Rozdział 15.

5.6K 362 33
                                    

Tony

Kobieta z rejestracji, u której udało mi się wyprosić szybsze przyjęcie Daisy, weszła do pomieszczenia z informacją, przez którą opadła mi szczęka, aż do samej podłogi.

– Jaki problem? – Daisy się podniosła.

– Nie ma pani ubezpieczenia.

Uniosłem brwi w górę i czekałem, czy dziewczyna potwierdzi.

– Musi być jakiś błąd, proszę pani. Tata opłaca moje… – urwała w połowie zdania. – Mogłaby pani sprawdzić jeszcze raz?

Widziałem na jej twarzy wstyd i strach.

Kurwa, pewnym było, że jej ojciec żadnego ubezpieczenia nie opłacał. Daisy już sobie to uświadomiła… Ale liczyła na błąd systemu.

Jak mógł zostawić swoją córkę, bez podstawowej pomocy medycznej? Nie mieściło mi się to w głowie.

– Sprawdzałam kilka razy, pani Mitchell. Nie jest pani ubezpieczona. Będzie musiała pani podpisać, deklarację, w której poświadczy pani, że wykonane dziś usługi medyczne, a także przyjęte leki, zostaną przez panią opłacone. Rachunek przyjdzie na pani adres.

– Oh, przepraszam… – Daisy założyła kosmyk włosów za ucho. – Ile to wszystko kosztuje?

– Pani doktor, czy w system jest już wpisany plan leczenia? – zapytała kobieta z administracji. – Mogę podać przybliżony koszt, ale wystawieniem rachunku zajmuje się już kto inny.

– Jeszcze nic nie wpisałam, ale noga została przecięta przez szkło, na którym był piasek. Trzeba będzie podać zastrzyk przeciwtężcowy i zalecałabym wykupienie plastrów gojących.

– Zastrzyk przeciwtężcowy nie należy do najtańszych – oznajmiła rejestratorka. – Powinno się udać, aby kwota nie przekroczyła tysiąca dolarów. – Powiedziała z uśmiechem.

– Tysiąca dolarów? – Daisy zsunęła nogi z kozetki i chciała z niej zejść.

– Nigdzie się nie ruszaj – warknąłem.

– Jeśli teraz stąd wyjdę, to rachunek będzie dużo mniejszy, prawda? – zapytała kobiet.

– Dużo mniejszy, ale…

– To, ja bardzo dziękuję, za pomoc. – Zeskoczyła na jedną nogę. Mocno się przy tym skrzywiła. Bez zastanowienia chwyciłem ją w talii.

– Nie, ona sobie żartuje. Oczywiście proszę kontynuować – Uśmiechnąłem się sztucznie.

–  Nie mam tyle forsy – powiedziała przez zęby. – Pojedziemy do apteki, kupię jakiś plaster, będzie dobrze.

– Siadaj, Daisy – nalegałem.

– Nie. Wychodzimy – zadecydowała.

Kobiety popatrzyły na siebie.

– Może zostawimy państwa na dwie minuty, dobrze? – zaproponowała lekarz.

– Prosimy – odparłem.

Kiedy drzwi się za nimi zamknęły, miałem ochotę na nią nakrzyczeć.

– Nie możesz narażać swojego zdrowia! – podniosłem głos.

– Nie wtrącaj się, proszę – jęknęła.

Daisy była bliska płaczu. Nie wiedziałem, czy powodem był ból, czy stresująca ją sytuacja.

–  Chcę jechać do domu – szepnęła. – Proszę.

Podniosłem ją kolejny raz tamtego dnia i posadziłem z powrotem na kozetce. Bałem się, że będzie się znowu buntować, więc stanąłem między jej nogami i nie ściągałem swoich rąk, z jej talii.

MUTUAL BENEFIT | zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz