Rozdział 37-Wszystko znowu było po staremu

10 2 0
                                    

Nareszcie nastała przerwa świąteczna. Wszyscy licealiści w końcu mogli odpocząć od ciężkiej nauki i wrócić do domów, a w przypadku Maggie i Leona do obozu.
-Zadzwonię do ciebie Sue, gdy znajdę wolą chwilę, obiecuję.-powiedział jej na pożegnanie Maggie i mocno ją przytuliła.
-No ja myślę. Będę czekała na twój telefon od jutra. Albo nawet od dzisiaj.-odparła uśmiechnięta rudowłosa i jeszcze mocniej przytuliła blądynkę.
-Do zobaczenia dziewczyny.-krzyknęła jeszcze do Jesici i Daisy i ruszyła w stronę Leona, który czekał na nią kawałek dalej.
-Nareszcie koniec.-westchnął latynos.-Jak pomyślę o tym, że za niedługo tu wracamy to mi słabo.
-Na razie myśl o tym, że wracamy do obozu. Już się nie mogę doczekać.-odparła uradowana Moon.

*****

-No w końcu!!-ryknął Connor kiedy drzwi Jedenastki się otworzyły. Maggie ledwo zdążyła wejść do środka, a już była ściskana przez młodszego Hooda. Bardzo mocno ściskana.
-Connor....dusisz mnie.-wysapała. Chłopak ją puścił, a jego niebieskie oczy zalśniły wesoło.
-Siadaj i opowiadaj. Travis będzie jutro też mu musisz wszystko opowiedzieć. Albo jutro opowiesz? Nie dzisiaj bo do jutra nie wytrzymam. Travis powinien przyjechać dzisiaj.-mówił jak najęty.
Moon tęskniła za tym jego gadulstwem. Nie to, że nie miała obok siebie takiej gaduły. Sue godnie zastępowała Connora, ale jednak to nie było to samo.
-Dobrze już dobrze, Coonor opanuj się.-upomniał go Cecil i przytulił siostrę, a potem to samo zrobili Chris, Alice i Julia, którzy również nie mogli się doczekać tego co ma im do opowiedzenia siostra.
Maggie nawet się nie rozpakowała tylko usiadła na swoim łóżku i zaczęła opowiadać wszystko co się wydarzyło w szkole.
Mówiła o współlokatorkach, o zajęciach, o wyglądzie szkoły, o kołach zainteresowań i takich tam, a rodzeństwo słuchało jej z uwagą. Byli ciekawi jak zmieniła się szkoła odkąd byli w niej ostatni raz. Czyli dawno.

*****

Leo siedział na krześle w mini kuchni w Dziewiątce. Nyssa stała przy blacie i czekała aż woda na herbatę będzie gotowa. Harley wesoło machał nużkami siedząc naprzeciwko Leona i zajadając się herbatnikami z dżemem.
-To opowiadaj Valdez.-zachęciła go siostra.-Bardzo się to wszystko zmieniło?
-No trochę. Zrobili nawet koło zainteresowań dla mechaników. Chodzę na każde spotkanie, jest ekstra. Ciężko tylko z nauką, ale to jak zwykle w szkole.
-A co z Maggie?-spytał Harley z pełną buzią.
-W jakim sensie?
-No jak sobie radzi i czy dalej jesteście tacy super zakochani, czy coś się zepsuło?
-Harley!-fuknęła na niego siostra.
-Wszystko wporządku. Dalej jesteśmy super zakochani i radzi sobie wporządku.-odparł Leo udając głos młodszego brata.
-Ej ja wcale tak nie mówię.-oburzył się chłopiec.
-Właśnie, że tak mówisz.-kłucił się z nim latynos, cały czas udając jego głos.
Harley skrzyżował małe rączki na klatce piersiowej i zrobił obrażoną minę, na co Nyssa i Leo się zaśmiali. Valdez tęsknił za tym małym urwisem. Brakowało mu tej jego obarżonej minki i humorków, które zmieniały się jak pogoda w górach.
-Nie gniewaj się mały, już nie będę.-oznajmił Leo podchodząc do barciszka i czochrając mu włosy. Chłopczyk uśmiechnął się szeroko i wrócił do zajadania ciasteczek.
-Brakowało nam cię Leo. Może i Harley ma humorki, ale na pewno nie takie jak twoje.
-Dzięki, Nyssa. Mnie brakowało twojej zgryźliwości.-bąknął Valdez, ale uśmiechnął się lekko do siostry.
Wszystko znowu było po staremu.

Córka Hermesa/Leo Valdez Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz