Nauczyciele nie szczędzili stresów licealistom. Święta zbliżały się wielkimi krokami i wszędzie można było to wyczuć.
Szkoła powoli zaczynała nabierać kolorów. Wszyscy uczniowie musieli zaangażować się w przystrajanie szkoły.
-Leo trzymaj tą drabinę!-fuknęła na niego Maggie, kiedy znów się zachwiała.
-Spokojnie słońce przecież nie pozwoliłbym ci spaść.-odparł chłopak uśmiechając się szeroko.
Po chwili Moon skończyła wieszać dekoracje i stała już bezpiecznie na ziemi. Spojrzała na swojego chłopaka i ze zgrozą rozejrzała się po korytarzu.
-Leo, znowu się podpaliłeś.-syknęła przez zęby. Obawiała się, że kiedyś moce chłopaka wyjdą na jaw.
Leo umiał kontrolować ogień, byķ ognioodporny i nie marzł, ale pojędyńcze płomyki zawsze mu się wymykały i to w najmniej spodziewanych momentach.
-Spokojnie, choca. Jesteśmy tu sami. Zaczynasz już powoli wariować.
-Wiem. Nie mam już po prostu siły do tego wszystkiego. W obozie nie musieliśmy się ukrywać i nie musiałeś tak kontrolować swojej mocy. Tutaj jest o wiele ciężej.
-Zdaję sobie z tego sprawę. Ciężko mi kontrolować te płomyki, ale jakoś daję sobie radę. Nie martw się Maggie.-odparł i delikatnie ją pocałował.
-Tęsknię za Hoodami. I za resztą.-powiedziała wtulając się w Valdeza.
-Już niedługo się spotkacie. Ja też tęsknię za swoimi. Nawet za Harleyem i jego długim jęzorem i plotkarstwem.-oznajmił chłopak, a Moon lekko się zaśmiała.
Też tęskniła za młodszym bratem Leona. Mimo, że Harley potrafił nieźle zaleźć za skórę, to był naprawdę uroczy i rozczulający. Jego plotkarstwo i długi język były znane w całym obozie i jeśli ktoś czegoś nie wiedział (w sprawach nie związanych z zajęciami czy treningami) to pytał o to Harleya.
Chwilę ciszy przerwała dzwoniąca komórka Maggie. Dziewczyna na uczciwie ją kupiła, czego nie zrobiłaby gdyby nie namowy Leona. Niektórych nawyków, w tym małych kradzieży nie potrafiła się oduczyć.
-Halo?
-Cześć, siostra!
-Connor, nie musisz tak krzyczeć.-upomniała go gwałtownie odrywając rękę od ucha. Ucieszyła się słyszonc brata, ale krzyki Connora w końcu spowodują u niej pęknięcie bębenków.-Co tam ciekawego w obozie?
-Sama nuda bez ciebie. Nie mam co robić. Julia złamała rękę, bo się poślizgnęła na lodzie, którego NIE zrobiłem, a Alice znika gdzieś z jakimś chłopakiem. Cecil całymi dniami śpi, a w nocy nie daje spać nam, a Chris ubolewa nad tym, że Clarisse jest na uniwerku. Generalnie wieje nudą na kilometr. Dzwoniłem do Travisa, ale nie mógł długo gadać bo miał jakiś super ważny egzamin. A co tam u was? Valdez już zwariował od tej nauki?
-Jakoś się trzymam Hood, ale dzięki za troskę.-powiedział Leo, na tyle głośno żeby Connor go usłyszał.
-Nie ma sprawy. Przyjedziecie na święta?
-Ta. Będziemy za jakiś tydzień w obozie. Na razie męczymy się z dekoracjami i nauką. Gdyby nie Sue to chyba by nie było tak dobrze.-powiedziała Moon ruszając korytarzem na przód, a Leo ruszył zaraz za nią biorąc przy okazji drabinę.
-Sue to ta twoja współlokatorka? Ta ruda?
-Tak. Dzięki niej i Leonowi jeszcze tu nie zwariowałam. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak Travis to wszystko wytrzymuje.
-Ja też nie. Może odziedziczył po ojcu jakąś super tajną moc, o której nie powiedział? Nie mało prawdopodobne w sumie. W każdym razie ma coś co mu pomaga w nauce. Ja już bym dawno zwariował.
-Ja już wariuję. Chwała bogom, że tylko jeszcze tydzień i przerwa od tego więzienia.
CZYTASZ
Córka Hermesa/Leo Valdez
FanficLeo po tym jak trafia do Obozu Herosów poznaje wiele osób, ale nie zwraca zbytnio na nie uwagi. Jednak pewnego dnia po zerwaniu ze swoją pierwszą prawdziwą miłością Calipso, przechadza się z Piper po Obozie jego uwagę przykówają trzej potomkowie Bog...