Rozdział 2-Nie licz na to Valdez

61 5 0
                                    

Przez cały dzień myśli Leo krążyły wokół nowo spodkanej córki Hermesa. Nie wiedział dlaczego, ale ta dziewczyna wydała mu się bardzo ontrygująca. Nie zamienił z nią ani jednego słowa więc wydało mu się dziwne, że cały czas o ni3j myśli. Jego nowym postanowieniem było zagadnąć córkę Hermesa i lepiej ją poznać. Jego rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi Domku 9.
-Wybacz, że przeszkadzam, ale czy jedno z was może pomóc w naprawie naszego domku? Hoodowie znowu zaczynają z dynamitem.-spytałq jedna z córek Hecate stojąca w drzwiach.
-Jasne wezmę tylko narzędzia.-odparł chłopak przeczesując ręką włosy. Wziął swój pas i skrzynkę i ruszył za dziewczyną do domku numer 20. Szkody po "dowcipie"Hoodów i Moon były spore. Prawa ściana domu była prawie cała rozwalona, a w dachu znajdowała się dużą dziura.-W sprawach ogrodu musicie się zgłosić do Demeter.
-Wiem, ale najpierw chcemy załatwić tę ścianę.-odparła.-Travis i Connor już wcześniej byli nieznośni, a teraz jak odnaleziono Meggie jest jeszcze gorzej.
-Znasz Meggie?
-Tak, znaczy nie jakoś dobrze, ale to moja znajoma. Jest fajna, ale trochę nieznośna z tymi Hoodami.
-Rozumiem. No to ja się zabieram do roboty.-odparł chłopak sięgając po młotek i gwoździe.
Meggie przyglądała się pracy przy odbudowie Domku Hecate.
-Jesteśmy nieźli.-przyznała zwracając się do swoich starszych braci.
-Sie wiem. Jeśli coś wybucha to nasza robota.-odparł Travis.
-Kim jest ten chłopak?-spytała blądynka patrząc w stronę Leona. Widziała go w Obozie nie raz jak coś naprawia, podrywa jakieś dziewczyny, albo wałęsa się gdzieś z McLaren.
-To Leo Valdez syn Hefajstosa. Naprawia to co my rozsadzimy.-odparł zdawkowym tonem Connor.-Ostatnio miał załamanie pewnie dlatego go nie widziałaś. Podobno dziewczyna z nim zerwała.
-Aha. To co dziś mamy jakieś plany?
-My tak ty nie. Wybacz siostra, ale teraz musimy załatwić jedną sprawę.
-Okej. To ja spadam na arenę. Podobno Jackson ma się pojedynkować muszę to zobaczyć.-odparła bladynka i ruszyła w kierunku areny. Lubiła patrzeć jak ktoś się pojedynkuje. Sama też była w tym niezła, ale jej głównym atutem jak zresztą atutem wszystkich dzieci Hermesa było rozbrajanie zamków. W tym była najlepsza.
Leo po prawie dwóch godzinach skończył naprawy w domku Hecate. Nie było idealnie, ale na dziś tylko tyle mógł zdziałać.
Kiedy wieczorem wracał do swojego domku zobaczył dwie dziewczyny siedzące pod jednym z drzew i śmiejące się z czegoś. Jedną z nich była Meggie. I znowu te dziwne myśli wróciły mu do głowy.
Szedł wpatrując się w córkę Hermesa do płuki na kogoś nie wpadł. Podniusł wzrok i napotkał niebieskie oczy Travisa Hooda.
-Nawet na to nie licz Valdez. I nie myśl o tym. To nasza siostra masz zakaz zbliżania się do niej.
-Daj spokój Hood ona nie jest małym dzieckiem. A poza tym nie wiesz o czym myślę.
-I nie chcesz żebym się dowiedział. Poza tym jeszcze niedawno ubolewałeś nad tym, że Calipso cię rzuciła. Coś się zmieniło?
-W moim życiu pojawiła się twoją siostra.
-Nawet jeśli ona pojawi się w twoim to ty na pewno nie pojawisz się w jej. -Nie masz takiej pewności Hood.
-Zobaczymy na czyje wyjdzie. Nie skrzywdzisz naszej siostry. Rozkochujesz w sobie dziewczyny, a potem je zostawiasz, a teraz kiedy zostawiła cię Calipso to już wiesz jak się czują te wszystkie dziewczyny. Nasza siostra nie będzie następna. A poza tym ona nie zwróciłaby uwagi na ciebie nawet jakbyś był ostatnim chłopakiem na Ziemi.-odparł Travis i ruszył w swoją stronę.
Te wyrzuty z ust Travisa Hooda były okropne. Leo na prawdę taki był, czy Travis to sobie dopowiedział? Valdez sam już nie wiedział. Najlepiej będzie jutro spytać o to Piper.

Córka Hermesa/Leo Valdez Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz