Rozdział 13-Kłutnia

22 2 0
                                    

Maggie biegła prosto do Bunkra 9. Nie zwracała uwagi na popychania i krzyki innych hedosów, których potrąciła. Jak najszybciej musiała zobaczyć się z Valdezem i spytać go czy Hoodowie mówili prawdę.
Już nie wiedziała komu może wieżyć. Czy jeśli Leo zaprzeczy to kłamie, czy może to właśnie on mówi prawdę. Co prawda znali się nie długo, ale jeszcze niedawno myślała, że chłopak jest z nią szczery aż do bólu, a teraz bracia namieszali jej w głowie.
Biegła ścieżką przez las z mętlikiem w głowie. Była już w połowie drogi kiedy zza zakrętu wyłonił się latynos. Uśmiechnął się na jej widok, ale ona tego nie odwzajemniła.
-Hola chica.
-To prawda?-spytała, trzęsąc się z emocji. Chłopak zauważył ślady po łzach na jej policzkach i czerwone oczy.-Czy to prawda, że to był tylko zakład?
-O czym ty mówisz, Maggie?-spytał zszokowany.
-Travis i Connor mi powiedzieli. Powiedzieli mi, że razem z Percym i Piper śmiałeś się ze mnie. Mówili, że usłyszeli waszą rozmowę o zakładzie. I...że..że tak naprawdę...wogóle mnie nie lubisz.
-Co ty gadasz?!-oburzył się chłopak.-Oni to wszystko zmyślili! Oczywiście, że cię lubię. To stek bzdur!
-Dlaczego mieliby kłamać?
-Bo mnie nie znoszą! Już od początku im się nie podobało, że się spotykamy! To zwykli oszuści.
-Nie posynęliby się do czegoś takiego. Mówili, że to tu jesteś zwykłym oszustem.
-To kłamstwa! O uwież mi na pewno by się do czegoś takiego posunęli. Chcieli żebyśmy się kłucili.
-Znam ich. To moi bracia, nie zrobiliby mi czegoś takiego.
-Myślałem, że jesteś rozsądniejsza. Oni kłamią ci w żywe oczy, a ty to łykasz jak pelikan.
-Czyli sugerujesz teraz, że jestem głupia?! Jak ja wogóle mogłam zwątpić w słowa Hoodów? Ty naprawdę jesteś oszustem! A ja cię polubiłam! Myślałam, że coś nas łączy, że ta przyjaźń jest prawdziwa!
-Bo była do płóki nie łyknęłaś kłamstw braci!-krzyknął chłopak.
-Jesteś wstrętny! Jak ja wogóle mogłam cię lubić? Teraz pokazuje się twoja prawdziwa natura! Nie dziwię się Calupso, że z tobą zerwała! Zasłużyłeś sobie na to!-krzyknęła, odwróciła się i cała zapłakana pobiegła w stronę obozu.
Leo starał jak wryty. Nie chciał jej powiedzieć tych wszystkich okropnych słów. Nie chciał jej ranić ani krzywdzić. Zależało mu na niej. Zależało bardziej niż na Calipso. Nie umiał wytłumaczyć tego dlaczego tak na nią nawrzeszczał. Miał pretensje i czuł złość do Hoodów, a nie do Maggie.
-Maggie, poczekaj!-krzyknął po chwili odzyskując świadomość i zaczął za nią biec.-Przepraszam!-krzyczał, ale dziewczyna już dawno zniknęła mu z oczu.
Chłopak wrócił do obozu z nadzieją, że spotkw w nim córkę Hermesa. Szedł szybkim krokiem pomiędzy domkami i wymijał innych obozowiczów. Szukał pośród nich blądynki, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Sprawdził arenę, pawilon jadalny, najbliższą okolicę, ale dziewczyny nigdzie nie było. W końcu pełen obaw stanął pod drzwiami Jedenastki. Zapukał do drzwi, a w nich stanęła Julia.
-Jest Maggie?-spytał z nadzieję. Dziewczyna znieżyła go wzrokiem od góry do dołu i spowrotem.
-Nie, nie wróciła jeszcze, a nawet jeśli wróci to raczej nie będzie chciała cię widzieć.-odparła i chciała zamknąć drzwi, ale chłopak przytrzymał je ręką.
-Błagam cię ja musze jej to wszystko wyjaśnić. To nie jest tak jak powiedzieli Hoodowie. Oni kłamią.
-Posłuchaj, mnie uważnie. Nie twierdzę, że Travis i Connor to aniołki, ale kochają Maggie jak rodzoną siostrę. Nie traktują tak samo mnie, czy Alice. Raczej nie chcieliby jej skrzywdzić w tak okropny sposób.
-Dlaczego nikt mi nie wieży?! Nigdy w życiu nie założyłbym się o coś takiego. Maggie jest wspaniała i ja ją uwielbiam. Nie skrzywdziłbym jej!-krzyknął. Julia popatrzyła na niego nieprzeniknionym spojrzeniem, a potem westchnęła ciężko.
-Dam ci znać, kiedy wróci.-powiedziała w końcu.
-Dziękuję.-odparł Leo.
Żadne z nich nie wiedziało jednak, że nie zobaczą Maggie przez najbliższe kilka dni.

Córka Hermesa/Leo Valdez Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz