Herosi gwałtownie odwrócili się w stronę Davida i Sue. Ich przyjaciele patrzyli na nich przerażonym i wyczekującym wzrokiem.
-Widzą przez mgłę.-szepnął Valdez podtrzymując swoją dziewczynę.
-Wyjaśnimy wam wszystko, ale nie tutaj.-oświadczyła Moon.
Sue i David szli przed herosami z mętlikiem w głowie. Nie wiedzieli co tu się wydarzyło i co to wszystko ma znaczyć. Czasami wymieniali ze sobą spojrzenia i ukradkiem zerkała na herosów, którzy byli w dość opłakanym stanie.
Brudni i zakrawawieni z zadrapaniami na całym ciele. Nie był to przyjemny widok. Współczuli im takiego życia. Domyślali się, że takie rzeczy w ich przypadku mogą dziać się często.
Maggie szła podtrzymywana przez Leona. Po bliskim kontakcie ze ścianą kręciło jej się w głowie, a plecy okropnie bolały. Chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju w internacie, a jedyną rzeczą na jaką miała ochotę to wtulenie się w chłopaka. Wiedziała jednak, że Sue i Davidowi należą się wyjaśnienia, w końcu widzieli co się zdarzyło.
Recepcjonistka nie zwróciła nawet uwagi na opłakanym stan dwójki nastolatków, co było dla nich zbawieniem. Szybko zabrali klucze i powędrowali do swoich pokoi.
W pokoju 21 na drugim piętrze nie było nikogo prócz nich. Leo siedział na łóżku swojej dziewczyny oparty plecami o ścianę, a Maggie usadowiła się tuż obok niego mocno ściskając dłoń latynosa.
-Co to było?!-spytała Sue.
-Empuza. Wampirzyca z podziemia.-odparł Valdez.
-A coś więcej?
-No to może od początku.-zaczęła Maggie.-Ale pamiętajcie, że to co usłyszycie w tym pokoju jest ściśletajne i nikt nie może się o tym dowiedzieć.-dodała, a jej przyjaciele pokiwali głowami. Blądynka spojrzała na Leona, a ten kiwnął głową na znak, by wszystko im powiedziała.-Jak dobrze wiecie mieszkamy w Npwym Jorku, ale....to wygląda inaczej niż myślicie. Nie mieszkamy w mieszkaniach czy domach z rodzicami i rodzeństwem.
-Ale przecież sama mówiłaś, że masz rodzeństwo...
-Tak, Sue, ale to wygląda inaczej. Mieszkamy w takim obozie.
-Jakim obozie?
-Obozie Herosów.-odparł na pytanie przyjaciela Leo.-Ja i Maggie jesteśmy herosami. Pół ludźmi, pół bogami.
-Wkręcacie nas?-spytał szatyn.
-Nie. To prawda. W Nowym Jorku jest obóz herosów dla dzieci Greckich bogów.
-Jest przeznaczony głównie na lato, ale niektórzy spędzają tam cały rok.-włączyła się Maggie.-Obóz jest chroniony przez magiczną barierę przez, którą potwory takie jak na przykład empuzy nie mogą się przedrzeć.
-Jesteście pół bogami?!-krzyknęła Sue.-Takimi jak Herakles?
-Taaa na tej zasadzie. Tyle, że naszym boskim rodzicem nie jest Zeus.
-Ja jestem córką Hermesa, a Leo to syn Hefajstosa.
-Ja chyba śnię.-powiedział David opadając na krzesło.-I wy takie cyrki z tą emeduzą czy jak jej tam macie codziennie?
-Nie do końca. Jeśli wyjdziemy poza teren obozu to potwory nas wyczują i będą chciały zabić. Nie zdarza się to codziennie, ale istnieją na to duże szanse.
-Ilu jest pół bogów?
-Całkiem dużo. Każdy z pół bogów ma w obozie swoje domki, mieszkamy tam z przyrodnim rodzeństwem. Domków jest aż 20.
-Macie dużo rodzeństwa no nie?-spytała Sue.
-Trochę. Wydawać by się mogło, że to Zeus będzie miał najwięcej dzieciaków, ale okazuje się, że tak nie jest. Wielka Trójka żadko kiedy ma dziecko w tych czasach. Najwięcej dzieci jest u Hermesa i Apolla.-odparł Leo.
-Zmieniając temat.-zaczęła Sue.-Czy inni ludzie też mogą widzieć to co my?
-Nie wszyscy. Są ludzie którzy wodzą przez mgłę, czyli taką jakby czarodziejską zasłonę. Większość ludzi tego nie potrafi, ale zdążają się wyjątki.-powiedziała Maggie.
-A co z prawdziwą Jesic? Znałam ją od podstawówki.
-Obawiam się Sue, że prawdziwej Jesicy już nie ma. Przykro mi.-powiedziała smutno Moon.
Oczy Sue zaszkliły się, ale dziewczyna nie pozwoliła spłynąć łzą. Pokiwała tylko smutno głową.
-Wszyscy mają takie odjazdowe moce jak ty?-spytała David, Leona.
-Nie. Jestem swego rodzaju wyjątkowy. Ostatnie dziecko Hefajstosa z taką samą mocą spowodowało pożar Londynu z 1666. Każdy heros ma inne zdolności odziedziczone po boskim rodzicu. Maggie umie świetnie kraść i rozbrajać zamki tak samo jak jej rodzeństwo, ale każde z nich robi to inaczej.
-Moi bracia Travis i Connor nie potrafią się skradać, ale za to doskonale grają w pokera, siostra Alice świetnie i cicho się wspina. Każdy z nas ma inną zdolność. Chris i Cecil znakomicie biegają, a Julia jest tak bardzo przekonująca, że czasami sama nie wie, czy powiedziała prawdę, czy skłamała. Ja natomiast w kilka chwil mogę rozbroić każdy zamek bezszelestnie, co nie jest takie proste. Moje rodzeństwo dalej nie dowierza w to, że sami tak nie umieją, a uwieżxie mi zamki rozbrajają równie dobrze.-opowiadała Moon.
-W domku Hefajstosa też jest ciekawie. Wszyscy mamy techniczne uzdolnienia, ale nikt nie przekówa mieczy tak jak moja siostra Nyssa. Wszyscy moi bracia są świetni w budowaniu, ale każdy w innej dziedzinie. Mój najmłodszy brat Harley jest swego rodzaju maskotką obozową. Jest jednym z najmłodszych o ile nie najmłodszym obozowiczem i wszystkich rozczula.-dołączył się Leo.
-Fajnie wam się chyba żyje w tym obozie.-skomentowała Sue.
-Nie zawsze jest tak kolorowo. Życie herosa jest pełne niebezpieczeństw. Jeśli wyjdziemy poza teren obozu łatwo można nas zabić, a bogowie czasami wybierają sobie któregoś z nas na misję. Niebezpieczną misję, z której nie wiadomo czy wrócimy żywi.-wyjaśnił latunos.
Przez chwilę panowała cisza. Wszyscy pogrążyli się we własnych myślach.
Maggie ulżyło i to ogromnie. Nareszcie mogła wszystko z siebie wyżucić. Nie bała się odżucenia, bo poznała Sue i Davida na tyle dobrze, że wiedziała, że im można zaufać i się nie zawieść.
Sue miała dylemat. Bardzo współczuła przyjaciołom takiego życia, sama nie wiedziała co by robiła będąc w ich sytuacji. Ale wiedziała, że na pewno ich nie zostawi. Byli dla niej jak rodzina.
David myślał podobnie. Zdążył polubić Valdeza i Moon na tyle bardzo, że chciał kontynuować tę znaimość. Wiedział, że nie z własnej woli są herosami. Tak po prostu już było i koniec. Czuł się wyjątkowo wiedząc o ich tajemnicy i wiedząc o tym, że jako jeden z nielicznych śmiertelników potrafi widzieć przez mgłę.
Ten dzień na zawsze wrył się w pamięć Leona i Maggie. Wiedzieli, że poza obozem też mają osoby, na których mogą polegać, i które akceptują ich takimi jakimi są. To było wspaniałe uczucie.*****
Witajcie kochani!
Oto ostatni rozdział tej opowieści. Bardzo będę tęskniła za pisaniem tego, ale nie mogę ciągnąć historii w nieskończoność.
Świetnie pisało mi się to fanfiction i jeszcze lepiej mi się je czytało.
Mam nadzieję, że napiszę do tego jeszcze kiedyś jakiś one short, ale na razie nwm. Zobaczę jak będzie z moją weną.
Mam nadzieję, że do zobaczenia.❤️🥹
CZYTASZ
Córka Hermesa/Leo Valdez
FanfictionLeo po tym jak trafia do Obozu Herosów poznaje wiele osób, ale nie zwraca zbytnio na nie uwagi. Jednak pewnego dnia po zerwaniu ze swoją pierwszą prawdziwą miłością Calipso, przechadza się z Piper po Obozie jego uwagę przykówają trzej potomkowie Bog...