Camellia
Leżałam w swoim łóżku, wciąż nie mogąc przestać myśleć o rozmowę z moją przyjaciółka. Wpatrywałam się tęgo w sufit, myśląc.
Naya od kogoś się dowiedziała co łączyło mnie z Rodriguez. Byłam wręczy pewna, że wiedziała co mój tata zrobił. Co robił przez te pół roku.
Wiedziała, więc czemu mi nie powiedziała?
Wiedziała jak bardzo go kochałam. Wiedziała jak bardzo mi pomógł. Wiedziała wszystko, ale mi nie powiedziała.
Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Oderwałam wzrok od sufitu, przenosząc go na osobę, która weszła do pomieszczenia. Obeszła całe moje łóżku, aby następnie chwycić moje nogi i lekko je przesunąć. Poczułam jak materac ugina się blisko moich stóp.
- Co się stało? - Zapytał mnie Raise.
Akurat z wszystkich osób w tym domu to właśnie on zainteresował się, że wicaiz leżę w łóżku.
Nie odpowiedziałam mu i zaczęłam szukać koca. Kątem oka zauważyłam, że Raise zaczął mi się przyglądał.
Ucieczka, a później żyletka, cichy głos w mojej głowie znów wrócił.
Podszedł bliże. Znalazł mój koc, którym narzucił mi na plecy. Położył mi jedną rękę na karku, a druga pod udami. Podniósł mnie i posadził mnie tak, abym siedziała na jego kolanach. Położyłam mu głowę na ramieniu, a on mocno mnie objął.
- Co zrobił ci mój ojciec? - Wyszeptałam pytanie do jego ucha. Poczułam jak mocniej mnie ścisnął.
- Nie chcesz wiedzieć - odpowiedział mi cicho.
- Chce - zapierdałam się.
- Jak wyjedziemy to wszystko ci opowiem.
Obiecał.
Kiedyś obietnic Raise były wiele warte. Ciekawe, czy to się zmieniło.***
- Co wy na to, aby na weekend jechać do Florence?
Zapytał się tata, kiedy jedliśmy śniadanie. Tata już wczoraj powiadomił nas, że będzie miał wolne. Zaproponował, że jeśli będziemy mieć ochotę możemy gdzieś się wybrać.
Spojrzałam się na siostry. Daisy wyglądała na zachwyconą tym pomysłem. Josie również się cieszyła. A ja na samą myśl się uśmiechałam.
- Po waszych minach stwierdzam, że odpowiada wam ten pomysł - zaśmiał się tata.
- To nie fair - pisnęła Josie.
- Czytasz z nas jak z otwartych książek - oburzyła się brunetka.
- Gdzie tu sprawiedliwości? - Zapytałam się oburzona podobie jak siostra. Ojciec zaśmiał się, uważnie nam się przyglądając.
- Moje trzy piękne książki - zaśmiał się, wstając. Skierował się do kuchni, przynosząc łyżeczkę sylikonową. - Po śniadaniu idzie się powoli pakować - brunet nałożył trochę papki na łyżeczkę, aby zrobić samolocik do buźki swojego syna.
- Tato pomogę ci spakować Xavier i wam też
- mówiłam, podnosząc się.
- Camellia - zatrzymał mnie głos taty. - Zajmiecie się dziewczynki Xavier? - Zapytał się tata sióstr. Obie przytaknęły, a ja patrzyłam wyczekująco na ojca. Wstał, podchodząc do mnie. Gdy stał na przeciwko mnie położył rękę na moim plecach, pchając delikatnie do przodu. Weszliśmy po schodach, aby później skierować się do pokoju Josie. Tata kazał usiąść mi na łóżku. Podszedł do szafy siostry, wyciągając jej różowa walizkę.
- Mów co mam wkładać.
Skinęłam głową, wyciągając telefon z kieszeni w celu sprawdzenia pogody. Spojrzałam kątem oko na tatę. Marszczył brwi, patrząc na mnie. Pokazałam mu co sprawdzam, a on kiwnął głową w zrozumieniu.
- Camellia - zaczął mój ojciec. Podniosłam na niego wzrok, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Kazałem Grayson obserwować jak jesz. Powiedział, że jesz jak ci się podoba. A wiesz ze nie powinnaś.
- Wiem… - odpowiedziałam cicho. - Ale z rękę na sercu - przyłożyłam dłoń do narządu. - Staram się.
- Nie musisz jeść jak swoja siostra. Jedź tak, aby nie wylądowała w szpitalu, dobrze?
- Dobrze.
Nie musiał mi tego mówić. Znałam go najlepiej z całej naszej rodziny. Wiedziałam, że sobie nie radzi. Został sam z dwójką dzieci, z córką, która w każdej chwili może coś się stać, z córka, która miała swoje dziecko. Do tego na głowę miał pracę. Miał pełne prawo sobie nie radzić.
Alexander Wilson jest tylko człowiekiem.
Podeszłam go niego, mocno go przytulając.
CZYTASZ
That's why you loved me
RomanceDalsze losy bohaterów ,,Why do you hate me?" - Camellia i Grayson. Camellia odpowiedziała się wypadku rodziców, który może mieć tragiczne skutki. Dziewczyna szuka ucieczki w narkotykach, które kiedyś były nie odłączna częścią jej życia. Do jej dzwi...