Głowę Leo od tygodnia wypełniały myśli o Maggie. Nie wiedział co ma z tym zrobić. Nie gadał nawet z tą dziewczyną, a jednak było w niej coś co sprawiało, że cały czas jego podświadomość do niej wracała.
Nie mógł powiedzieć o tym Piper bo ona zaraz zaczęłaby go z nią swatać. Jedyną osobą, która o tym wiedziała był jego młodszy brat Harley.
Leo nie był pewny czy dobrze zrobił mówiąc o tym dzieciakowi. Harley uwielbiał plotki i miał strasznie długi język.
-A ona ci się podoba?-spytał pewnego razu malec kiedy razem z Leo majstrował coś w Bunkrze 9.
-Harley ja jej nawet dobrze nie znam. Skąd mam wiedzieć czy mi się podoba?
-Mówiłeś, że prawie cały czas o niej myślisz, a z tego co wiem ona jest ładna.
-Młody może byś się zajął czymś pożytecznym?
-To jest pożyteczne!-oburzył się chłopiec.-Dzięki temu będę mógł ci doradzić gdzie ją zabrać na randkę. A zresztą nie mogę patrzeć jak tęsknisz za tą głupią Calipso.
-Oj dzieciaku co ja z tobą mam.-Leo poczochrał włosy młodszego brata.-Dzisiaj do niej zagadam. Pasuje?
-Pewnie. Biegnę powiedzieć Nyssie.
-ŻE CO?! Miałeś nikomu nie mówić.
-No, ale ona kiedyś podsłuchała naszą rozmowę i zagroziła, że jak jej nie powiem o kogo chodzi to mi nie odda pilota od telewizora. A ja musiałem obejrzeć serial.
-Czasami mi się wydaje, że ten telewizor i seriale nie są dla ciebie dobre.
-Możliwe. Ale tylko my mamy telewizor w całym obozie więc musiałem jej powiedzieć. Wybacz Leo.
-Okej, ale nikt więcej ma o tym nie wiedzieć.
-Dobrze.-odparł chłopiec i popędził do wyjścia z Bunkra 9.
-Popełniłem największy błąd swojego życia.-westchnął chłopak.
Maggie siedziała na arenie. Nikt nie walczył i nic konkretnego się nie działo, ale teraz potrzebowała spokoju. Lubiła siedzieć z ludźmi, ale czasem samotność jej się przydawała.
-Czemu taka hermosa chica siedzi sama?-usłyszała głos i aż podskoczyła.
-Potrzebuję samotności.-odparła. Chłopak usiadł obok niej.-Powiedziałam samotności.
-A czy nie możesz w samotności posiedzieć ze mną?
-O co ci chodzi Valdez?
-Widzę, że mnie znasz i nie dziwię ci się. O nic mi nie chodzi. Chcem sobie posiedzieć w miłym towarzystwie.
-Ale my się nawet nie znamy. Skąd możesz wiedzieć że jestem miła?
-Takie przeczucie chica-odparł puszczając jej oczko.
-Skoro nie boisz się, że cię okradnę to możesz zostać.
-Ja się nie boję niczego.
-Ta jasne.
Przez chwilę panowała pomiędzy nimi cisza.
-Wiesz, twój brat za mną nie przepada.
-Który brat? Wiesz mam ich sporo.
-Travis. Connor pewnie też.
-Nie przejmuj się nimi. Hoodowie mają pełno wrogów w całym obozie.
-Ta, ale ja raczej nie chcem być w tym gronie. Słyszałem o ich zemstach i naprawiałem szkody, które wyżądzili.
-A wogóle to czym im podpadłeś?
-Tak w zasadzie nie zrobiłem nic złego.
-Do brzegu, elfie.
-W niewłaściwy sposób, przynajmniej dla Travida, popatrzyłem na jedną z jego sióstr.
-Mogę wiedzieć, którą?
-Może ci kiedyś powiem.
-Kiedyś? Czyli zamierzasz się jeszcze wtranżolić w moją strefę komfortu?
-Planuję. I to nie raz.
-Mogę mieć podejrzenia, że tą siostrą Travisa jestem ja?
-A jesteś jego siostrą?
-Sądząc po tym, że jeszcze się nie skapnąłeś, że nie masz klucza to mogę mieć takie przypuszczenia.-odparła z chytrym uśmiechem i pokazała mu jeden z kluczy, który jeszcze niedawno miał przy pasie. Leo instynktownie złapał za to miejsce i przekonał się, że dzieci Hermesa są BARDZO dobre w tym do czego zostały stworzone.
-W takim razie możesz mieć takie przypuszczenia.-odparł i wyciągnął rękę w jej stronę. Dziewczyna oddała mu klucz i wstała z miejsca.
-Może się jeszcze spotkamy Valdez. No, ale na razie wystrzegaj się Hoodów.
-Dzięki za radę i mam nadzieję, że do zobaczenia chica.-odparł i po chwili dziewczyny już nie było.
CZYTASZ
Córka Hermesa/Leo Valdez
FanficLeo po tym jak trafia do Obozu Herosów poznaje wiele osób, ale nie zwraca zbytnio na nie uwagi. Jednak pewnego dnia po zerwaniu ze swoją pierwszą prawdziwą miłością Calipso, przechadza się z Piper po Obozie jego uwagę przykówają trzej potomkowie Bog...