Grayson
Od Kruszynka: Dziś nie mogę
Od Kruszynka: Elliot i Charlie mają dziś do was przyjść.
Do Kruszynka: Chcesz mi przez to powiedzieć, że mam wyjść do ludzi?
Od Kruszynka: TakRzuciłem telefon na łóżku, na którym leżałem. Odnalazłem dłonią poduszkę i przyłożyłam ją sobie do twarz.
Sama jest aspołeczna.
Usłyszałem jak dźwięk otwieranych dzwi. Głównie dla tego, że za trzeszczały.
Kurwa muszę wreszcie coś z nimi zrobić. Odłożyłem pierz, patrząc na moją mamę, która stała w dziwiach. Patrzyła na mnie podejrzanym spojrzeniem. Podeszła i usiadła obok mnie na łóżku. Dopiero teraz zauważyłem, że moja mama nie wygląda, jak moja mama. Miała na sobie czarną długą sukienkę, a twarz miała pomalowała.
Coś mnie ominęło?
Znowu.
- Dlaczego jesteś taka odstrzelona? Wyglądasz jakbyś szła na podryw roku - powiedziałam mamie, na co ta się roześmiała.
- Idę z Zack do restau…
- Go stać? - Zapytał mamy, przerwyjac jej. Posłała mi zirytowane spojrzenie, uderzając mnie w ramię. Zacząłem masować uderzone miejsce, udając jak bardzo mnie zabolało. Brunetka widząc moja minę z trudem powstrzymała śmiech. - Kiedy tata przyjeżdża?
- Od świat minęło pięć dni, kochanie - mówiła, nachylając się nad mną. Zgarnęła moje włosy z czoła, by mnie w nie pocałować. - Do Liv przychodzi jej chłopka z swoim bratem mniej ich na oku, dobrze?
Skinąłem głowę na prośbę mamy. Ona przytuliła się do mnie na pożegnanie. Wstała, a ja przymknęłem oczy. Otworzyłem je, gdy usłyszałem za trzeszczeniem. Wstałem z łóżka, kierując się do kuchni. Po drodze spotkałem mamę, której szybko wytłumaczyłem czemu tak pędzę. Coś było nie tak, gdy zeszlem na dół. Olivia nie siedziałam w salonie ani nie chodzial po domu, jak to miała w zwyczaju. Weszłem do kuchni gdzie na moje nieszczęście spotkałem tylko Zack. Przeszłem obok niego obojętnie. Weszłem do garaży, w poszukiwanie czegoś, czy mógłbym nasmarować dzwi, by nie skrzypiały. Znalazłem coś czym według mnie mogłem naprawc moje dzwi.
- Dzień dobry, Grayson - powiedział Zack, gdy zamykałem dzwi od garażu. Przewróciłem oczami, czując przypływ irytacji. Nie miałem ochoty na jakąkolwiek pogawędkę. Miałem już wychodzić z kuchni, gdy usłyszałem głos fagasa mojej mamy:
- Dziś zostań w domu, bo
- Koło dupy mi to lata - mówiłem, idąc do niego plecami. Wyszłem z kuchni, kierując się w stronę schodów. Szybko po nich pobiegłem. Odłożyłem smar na biurko w moim pokoju. Skierowałem się do pokoju siostry. Zapukałem do jej pokoju. Nie dostałem na to odpowiedzi, więc pociągnęłam delikatnie za klamkę. Kiedy otworzyłem dzwi moim ocza ukazała się śpiącą Liv. Siostrze koc lekko obsunął się z pleców, więc podeszłem i ją nim przykryłem. Jednak nie zrobiłem tego delikatnie, bo brunetka przetarła oczy i długo mi się przyglądała.
- Która jest? - Zapytała się nie przytonie. Spojrzałem na zegark, który stał na półce obok książek.
- Druga osiemnaście po południu - powiedziałem, na co siostra otworzyła szerzej oczy.
- Kurwa - powiedziała, gwałtownie się podnosząc.
- Olivia - posłałem jej zirytowane spojrzenie. Ona uśmiechnęła się na przeprosiny i wybiegła z pokoju. Nie zawracałem sobie nią już dłużej myśleć. Najważniejsze dla mnie było, że nic się jej nie stało. Wyszłem z jej pokoju, kierując się do sławnego.
Siedziałem na tymi cholernym dzwi dłużej niż chciałem. Jednak był jakiś tego plus. Moje dzwi nie wydawały żadnych odgłosów przy otwierani i zamykaniu. Zadowolony z swojej pracy poszłem umyć ręce, aby na chwie się zdrzemnąć. Przypomiało mi się to co napisał mi Cami. Może miała racej z tym, że zrobiłem się jeszcze bardziej aspołeczny. Ale mi to jakoś nie przeszkadzało. Postanowiłem zignorować fakt tego co mi wypomiała i położyć się spać.
- Cami sama jest aspołeczna - powiedziałem, za nim przykryłem się kołdrą i poszłem spać.***
- Grayson, Grayson. Wstawaj do chuja!
Krzyknął ktoś nade mną. Wyciągnąłem w jego stronę środkowy palec i obróciłem się na drugi bok.
- Boże, ale po co tak agresywnie. Wystarczyło by ,,nie''.
Teraz rozpoznałem ten głos. Należyl on do Elliot.
- Wstał? - Zapytała się moją siostrą.
- Nie - odpowiedział jej nie pocieszony.
- A powiedziałeś mu, że Cami tam będzie?
Zapytała się siostra. Gwałtownie przeniosłem na nich wzroku.
Mogli tak od razu.
Odkryłem się i wstałem, idąc szybko do łazienki.
Ale zatrzymała mnie rozmowa brunetka i szatyna.
- Widzisz? - Zapytała się Olivia swojego chłopaka, na co on ciężko westchnął.
- Liv kochanie… Przed nim było ktoś kto ją uratowało… Dostownie uratowało. Robił to dwa lata, aż mu się znudziła i wyjechał… - przerwał na chwilę, aby odchrząknąć. - Nie zrozum mnie źle… Ja nie umiem inaczej.
Zaciekawiło mnie o czym rozmawiali. Obstawiłem, że chodziło o Camilla i jej poprzedni związek, ale tego nie mogłem być pewniem. Jednak nie zamierzam drążyć tego tematu na własną rękę. Elliot powiedział wyraźnie: ktoś ja uratowało, a potem wyjechał. Nie robli tak ludzie, który kogoś kochali.
Kochali na tyle, aby pomóc.
Poszłem do łazienki, aby ogarnąć się na tyle, by pokazać się ludzią. Zeszłem na dół i zobaczyłem co w rękach trzyma moja siostra.
Łyżw.
Idziemy na jebane łyżwy.
Olivia zapewniła mnie, że będzie fajnie, a chłopacy, że Cami nauczy mnie jeśli nie potrafię. Wyszłem w towarzystwie siostry i bliźniaczków White. Elliot powiedział mi, żebym wsiadł do jego lamborghini. Nigdy wcześniej nie jechałem z nim samochodem, więc trochę się bałem. A strachu napędził mi jego brat, który szepnął, że El stracił dwa razy prawko. Jednak, gdy się o to go zapytałem powiedział, że dwa razy dostał mandat za przekroczenie prędkości.
Kamień spadł mi z serca.
Na szczęście, gdy jechaliśmy Elliot nie dostał żadnego mandatu. Byliśmy też trochę szybciej niż pozostała dwojak. Postanowiliśmy zagrać papier, kamiena, czy nożyce, aby zdecydować, czy wchodzimy, czy czekamy. Wygrał Elliot, który był za wchodzimy. Weszliśmy powoli do budynku. Szliśmy przez długi korytarza, przez który miałem wrażenie, że nigdy się nie skończy. Zwolniłem trochę, przez co Elliot szedł spoty kawałek ode mnie. Przez to nie usłyszałem co powiedzała do niego kobieta, która do go niego podeszła.
- Grayson szybciej - poganiał mnie Elliot. Ustałem i znów pokazałem mu środkowy palec. Westchnął z irytacja, podchodząc do mnie oraz, łapiąc mnie za rękę. Pociągnął mnie w stronę szatni. Szatnia wyglądał jak szatnia. Z lodowiska dobiegły jakieś dwa damskie śmiechy. Elliot wsłuchiwał się w nie jakby wiedział do kogo należą. Jeden z nich należał do Camellia. Drugi pomion tego, że brzmiał znajomo, nie mogłem go rozpoznać. Elliot wyciągnął w moją stronę rękę, wyrywając mnie tym z zamysłu o głosach. Podałem mu je i podziękowałem, uśmiechając się do niego. Zaczęliśmy rozmawiać o jakieś dramie klasowej, która toczy się w naszej klasie.
- Bo kurwa kurwie łba nie urwie - powiedział jakiś damski głos. Szatyna wprowadziło to w osłupienie. Stał, czekając na jakieś jeczsz słowa dziewczyny.
- A jak urwie to po kurwie - zaśmiała się Camellia. Elliot nie czekając za mną, ruszył biegiem w stronę dziewczyn.
- Elliot!
Krzyknąłem, lecz to nic nie dało. Zaczęłem za nim biec. Choć nie za bardzo można było to nazwać bięciem. Jednak dogoniłem go i przystałem obok niego. Ponownie usłyszałem dwa śmiech. Spojrzałem na chłopka. Na jego policzku pojawiła się jedna samotna łza. Gdy zauważył trochę brąz włosów zaczął szybciej iść w tamtą stronę.
- Elliot!
Krzyknęłam brąz wersja Camellia. Dziewczyna miała tak samo zadarty nos jak Cami. Delikatnie było widać jej kości policzkowe tak samo jak u Cami. Miała tak samo jak blondynka proste włosy. Różniła się tylko tym, że miała inny głos.
Elliot podniósł brunetka i obkrecil się wokół własnej osi. W tym czasie druga z nich wstała. Była to moja Camellia. Nic nie musiała mówić, ja po prostu widziałem jak bardzo się cieszy, że jest.
I vice versa.
Nie zdążyłem zareagować, bo blondynka podleciała do mnie, mocno mnie przytulając. Objeła mnie tak mocno, że się wraz z nią przewróciłem. Zaśmiałem się, całując ja w glowe.
- Dobrze, że przyszłeś - powiedziała, kiedy podnosiłem się do pozycji siedzącej. Położyłem ręce na jej talii, marszcząc brwi.
- Już to mi dziś mówiłaś - zaśmiałem się. Dziewczyna położyła mi ręce na karku, po czym mnie insteywnie pocałowała. Zaśmiałem się jej w usta.
- To takie małe przepraszam, ale mam rację
- szepnęła do mojego ucha.
- Dobra, zamiast tego miziania się lepiej wstań, bo będziesz chora - powiedziała brunetka. Cami pokazała jej, że siedzi na moich kolanach, lecz tak chwyciła ją za rękę, podnosząc ją do góry. Podała również ja mnie.
- Grayson Williams, chłopka twojej…
- Młodszej siostry - dokończyła za mnie. - Daisy Wilson, starszą siostra Cama.
Uśmiechnęła się, podając mi rękę. Zaciekawiło mnie, czy Daisy mam takie same poczucie humoru jak Cami.
Odnalazłem dłonią blondynki, aby przyciągnąć ją mocno do siebie.
- Ale młodsze lepsze - zaśmiałem się, na co brunetka otworzyła szerzej oczy. Spojrzała na Elliot, który wydawał się rozbawiony moim żartem. - Co nie El? - Wcześniej wspomiany chłopak spojrzał się na mnie nie pewnie. Jednak zaraz skumał o co mi chodzi.
- Defintywnie - mówił, starając się nie śmiać, gdy patrzył na twarz Daisy. - Ciekawe gdzie jest ta moja młoda dupa.
Camellia rykneła głośnym śmiechem. Położyłem jej dłonie na żebrach, aby mogła się na nich położyć. Zrobiła to jeszcze głośniej się śmiejąc.
- Nie wierzę! - Krzyknął Charlie, obserwując naszą czwórkę. Obróciłem się wraz z Camellia, aby spojrzeć na szatyna. Chłopka miał przyłożona rękę do twarzy i nie mógł uwierzyć w to co widzi. Wolnym krokiem podszedł do Daisy. Dziewczyna mocno go przytuliła. Odsunęła się od Charlie, spoglądając na moją siostrę.
- Fajnie, że jednak zdecydowałaś się przyjść
- powiedziała, za nim ją uściskała. Zmarszczyłem brwi, patrząc na dwie brunetki. Cami w tym czasie przestała się śmiać i spojrzałam na mnie.
- Wzięłam wczoraj Liv do szpitala, bo stwierdziłam, że będzie fajnie jak Daisy późna kogoś innego
- mówiła cicho w moją stronę. Ziewneła i powiedziała donośnym głosem: - Mam nadzieję, że niespodzianka się…
Cami nie zdążyła dokończyć, bo bliźniacy White rzucili się na nią. Wilson miała dużo szczęścia, bo nie upadła na podłogę, tylko na Elliot. Bliźniacy ściągali mocna dzweczyne.
- Zajebista - powiedział Charlie, pomagając nosem.
- Zajebista niespodzianka od zajebistej dzweczyny
- dodał Elliot.
Pomogliśmy wstać tej trójce. Siostry Wilson nie odchodziły od siebie. Rzucały jakiś żartami, których nikt po za tą dwójka nie rozumiał. W swoje rozmowy wtajemniczy też moja siostrę.
Opowiadałem Camellia, że Liv nie ma za dużo koleżankę w swoje klasie. Nie miałam ich przez to, że jest moja siostra. Ale też często stawała w mojej obranie. Nie raz byłem u dyrektora w gimnazjum, bo moja siostra znów poszarpała się z dziewczyną lub chłopakiem ze swoje klasy.
Teraz nie samowicie cieszył mnie ten widok.Po jakieś godzinie kłóciłem się z blondynkę, która uparcie chciała zostać jeszcze chwilę, a ledwo chodziła. W końcu się wkurwiłem i podeszłem do niej, łapiąc ją za nogi. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna się nie szarpała. Weszłem z nią do szatni. Pozwoliłem jej usiąść na ławce.
Teraz rozumiałem dlaczego się nie szarpała.
Cami przysypiała na siedząco. Zdjąłem jej delikatnie łyżwy, aby uważając nie rozciąć sobie skóry. Kiedy je ściągnąłem Camellia otworzyła oczy patrzyła się na mnie zmieszna. Spojrzałem na odcień włosów.
Blond.
Wzięłem dobra bliźniaczkę.
- Zabrać cię do domu? - Zapytałem, na co ona skinęła głową.
- Ale do twojego? - mówiła zaspana.
Przytaknęłam na jej prośbę.
CZYTASZ
That's why you loved me
RomanceDalsze losy bohaterów ,,Why do you hate me?" - Camellia i Grayson. Camellia odpowiedziała się wypadku rodziców, który może mieć tragiczne skutki. Dziewczyna szuka ucieczki w narkotykach, które kiedyś były nie odłączna częścią jej życia. Do jej dzwi...