Przez cały dzień myśli Leo krążyły wokół nowo spodkanej córki Hermesa. Nie wiedział dlaczego, ale ta dziewczyna wydała mu się bardzo ontrygująca. Nie zamienił z nią ani jednego słowa więc wydało mu się dziwne, że cały czas o ni3j myśli. Jego nowym postanowieniem było zagadnąć córkę Hermesa i lepiej ją poznać. Jego rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi Domku 9.
-Wybacz, że przeszkadzam, ale czy jedno z was może pomóc w naprawie naszego domku? Hoodowie znowu zaczynają z dynamitem.-spytałq jedna z córek Hecate stojąca w drzwiach.
-Jasne wezmę tylko narzędzia.-odparł chłopak przeczesując ręką włosy. Wziął swój pas i skrzynkę i ruszył za dziewczyną do domku numer 20. Szkody po "dowcipie"Hoodów i Moon były spore. Prawa ściana domu była prawie cała rozwalona, a w dachu znajdowała się dużą dziura.-W sprawach ogrodu musicie się zgłosić do Demeter.
-Wiem, ale najpierw chcemy załatwić tę ścianę.-odparła.-Travis i Connor już wcześniej byli nieznośni, a teraz jak odnaleziono Meggie jest jeszcze gorzej.
-Znasz Meggie?
-Tak, znaczy nie jakoś dobrze, ale to moja znajoma. Jest fajna, ale trochę nieznośna z tymi Hoodami.
-Rozumiem. No to ja się zabieram do roboty.-odparł chłopak sięgając po młotek i gwoździe.
Meggie przyglądała się pracy przy odbudowie Domku Hecate.
-Jesteśmy nieźli.-przyznała zwracając się do swoich starszych braci.
-Sie wiem. Jeśli coś wybucha to nasza robota.-odparł Travis.
-Kim jest ten chłopak?-spytała blądynka patrząc w stronę Leona. Widziała go w Obozie nie raz jak coś naprawia, podrywa jakieś dziewczyny, albo wałęsa się gdzieś z McLaren.
-To Leo Valdez syn Hefajstosa. Naprawia to co my rozsadzimy.-odparł zdawkowym tonem Connor.-Ostatnio miał załamanie pewnie dlatego go nie widziałaś. Podobno dziewczyna z nim zerwała.
-Aha. To co dziś mamy jakieś plany?
-My tak ty nie. Wybacz siostra, ale teraz musimy załatwić jedną sprawę.
-Okej. To ja spadam na arenę. Podobno Jackson ma się pojedynkować muszę to zobaczyć.-odparła bladynka i ruszyła w kierunku areny. Lubiła patrzeć jak ktoś się pojedynkuje. Sama też była w tym niezła, ale jej głównym atutem jak zresztą atutem wszystkich dzieci Hermesa było rozbrajanie zamków. W tym była najlepsza.
Leo po prawie dwóch godzinach skończył naprawy w domku Hecate. Nie było idealnie, ale na dziś tylko tyle mógł zdziałać.
Kiedy wieczorem wracał do swojego domku zobaczył dwie dziewczyny siedzące pod jednym z drzew i śmiejące się z czegoś. Jedną z nich była Meggie. I znowu te dziwne myśli wróciły mu do głowy.
Szedł wpatrując się w córkę Hermesa do płuki na kogoś nie wpadł. Podniusł wzrok i napotkał niebieskie oczy Travisa Hooda.
-Nawet na to nie licz Valdez. I nie myśl o tym. To nasza siostra masz zakaz zbliżania się do niej.
-Daj spokój Hood ona nie jest małym dzieckiem. A poza tym nie wiesz o czym myślę.
-I nie chcesz żebym się dowiedział. Poza tym jeszcze niedawno ubolewałeś nad tym, że Calipso cię rzuciła. Coś się zmieniło?
-W moim życiu pojawiła się twoją siostra.
-Nawet jeśli ona pojawi się w twoim to ty na pewno nie pojawisz się w jej. -Nie masz takiej pewności Hood.
-Zobaczymy na czyje wyjdzie. Nie skrzywdzisz naszej siostry. Rozkochujesz w sobie dziewczyny, a potem je zostawiasz, a teraz kiedy zostawiła cię Calipso to już wiesz jak się czują te wszystkie dziewczyny. Nasza siostra nie będzie następna. A poza tym ona nie zwróciłaby uwagi na ciebie nawet jakbyś był ostatnim chłopakiem na Ziemi.-odparł Travis i ruszył w swoją stronę.
Te wyrzuty z ust Travisa Hooda były okropne. Leo na prawdę taki był, czy Travis to sobie dopowiedział? Valdez sam już nie wiedział. Najlepiej będzie jutro spytać o to Piper.
CZYTASZ
Córka Hermesa/Leo Valdez
FanfictionLeo po tym jak trafia do Obozu Herosów poznaje wiele osób, ale nie zwraca zbytnio na nie uwagi. Jednak pewnego dnia po zerwaniu ze swoją pierwszą prawdziwą miłością Calipso, przechadza się z Piper po Obozie jego uwagę przykówają trzej potomkowie Bog...