześle w Bunkrze 9. Nudziła się.
-Długo jeszcze?-jęknęła obracając się. Leo zaśmiał się pod nosem.
-Pytałasz o to już piąty raz.-odparł przerywając pracę.
-No wiem, aleeee....no wiesz wszystko się może zmienić w ciągu....hm..pięciu minut.-odparła podśmiewając się. Chłopak pokręcił głową z uśmiechem i wrócił do pracy.
Maggie westchnęła i zaczęła przeglądać szuflady w biurku. Znalazła jakieś klucze, plany, ołówki i masę śmieci. Natrafiła na zamkniętą szafkę. "Małe sekreciki Leosia" pomyślała. Wyciągnęła z kieszeni agrafkę i już po chwili zamek w szufladzie puścił.
Dziewczyna zerknęła na Leona, ale chłopak był zajęty naprawą jakiegoś sprzętu i nawet nie widział co ona robi.
Zerknęła do szuflady. W środku były listy. Masa listów. Wszystkie były poplamione smarem albo wyglądały jakby ktoś na nie wylał wodę. Każdy z listów był zaadresowany do jednej osoby Calipso. Najwidoczniej Valdez jeszcze nie pogodził się z tym, że zerwali i cały czas coś czuł do córki Atlasa. Na dnie szuflady leżało zdjęcie. Calipso była naprawdę ładna. Miała długie ciemnobląd włosy, ciemne oczy i jasną cerę. Maggie nie dziwiła się, że Leo był w niej zakochany. Odłożyła zdjęcie do szuflady i ją zamknęła.
-Leo?
-Hm?-chłopak oderwał się od pracy. Jego twarz była umazana smarem, a na ustach widniał delikatny uśmiech.
-Nie wiem czy mogę o to pytać. No bo to nie moja sprawa.
-Widzę, że szykuje się poważna rozmowa.-zaśmiał się. Maggie opanowała panika. "Po co ja wogóle zaczynałam ten temat?"
-Czy..Cały czas kochasz Calipso?-spytała błądząc wzrokiem po swoich dłoniach. Twarz Leona od razu straciła radosny uśmiech.
Nastała chwila bardzo niezręcznej ciszy.
-To...skomplikowane.
-Jasne rozumiem.
-Brakuje mi jej. Nie wiem czy to jeszcze miłość, ale coś na wzór. A dlaczego o to pytasz?
-Eeee....
-Grzebałaś w zamkniętej szufladzie prawda?-spytał odzyskując radosny nastrój.
-No może.
-Chyba muszę podwójnie zabezpieczyć swoje rzeczy.
-No chyba musisz. Najlepiej ogniem.
-Przemyślę to.-odparł.-Chcesz mi może pomóc?
-A co boisz się, że odkryję coś jeszczę?
-Odkryłaś już chyba wszystko.
Oboje usiedli przed machiną, którą reperował Leo. Chłopak przykręcał śrubki, a dziewczyna się temu przyglądała i rozmawiała z nim. Siedzieli tak przez jakiś czas, aż nie usłyszeli huku.
-Harley.-syknął przez zęby Leo. Chwilę później zza machiny wyłonił się chłopiec.
-Leo wywróciłem się o skrzynkę z narzędziami...-przerwał kiedy dotarło do niego, że Leo nie jest sam. Maggie uśmiechnęła się do niego. Chłopiec wyszczeżył się w tak szerokiemu uśmiechu, że nastolatką pomyślała, że coś mu dolega.-Nie wiedziałem, że ktoś jest z tobą.
-No to się dowiedziałeś. Chcesz czegoś konkretnego?
-Nie.
-To po co przyszedłeś?
-Chciałem dotrzymać ci towarzystwa, ale widzę, że już ktoś to robi. Mogę posiedzieć z wami?
-Tak.-powiedziała dziewczyna.
-Nie.-warknął Leo.
-No to zostaję.-odparł i zajął krzesło na, którym wcześniej siedziała Maggie.
Leo był zły, ale nie chciał tego pokazać więc wrócił do pracy.
-Maggie przyjaźnisz się z Leo?
-Eee..no tak..chyba tak. Prawda Leo?
-Tak przyjaźnimy się.-odparł.
-Fajnie. Wiesz co on już dawno o tobie wspominał, że jesteś bardzo fajna i ład...
-Harley, a może pójdziesz pomóc Nyssie?-przerwał mu brat. Nie chciał tu Harleya. Chłopiec miał za długi język.
-Nie. Wolę posiedzieć z wami. Maggie wiesz, że Leo wołał twoje imię przez sen?
-Naprawdę?
-Tak. Czasami mu się to zdarza. A wogóle....Leo wiesz, że palą ci się włosy?-spytał przerywając ośmieszanie Leona. Maggie odskoczyła natychmiast od przyjaciela. Faktycznie paliły mu się włosy. Leo natychmiast się uspokoił, a włosy przestały płonąć.
-To ja może już pójdę.-powiedziała zawstydzona dziewczyna. Dowiedziała się za dużo od Harleya więc wolała się na razie ulotnić.-Do zobaczenia.-dodała i udała się do wyjścia.
-Ała!-krzyknął Harley kiedy oberwał od brata w głowę.
-Przysięgam, że następnym razem cię tu nie wpuszczę.-oświadczył nastolatek.

Córka Hermesa/Leo Valdez Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz